Przestalam udawać twardzielkę i popłakałam się. Dobrze, że dzieci to widziały, powiem ci dlaczego

Marta Lewandowska
Współczesne kobiety muszą być twarde. Praca, dom, dzieci, nie ma czasu na rozczulanie się nad sobą. Media bezwzględnie kreują nas na superbohaterki. W reklamach pięknie ubrane kobiety z nienagannym makijażem podają rodzinie idealnie zbilansowany obiad. Dlaczego nie załamują rąk, nie płaczą?
Rozpłakałam się przy dzieciach, cieszę się, że to widziały 123RF

Też byłam twarda

Tak mnie wychowano, jak wiele moich rówieśniczek. W przekonaniu, że dorośli muszą radzić sobie z rzeczywistością. Nie wolno się mazać, trzeba działać. To miało dawać moim dzieciom poczucie bezpieczeństwa, że mama nad sobą panuje i panuje nad sytuacją. Choćby nie wiem, co się działo.

Żyłam w przekonaniu, że moje łzy sprawią, że świat moich dzieci zatrzęsie się w posadach, jeśli tylko na chwilę stracę czujność i okażę słabość. W zasadzie udawało mi się długo zachować pokerową twarz, niezależnie od wydarzeń, aż pewnego dnia...


Ciężar mnie przytłoczył


Wróciłam z pracy, odebrałam dzieci z przedszkola, podałam im gotowaną w środku nocy zupę i rozpoczęliśmy swój codzienny rytuał. Namawiałam, żeby mój niejadek zjadł choć trochę, on nie chciał, jak co dzień, od samego siedzenia przy stole bolała go ręka, noga i oko, co skutecznie uniemożliwiało jedzenie.

I nagle coś we mnie pękło. Poczułam, jak po policzkach cienkim strumieniem spływają mi łzy, a z nimi zmęczenie i bezsilność. Nie mogłam przestać płakać, a moje dzieci siedziały z szeroko otwartymi oczami i patrzyły z niedowierzaniem, co tu się dzieje.

Wtedy uświadomiłam sobie, że choć jeden ma pięć, a drugi dwa lata, nigdy nie widzieli mnie płaczącej.

Zamurowało ich, nie wiedzieli, co się dzieje.

Czy rodzicom wolno płakać?

Oczywiście możesz, jak dziecko zachoruje, uderzy się czy zgubi ulubioną zabawkę. Jednak czy możesz płakać z bezsilności, ze zmęczenia, bo jest ci źle? Czy rodzic może mieć po prostu dość? Otóż może. I nie powinien tego ukrywać przed dziećmi, bo robiąc to, umacniamy w nich przekonanie, że matki są dokładnie takie jak w reklamach.

Lukrowanie rzeczywistości nikomu nie wychodzi na dobre. Ukrywając się ze swoją słabością, utrwalamy w dzieciach przekonanie, że trzeba być silnym, że płacz czy bezradność są czymś złym, bo w domu tego nie było. Przecież jesteśmy tylko ludźmi i mamy prawo do przeżywania wszystkich emocji.

Nie chcę, żeby moje dzieci dorastały w przekonaniu, że dorośli są nieomylni, że zawsze wszystko wiedzą, że w każdym momencie panują nad emocjami. Chciałabym, żeby wiedziały, że każdy ma prawo do słabości, że każdemu wolno się złościć, smucić, ale też cieszyć i dobrze bawić.

Żeby nie musiały w dorosłości szukać odpowiedzi na pytanie, co jest z nimi nie tak, że nie potrafią okazywać emocji. Okazywanie ich sprawia, że nie tylko nam jest łatwiej, ale też dajemy dzieciom prawo, do przeżywania ich własnych, a to jest potrzebne dla prawidłowego rozwoju.

Od tamtej sytuacji, którą zapamiętam chyba do końca życia, nie kryję się przed dziećmi ze swoimi smutkami, jak mi źle — to mówię, jak czuję, że tak trzeba — to płaczę i nie uważam, żeby zabrało mi to cokolwiek z powagi rodzicielstwa. Mam wrażenie, że uczyniło mnie bardziej ludzką w oczach dzieci.