Tam rodziły Markle i Beckham. Pielęgniarz zdradza, jak wygląda poród w szpitalu gwiazd

Magdalena Konczal
W wielu polskich szpitalach kobiety podczas porodu czy ginekologicznych zabiegów wciąż nie dostają odpowiedniego wsparcia i opieki, które im się należą. Całe szczęście jest coraz więcej miejsc, w których ciężarna nie musi być narażona na uszczypliwości personelu, a jej opinia ma wpływ na działanie lekarzy.
Jak wygląda poród w szpitalu, gdzie rodziła Meghan Markle? Fot. Instagram / Kensington Palace
Takich placówek w Polsce jest wciąż za mało. Postanowiłam więc porozmawiać z pracownikiem Szpitala The Portland w Londynie, gdzie – jak podają media – rodziły m.in.: Meghan Markle, Victoria Beckham czy Claudia Schiffer.



W jaki sposób lekarze i cały personel troszczą się o kobietę, która ma wydać na świat dziecko? Jak wyglądają warunki sali poporodowej? Dlaczego gwiazdy decydują się na poród właśnie w tym szpitalu? I czy w ogóle można porównać warunki, panujące w londyńskim, prywatnym szpitalu z tymi, które panują w publicznych placówkach w Polsce?

Na te pytania odpowiedział mi pan Tomasz – pielęgniarz i instrumentariusz, pracujący w Szpitalu The Portland.

Jak długo pracujesz w Szpitalu The Portland? Czy mógłbyś coś więcej powiedzieć na temat tego miejsca?

Od 12 lat mieszkam w Londynie. Wtedy też zacząłem pracować w Szpitalu The Portland. Jest to jedyny prywatny szpital w Wielkiej Brytanii, w którym leczy się tylko kobiety i dzieci.

Jak na co dzień wygląda twoja praca?

Pracuję na bloku operacyjnym. Zajmuję się instrumentowaniem, a więc asystuję chirurgowi, przygotowuję wszystko to, co jest potrzebne do zabiegu i pomagam w trakcie zabiegu.

Przy jakich zabiegach głównie asystujesz?

Mamy całą gamę specjalizacji, począwszy od ortopedii, poprzez urologię, plastykę, neurochirurgię, kardiochirurgię, a na położnictwie i ginekologii skończywszy.

Wcześniej przez wiele lat pracowałeś w polskim szpitalu. Czy da się w ogóle porównać ze sobą te dwa miejsca?

Jak wiadomo, technika idzie do przodu, a więc pojawia się coraz więcej sprzętu. Jeśli miałbym porównywać, co się zmieniło od czasu, kiedy zaczynałem swoją pracę, to obecnie większy nacisk kładzie się na przygotowywanie odpowiedniego sprzętu.

Trudno mi jest mówić o różnicach, bo od 12 lat nie mam już bezpośredniego kontaktu z polską służbą zdrowia. Poza tym w Polsce pracowałem w małym powiatowym szpitalu, więc specjalizacja zabiegów była znacznie ograniczona.

Tutaj mamy pacjentów z całego świata. Przyjeżdżają na przykład osoby z Bliskiego Wschodu, gdzie nie ma tak wyspecjalizowanej służby zdrowia. W dzisiejszych czasach podróż jest utrudniona z powodu koronawirusa, dlatego obecnie takich pacjentów mamy mniej.

Przez długi czas pracowałeś jednak w Polsce. Czy po rozpoczęciu pracy w Szpitalu The Portland zauważyłeś jakieś różnice, np. w podejściu do pacjenta?

Tak jak powiedziałem, trudno jest porównywać ze sobą te dwa miejsca. Po pierwsze dlatego, że w Polsce pracowałem w szpitalu państwowym, a tu pracuję w szpitalu prywatnym. Po drugie różnica wynika także z tego, że jest to zupełnie inny kraj.

Przede wszystkim w szpitalach prywatnych inaczej wygląda gospodarowanie czasem. Chodzi o to, żeby jak najlepiej wykorzystywać czas pracy bloku operacyjnego, bo tutaj w grę wchodzą kwestie ekonomiczne. Właśnie dlatego przerwy między zabiegami są dużo mniejsze. Mówią o tym też lekarze, którzy przychodzą do nas pracować z tutejszej państwowej służby zdrowia (tzw. NHS – National Health Service). Te różnice widać więc nie tylko między krajami, ale także w samej Wielkiej Brytanii, w zależności od tego, czy mamy do czynienia z państwową, czy prywatną opieką.

Media podają, że w Szpitalu The Portland rodziły się dzieci znanych osób, np. syn Beckhamów czy dziecko Meghan Markle i księcia Harry’ego. Jak myślisz, co jest tak wyjątkowego w waszym szpitalu, że na poród w nim decydują się nawet gwiazdy?

Z pewnością jest to szpital na wyższym poziomie. Kiedy mamy dyżury nocne "na telefon" ("on call"), to śpimy w specjalnych mieszkaniach, przeznaczonych dla pracowników. W momencie, kiedy one były remontowane, miałem okazję spać w pokoju szpitalnym, które przeznaczone są dla pacjentek po zabiegach.

Taki pokój w niczym nie przypomina sali szpitalnej. Wszystkie meble, wygląd i poziom wykończenia tego miejsca są na poziomie pokoju w pięciogwiazdkowym hotelu. Był kiedyś zresztą taki program o naszym szpitalu w telewizji BBC "Five Star Babies: Inside the Portland Hospital".

Jedzenie również jest na najwyższym poziomie. Kiedy otworzy się kartę, to można mieć wrażenie, że jest się w jednej z lepszych restauracji. Oczywiście wszystko wiąże się z cenami. Myślę, że znane osoby decydują się na poród w tym szpitalu, bo podczas pobytu chcą mieć zapewnioną jak najlepszą opiekę i mieć idealne warunki.

Szpitale organizują też dni otwarte położnictwa, gdzie potencjalni pacjenci mają szansę zobaczyć, jak wygląda placówka i jakie w niej panują warunki. Zanim się zapłaci, można obejrzeć salę, dowiedzieć się o różnych metodach porodu, zadać pytania itd.

Nie wiem, jak to wygląda obecnie w Polsce, ale tutaj w szpitalu przy cesarskim cięciu mogą być obecne nawet dwie osoby (np. mąż i matka). Nie jest to częste, ale jeśli pacjentka ma takie życzenie, to jest taka możliwość. Czasami zdarzają się nietypowe prośby. Kiedyś pacjentka życzyła sobie, żeby podczas momentu wydobycia na sali było ciemno. Wówczas świeciło się jedynie światło operacyjne, a reszta była wyłączona.

Zdarzają się też osoby, które chcą, żeby poród odbywał się o konkretnej godzinie albo po jakiejś godzinie, np. po 13.00. Zazwyczaj są to pacjentki z Dalekiego Wschodu, więc podejrzewam, że może wiązać się to z ich wierzeniami czy kulturą.

Niektóre kobiety chcą, by planowane cesarskie cięcie odbyło się w konkretny dzień. Inne wyrażają prośbę, by przy zabiegu nie było mężczyzn. Miałem taką sytuację, że byłem przydzielony do konkretnej sali, ale pacjentka zażyczyła sobie, by na sali były jedynie kobiety, więc musiałem wymienić się z innym pracownikiem.

Lekarze i cała obsługa starają się, by życzenia pacjentek były spełniane. Oczywiście mam na myśli zabiegi, które są zaplanowane, a nie te nagłe.

W praktyce wygląda to tak, że przed każdym zabiegiem mamy krótką odprawę, podczas której lekarz opowiada nam o przebiegu ciąży, ewentualnych komplikacjach czy życzeniach, jakie ma pacjentka.

Cesarskie cięcie jest w naszym szpitalu wykonywane w znieczuleniu zewnątrzoponowym. Pacjentka ma więc cały czas z nami kontakt. Ważne jest też to, że matka zaraz po urodzeniu może dotknąć swoje dziecko. Jeśli sobie tego życzy, noworodek jest kładziony na jej piersi. Ma też możliwość zobaczenia tego, jak wygląda samo wydobycie dziecka. Mąż może nawet przeciąć pępowinę, uwieczniając ten moment na nagraniu czy zdjęciu.

Oczywiście tutaj też dostosowujemy się do życzeń pacjentek. Niektóre z nich nie lubią widoku krwi i nie chcą, by dziecko było kładzione na ich piersi.

Czy zwróciłeś uwagę na jakieś rozwiązania, które są obecne w Szpitalu The Portland, a których brakuje w polskich szpitalach?

Tak jak mówiłem, trudno jest mi porównywać, bo nie wiem, jak obecnie sytuacja wygląda w Polsce. Ważne wydaje mi się jednak to, że w Wielkiej Brytanii jest dobrze rozwinięty system prywatnej służby zdrowia. Tutaj wiele firm płaci prywatne ubezpieczenie dla swoich pracowników, a czasami ludzie sami sobie wykupują ubezpieczenie.

Prywatny szpital jest miejscem, w którym wykonuje się usługi medyczne, ale jednocześnie jest przedsiębiorstwem, które musi zarabiać. Wszyscy pracownicy są uczulani, że pacjent jest także naszym klientem. Właśnie dlatego jesteśmy uczeni, by rozmawiać z pacjentami w sposób delikatny i profesjonalny. Jakość usług i podejście do pacjenta jest jednak na wyższym poziomie.

Szpital jest nastawiony na to, żeby dobrze szkolić cały personel. Oprócz tego, że pracownik skończył szkołę i ma odpowiednie kwalifikacje do wykonywania swojego zawodu, to duży nacisk jest kładziony na rozwój, by konkretna osoba coraz lepiej wykonywała swoją pracę.

Na lepszym poziomie są też usługi, począwszy od sprzątania, przez kuchnię, a na samej procedurze medycznej skończywszy. Prawda jest taka, że pobyt w szpitalu, to nie tylko zabiegu i leczenie, ale także mieszkanie w tym miejscu przez jakiś czas. Jedzenie, odpowiednie warunki w sali czy inne usługi są dla wielu osób równie ważne, jak sama procedura medyczna.

A jak wygląda opieka nad kobietami, które już urodziły?

Jest zapewnione miejsce dla nowo narodzonych dzieci, żeby matka mogła w tym czasie odpocząć. Kiedy kobieta tylko zechce, może oddać dziecko do takiego miejsca, a ona wówczas przebywa w swoim pokoju poporodowym. Wówczas noworodek jest przynoszony do matki jedynie na czas karmienia, jeśli kobieta karmi piersią.

Nie wspomniałem jeszcze o tym, że pokoje są bardzo duże. Oprócz miejsca dla matki i dziecka jest także przygotowane łóżko dla partnera. Podejrzewam, że niemalże wszystkie życzenia pacjentki – jeśli tylko można je zrealizować – zostają spełniane.

Dużo powiedziałeś o tym, jak wygląda opieka nad kobietą, która miała wykonywany zabieg w Szpitalu The Portland, ale wykonujecie także różne operacje dzieciom. Jak dba się o komfort najmłodszych i ich rodziców?

Komisja na temat jakości służby zdrowia zwróciła uwagę na to, że kiedy dziecko przychodzi tu na blok operacyjny, to jest z rodzicem, aż do momentu wejścia do sali anestezjologicznej, gdzie zostaje znieczulane. Matka może trzymać syna czy córkę na kolanach nawet wówczas, gdy podaje się gaz anestezjologiczny.

To wszystko sprawia, że stres dziecka jest ograniczony do minimum. U mnie to wywołało zdziwienie, bo zazwyczaj na blok operacyjny mogły wchodzić jedynie uprawnione do tego osoby przebrane w odpowiednie stroje. Tutaj tak nie jest.

Teraz przez pandemię sytuacja się trochę zmieniła, ale wcześniej wydzielane były specjalne pokoje, w których matki czy ojcowie czekali podczas zabiegu. Rodzic znajdował się na sali wybudzeń, w momencie, gdy dziecko odzyskiwało świadomość. Jest to szczególnie ważne w przypadku najmłodszych (np. niemowlaków), które potrzebują obecności matki.

Takie rozwiązane pozytywnie mnie zaskoczyło. Kontakt rodzica z dzieckiem mniej ograniczany, co przecież nie zdarza się w każdym szpitalu.