O miesiączce, włosach na cipce i rosnących piersiach. Tę książkę powinna mieć każda dziewczynka!

Magdalena Konczal
O miesiączce, włosach rosnących na cipce czy powiększających się piersiach wciąż jeszcze rozmawiamy z zażenowaniem. Tymczasem są to naturalne procesy zachodzące w ciele dorastającej dziewczynki. Czy naprawdę powinniśmy się ich wstydzić? Ta książka to odpowiedź.
Pierwsza, ciałopozytywna książka o dojrzewaniu dziewczynek Instagram moonki
Porozmawiałam na ten temat z Barbarą Pietruszczak – współtwórczynią inicjatywy "Pani Miesiączka" i autorką niezwykłej książki "Twoje ciałopozytywne dojrzewanie". Tę pięknie ilustrowaną opowieść o pierwszej menstruacji i zmianach, które zachodzą w ciele dziewczynki, będziecie mieli szansę przeczytać już niebawem. Więcej informacji znajdziecie na "moonki".



A dla całej rodziny "moonka" stworzyła grę karcianą "moonka: Dorastanie", która ułatwi rozmawianie o dojrzewaniu tak chłopców, jak i dziewczynek.

Potrzeba zmian w mówieniu o dorastaniu dziewczynek?

Zdecydowanie jest potrzebna zmiana w mówieniu o dorastaniu, tak dziewczynek, jak i chłopców. Nie wspominając o dorastaniu osób trans. Mam takie poczucie, że w naszej kulturze wszystko sprowadzamy do zmian czysto biologicznych.

Mówimy o tym, że okres dojrzewania jest trudny, bo w organizmie dzieje się dużo zmian fizycznych, podyktowanych hormonami. Podkreśla się też to, że nastolatki zaczynają wówczas szaleć i w sumie na tym kończy się rozpowszechnianie wiedzy na temat dojrzewania.

Dorastanie to czas, w którym młodzi ludzie, a zwłaszcza dziewczynki, wchodzą w kulturę na zupełnie innych zasadach. One zaczynają doświadczać rzeczywistości kulturowej w zupełnie inny sposób niż dorastający chłopcy. Mam na myśli to, że spotykają się wówczas z różnego rodzaju zaczepkami, odkrywają, że ich ciało staje się tematem publicznej dyskusji. Komentarze dotyczące stroju, teksty: "Co jesteś taka smutna? Uśmiechnij się" to u nas wciąż norma. Wydaje mi się, że takie sytuacje szczególnie wybrzmiewają, gdy dziewczynki zaczynają dorastać.

W moim przekonaniu wielu dorosłych wciąż nie wie, co z tym okresem dojrzewania zrobić. Bardzo często pojawia się narracja: "A ja tam jakoś przetrwałam dorastanie, to i ty przetrwasz".

Jak przez mgłę pamiętam swoje zajęcia z wychowania do życia w rodzinie. Przy rozmowach o miesiączce towarzyszyło nam wszystkim poczucie, że jest to zjawisko jednocześnie niezwykłe i tajemnicze, ale także wstydliwe, bo, np. nie wolno było o niej rozmawiać przy chłopakach. Dlaczego miesiączka nawet wśród samych dziewczynek budzi zażenowanie?

Kobieca cielesność i seksualność przez wieki były sferami tabu. Natomiast miesiączka sama w sobie ma dosyć specyficzny rozdział w historii ludzkości. Już w świętych księgach kobieta, która miesiączkuje, była uznawana za nieczystą – nie mogła wówczas dotykać jedzenia, wchodzić do świątyni, powinna znajdować się w odosobnieniu.

Istnieją jednak teorie, które mówią, że miesiączka znajdowała się w sferze tabu, ale w pierwotnym znaczeniu tego słowa. Menstruacja była tak święta, że aż nietykalna. Miesiączkującą kobietę uznawano za taką, która doświadcza szczególnej mocy i powinna przebywać w odosobnieniu, by mogła się z tą mocą połączyć.

Okazuję się więc, że menstruacja w dziejach ludzkości nie zawsze była wstydliwym tematem. Natomiast nasza kultura jest pod wpływem religii, która w bardzo konkretny sposób postrzega kobietę i jej ciało.

Ewidentnie w dziejach historii musiało wydarzyć się coś takiego, co sprawiło, że kobiece funkcje fizjologiczne stały się krępujące dla mężczyzn. To jest temat, który nieustannie wraca także dziś. W zeszłym roku pojawił się on w przestrzeni publicznej, kiedy pani Kaja Godek skomentowała przebieg zajęć z wychowania do życia w rodzinie.

Chodziło o to, że zarówno dziewczynkom, jak i chłopcom pokazywano podpaski. Ona wówczas wyraziła swoją dezaprobatę, twierdząc, że chłopcy musieli czuć się upokorzeni.

Jak nie powinniśmy rozmawiać z córką o dojrzewaniu?

Przede wszystkim unikajmy zawstydzania. Ciało dziewczynki w okresie dojrzewania zmienia się, czasami bardzo szybko i drastycznie, zaczynają rosnąć jej piersi, biodra itd. Jest to niesamowite zjawisko, ale może wiązać się z milionem różnych emocji – trudnych i ciekawych.

Kiedy dorośli zauważają te zmiany, mogą chcieć powiedzieć: "Ojejku, ale ci cycuszki urosły" lub "Stajesz się już kobietą". Z opowieści różnych osób wiem, że takie komentarze bardzo często były dla dziewczynek źródłem zażenowania i wstydu.

Zwracano uwagę na elementy, które dla dorastającej dziewczynki są bardzo intymne. Ona sama musi się najpierw z nimi oswoić i je poznać. Warto więc zastanowić się dwa razy, zanim wypowie się taką uwagę.

Myślę, że zanim zacznie się rozmawiać z córką, warto przyjrzeć się temu, jaki my sami mamy stosunek do miesiączki. Co ona w nas wywołuje – obrzydzenie, niechęć, a może jest nam zupełnie obojętna? To jest bardzo ważne zwłaszcza w kontekście matek. Jeśli jestem kobietą i miesiączkuję, to w jaki sposób miesiączka jest obecna w moim domu?

Zastanówmy się nad tym, czy wprost mówimy o tym, że mamy okres, czy ukrywamy podpaski w szafie, jaka jest interakcja między domownikami, jeżeli chodzi o temat menstruacji. Czy zdarza się, że ktoś mówi: "A, bo ty masz okres...". Zastanowienie się nad tym jest o tyle ważne, że my później nasze postawy przekazujemy dzieciom. Dorośli i ich zachowania stają się dla dziecka pierwszym źródłem informacji. My w "moonce" staramy się mówić o tym, że nie chodzi o przeprowadzanie pogadanek. Czasami mam wrażenie, że takie rozmowy są bardziej dla rodziców. Dzieci potrzebują stałych więzi i dokarmiania informacjami. Oczywiście wszystko musi być dostosowane do ich wieku i możliwości poznawczych.

Znam bardzo dużo historii, w których mamy dwulatków czy trzylatków mówią, że ich dzieci wiedzą, czym jest miesiączka. Mają świadomość, że wówczas "mamie leci krewka" i trzeba przynieść jej podpaskę albo termofor.

Jeżeli chodzi o dorastanie dziewczynek, miesiączka jest naprawdę bardzo ważnym wydarzeniem. Menstruacja zmusza je do zaistnienia w nowej rzeczywistości, o czym też łatwo jest nam zapomnieć. Dziewczynka musi się przygotować na moment, w którym przyjdzie pierwsza miesiączka. Trzeba zaplanować zakupy, ale też nauczyć się, jak często należy zmieniać podpaski czy tampony.

Nie jest to wiedza, którą ma każdy. Tego wszystkiego trzeba się nauczyć. Widać to także w historiach miesiączkowych, które dostaję. Jedna z nich mówiła o tym, że u dziewczynki pojawiła się pierwsza miesiączka, a jej mama powiedziała: „Tam masz podpaski” i tyle. To jest zdecydowanie za mało.

W jaki sposób powinniśmy rozmawiać z dziewczynkami o dojrzewaniu, żeby ich nie zawstydzić?

Wydaje mi się, że najważniejszą rzeczą jest to, by pozwolić dzieciom na zadawanie pytań. Najmłodsi bardzo często mają w sobie naturalną ciekawość i ona może stać się przewodnikiem, który zastąpi pogadanki.

Jednak my jako dorośli możemy zamknąć się na jakiś temat, zrobić tamę emocjonalną. Wówczas dziecko będzie miało jasną informację, że np. o włosy na cipce lepiej nie pytać, bo mama poczuła się skrępowana.

Czasami jako dorośli nie wiemy, w jaki sposób mówić o różnych rzeczach związanych z dorastaniem. Niekiedy nie znamy odpowiedzi na wszystkie pytania. Najlepiej jest wówczas powiedzieć: „Słuchaj, nie wiem do końca, sprawdzę to i pogadamy o tym wieczorem” albo „To jest świetne pytanie i sama jestem ciekawa, jak to jest”.

Język, którego używamy podczas takich rozmów, powinien być otwarty i nieoceniający. Bardzo ważne jest też to, by używać nazw narządów płciowych. Tu znowu pojawia się pewna praca dla rodziców. Muszą sprawdzić, jak czują się z używaniem takich słów, jak wagina, cipka, wulwa.

Warto też zastanowić się, w jaki sposób mówimy do dzieci o częściach intymnych. Dobrze jest od samego początku wprowadzać terminologię, której używają dorośli.

Tak jak mówiłam, obserwujmy samych siebie i sprawdzajmy, gdzie są nasze własne obszary wstydu. Dobrym pomysłem będzie rozpoczęcie swojej reedukacji. Nasze pokolenia i pokolenia kilka lat wstecz nie miały bardzo rozbudowanych zajęć z edukacji seksualnej czy wychowania do życia w rodzinie. Wydaje mi się, że sami jako dorośli potrzebujemy rzetelnych informacji w tym zakresie.

Dlaczego zdecydowałaś się na to, by napisać książkę o dorastaniu dziewczynek?

Od kilku lat piszę do "Kosmosu dla dziewczynek" w rubryce o ciele. Ten dział jest częścią realizacji misji magazynu, by mówić dziewczynkom, jak niesamowita jest ich cielesność. Chciałyśmy pokazać, że nie warto skupiać się na tym, jak ciało wygląda – tak jak ma to miejsce w różnych magazynach dla dzieci, a później dla nastolatków – ale na tym, jaka jest jego funkcja: co dzięki niemu można robić, jakie sporty uprawiać itd.

Chodziło też o to, żeby uodpornić dziewczynki na naszą kulturę, która jest obsesyjnie skupiona na wyglądzie kobiet. Jednocześnie jako dziennikarka, pisząca dla dorosłych część mojej pracy skupiła się na mówieniu o miesiączce i na obrazie ciała. W zeszłym roku to wszystko się połączyło i razem z moją siostrą Ewą Pietruszczak oraz naszą wspólniczką – Ewą Kwiatkowską, stwierdziłyśmy, że nie ma ciałopozytywnej i ciekawej książki dla dziewczynek o dojrzewaniu.

W końcu doszłyśmy do wniosku, że ja ją napiszę i jako "moonka" ją wydamy. Zdecydowałam się na to, bo chciałam dać dziewczynkom w okresie dojrzewania taką książkę, która będzie w stosunku do nich bardzo empatyczna, a jednocześnie przekaże im wiedzę i ważne wskazówki. Chodziło o to, by miały okazję nauczyć się pozytywnego stosunku do własnej cielesność. Chciałam pokazać im, że zadaniem każdego ciała nie jest to, żeby wyglądało w jakiś konkretny sposób. Chodzi raczej o zadania i funkcje, które ono może spełniać.

Oprócz tego pragnęłam obudzić w dziewczynkach przekonanie, że ich ciała należą jedynie do nich. Wydaje mi się, że jest to ważny przekaz, który starałam się zawrzeć.

Wspomniałaś trochę o ciałopozytwyności. Dlaczego warto mówić o niej dziewczynkom?

Im wcześniej, tym lepiej. W mojej książce nie skupiam się w ogóle na wyglądzie ciała. Raczej podkreślam to, że kobiety i dziewczynki różnią się, jeżeli chodzi o wygląd i to jest zupełnie normalne. Nie ma jednego wzorca, do którego pasowałybyśmy wszystkie.

Wydaje mi się, że to jest niezwykle ważne, ponieważ wraz z dorastaniem dziewczynki tracą pewność siebie. Mają też gorszą samoocenę swojego ciała i jest im przez to trudniej w życiu.

Jest to w jakimś sensie opowieść o potencjale, który zostaje ucinany ze względu na to, że nasza kultura w dziewczynkach bardzo szybko zaczyna siać poczucie niewystarczalności. Dobrze jest, na tyle na ile się da, pokazywać dziewczynkom, czym jest ciałopozytywność. Teraz mamy pokolenia dojrzałych kobiet, które są bardzo spragnione tematu odzyskiwania ciała dla siebie.

Chciałam na chwilę wrócić do twojej książki. Wydaje mi się, że w narracji o dojrzewaniu dziewczynek dużo się mówi o miesiączce, ale jest też przecież wiele innych tematów, które warto poruszyć. Czy oprócz informacji na temat okresu, znajdziemy coś jeszcze w "Twoim ciałopozytywnym dojrzewaniu"?

Jest tam cały rozdział poświęcony anatomii i nazywaniu żeńskich narządów płciowych. Wszystko to zostało zobrazowane przez piękne ilustracje Ani Rudak. W książkach o dojrzewaniu mamy rozrysowaną macicę, waginę i teoretycznie wszyscy powinniśmy wiedzieć, gdzie co jest.

Natomiast, kiedy rozmawiam z dorosłymi kobietami, to czasami trudno jest im powiedzieć, czym jest srom (wulwa), a czym wagina. W tym rozdziale jest bardzo dużo różnych perspektyw pokazania narządów płciowych, są one dobrze opisane, co może ułatwić dziewczynce zdobywanie wiedzy na temat własnego ciała.

Ja też zachęcam, żeby dziewczyny same brały lusterka i siebie oglądały. Narracja "Poznaj siebie" pojawia się dopiero w przypadku dorosłych kobiet – takich, które starają się na nowo odkryć swoją kobiecość. Natomiast mam wrażenie, że małych dziewczynek nie zachęcamy do tego, by poznały własne ciała. W książce przeprowadzam także dziewczynki przez cały proces dojrzewania z wszystkimi jego elementami.

Miesiączkę traktuję szerzej, bo piszę też o społecznych tematach wokół okresu, np. o ubóstwie menstruacyjnym czy o tym, czemu miesiączka była tematem tabu. Chciałam pokazać szerszą perspektywę, niż tylko to, że miesiączka to krwawienie z waginy. Piszę też o tym, jak dziewczynki mogą siebie wspierać w okresie dojrzewania i budować kontakt ze swoim ciałem.

Poza tym w książce jest rozdział, który nazywa się "Jak na siebie patrzysz?". Starałam się przekazać dziewczynkom perspektywę krytycznego myślenia, żeby zauważyły, że czasami patrzymy na siebie i innych przez pryzmat opinii różnych osób, mediów społecznościowych czy telewizji.

To jest też taki rozdział, w którym wprowadzam pojęcie obrazu ciała, żeby dać dziewczynkom narzędzie do nazwania tego tematu. Jeżeli nie mamy języka, to nie możemy opisywać rzeczywistości. Tam też znajdą kilka wskazówek, co mogą robić, żeby wspierać swój pozytywny obraz ciała.

Na koniec chciałabym się zapytać, kiedy możemy się spodziewać książki w wersji papierowej i gry wspierającej rozmowy o dojrzewaniu dziewczynek?

Przedsprzedaż gry i książki rusza już 8.02. na stronie moonka.pl. A książka już za momencik trafi do druku.