"Mszę świętą słychać na parkingu, placu zabaw i... moim mieszkaniu". Sprawdziliśmy, czy to legalne

Iza Orlicz
Czy to legalne, żeby głos księdza i religijne pieśni było słychać w całej okolicy? W tej sprawie zgłosiła się do nas czytelniczka, mieszkanka Turku w województwie wielkopolskim. "Mieszkam w bloku niedaleko kościoła i gdy wyjdę na balkon czy otworzę okno słyszę wszystko. Moje dzieci w szkole mogą wybrać, czy chcą chodzić na religię. Jednak w tym wypadku wyboru nie ma” – opowiada nam pani Natalia.
Niektórzy ludzie uczestniczą we mszy, czy chcą, czy nie Fot. Mikołaj Kuras / Agencja Gazeta
Jedna z dziennikarek Mama:Du mieszka w Turku, małym mieście w Wielkopolsce. Zgłosiła się do niej pani Natalia, mama dwójki dzieci z pytaniem, co może zrobić w problemowej sytuacji, w której się znalazła.

Nie mamy wyboru


Chodzi o to, że kiedy trwa msza w kościele "uczestniczą" w niej nie tylko zainteresowani, ale również wszyscy, którzy znajdują się (i mieszkają) w okolicy. Słowa księdza i śpiewy słychać na parkingu przed marketem, który jest obok kościoła, na szkolnym boisku (po drugiej stronie ulicy) i na placach zabaw w pobliżu.


– Mieszkam w bloku niedaleko kościoła i gdy wyjdę na balkon czy otworzę okno słyszę wszystko – mówi w rozmowie z Mama:Du pani Natalia. – Moje dzieci w szkole mogą wybrać, czy chcą chodzić na religię. Jednak w tym wypadku wyboru nie ma.

– Chcemy czy nie, towarzyszy nam msza święta. To tak, jakby każdemu w domu nastawiono Radio Maryja bez możliwości ściszenia. Czuję się tym osaczona, zwłaszcza latem, gdy okna są ciągle otwarte, a dzieci non stop na dworze – opowiada.

Nasza redakcyjna koleżanka potwierdza, że rzeczywiście tak jest i było, odkąd pamięta.
– Myślę, że ludzie częściowo się do tego przyzwyczaili, jednak znam osoby, którym bardzo to przeszkadza i w pełni rozumiem ich oburzenie – komentuje Ewa Bukowiecka-Janik.

I dodaje, że kiedy kościoły były przepełnione, nagłaśnianie mszy tak, by słychać ją było poza murami świątyni wydawało się uzasadnione. Ludzie, którym nie udało się wejść do środka, modlili się nawet na chodnikach wokół budynku.

– Jednak teraz, tym bardziej w dobie pandemii, gdy w kościele mieszczą się wszyscy zainteresowani, a zaznaczam, że nie jest to mały budynek, emitowanie dźwięków mszy na taką skalę jest zbędne i przesadne – dodaje Bukowiecka-Janik.

Coraz więcej zgłoszeń


Pani Natalia zastanawia się, czy cokolwiek w tej sprawie można zrobić. Niektórzy radzą jej: "odpuść sobie i przywyknij”.

– Nie uważam, by przymus przyzwyczajania się do wysłuchiwania religijnych treści był w porządku. Znam osoby, które nie mogą tego znieść i uważają, że to indoktrynacja. Nie mam pewności czy ksiądz robi to celowo, czy bezmyślnie, jednak chętnie się dowiem, czy to w ogóle legalne – puentuje pani Natalia.

Okazuje się, że problem nie jest jednostkowy, o podobnych sprawach na terenie całego naszego kraju informuje Fundacja Wolność od Religii.

– Odnotowujemy coraz więcej zapytań, co zrobić w sytuacji, gdy poziom głośności kościelnych dzwonów czy odprawianej mszy przeszkadza okolicznym mieszkańcom. Z tego co wiem, ostatnio w jednej z parafii w Poznaniu został nałożony mandat w związku ze zgłoszeniem, dotyczącym właśnie zbyt głośnego bicia dzwonów – mówi Dorota Wójcik, prezeska zarządu Fundacji Wolność od Religii.

Zgłoś sprawę do inspektoratu


Jak więc mieszkańcy mogą bronić swoich praw? Czy istnieje jakakolwiek ścieżka prawna, która umożliwiałaby przeciwdziałanie tego typu sytuacjom?

– Najlepiej zgłosić swoje zastrzeżenia do Inspektoratu Ochrony Środowiska. Mają oni obowiązek zbadać poziom głośności w danej okolicy, który według ustawy nie powinien przekraczać określonych norm, czyli 55 decybeli -– wyjaśnia Wójcik.

– Jeśli normy są przekraczane, na parafię zostanie nałożony mandat i przekazane zostaną zalecenia pokontrolne. Z jednej strony mamy osoby, które mieszkają w bliskiej okolicy parafii i mogą im przeszkadzać dobiegające stamtąd odgłosy, z drugiej strony prawo stanowi o wolności praktyk religijnych. Zresztą tego typu sytuacje nie dotyczą tylko Polski i kościółów rzymsko-katolickich, są to kwestie regulowane prawem w całej Europie – dodaje Dorota Wójcik.