Włoska telewizja poleciała grubiej niż TVP. Kobiety mają kręcić tyłkiem nawet przy robieniu zakupów

Agnieszka Miastowska
Za każdym razem, gdy wydaje mi się, że granice seksizmu wobec kobiet zostały przekroczone, okazuje się, że wystarczy włączyć wiadomości, by przekonać się, że ciągle pojawiają się nowe, wyższe poziomy uprzedmiotowienia kobiet. Tym razem chodzi o włoską telewizję, a dokładnie kanał RAI, z którego możemy dowiedzieć się... jak seksownie zrobić zakupy. A dokładniej, jak schylać się po cukier, żeby panom w sklepie szczęka opadła. To nie kabaret — to poradnik.
Włoska telewizja gorsza niż TVP. Kobiety mają być seksowne przy zakupach Youtube @Le Pappe Paffute Di Matteo
Youtube @Le Pappe Paffute Di Matteo
25-go listopada, który, o ironio, jest Międzynarodowym Dniem Zwalczania Przemocy wobec Kobiet, włoska telewizja RAI postanowiła uraczyć swoich widzów programem "Detto Fatto", który był skierowany właśnie do pań.
Chciałoby się napisać, że taki odcinek dedykowany kobietom to prezent prosto z serca, ale po obejrzeniu fragmentu mam wątpliwości, jakim organem kierował się w całości męski zespół producentów przy tworzeniu tego dzieła. Odważę się stwierdzić, że raczej nie mózgiem.
Youtube @Le Pappe Paffute Di Matteo
W programie widzimy prowadzącą i jej dwie gościnie, zaczyna się dobrze. Same kobiety. Na wizji, bo za kamerami, a raczej w fotelu producentów, zasiedli panowie, którzy postanowili przygotować dla nich nie lada wyzwanie.


Do studia została zaproszona baletnica i tancerka pole dance Emily Angelillo. Nie chodziło tu jednak o nauczenie pań jakiejś ciekawej choreografii czy ćwiczeń, a o... naukę seksownego robienia zakupów.

Zwizualizujmy to sobie. W studiu przygotowano sklepową półkę pełną produktów i koszyki do zakupów, żeby widzowie mogli podziwiać, jak ubrana w buty na wysokich obcasach i minispódniczkę tancerka pokonuje ten tor przeszkód z gracją i finezją, by na koniec zademonstrować, jak przypadkowo upuścić paczkę ciasteczek.
Youtube @Le Pappe Paffute Di Matteo
Ale, ale to jeszcze nic. Nie chodzi nawet o to, by udać niezdarę, której na pomoc w podniesieniu produktu ruszy zainteresowany nią facet. To byłaby rada rodem z "Bravo Girl", ale to zawsze jakiś sposób na podryw.

Tancerka natomiast celowo upuszcza swoje zakupy, by móc się po nie seksownie schylić. Skrupulatnie prezentuje, w jaki sposób wyeksponować nogi, by wydawały się dłuższe. Jak ułożyć plecy i wypiąć pośladki, by wszyscy w sklepie mogli podziwiać ich krągłość.

Po niej tor przeszkód pokonuje druga kobieta, której nie idzie już tak dobrze. Nie ma tak długich nóg, krótkiej spódniczki, no i przede wszystkim nie jest zawodową, pełną gracji tancerką, ale to nic! Panowie zadbali przecież i o nią.
Właśnie po to powstał ten program. Żeby każde, nawet jeszcze niezgrabne i nieopierzone kaczątko, nauczyło się, jak przejść po spożywczaku niczym modelka Victoria's Secret. W programie zabrakło mi tylko napisów końcowych – w podziękowaniu dla męskiej części produkcji.

Ktoś (mam duże podejrzenia, że płci męskiej, ale nie bądźmy seksistowskie) mógłby jeszcze powiedzieć, że to tylko taki żart, zabawa, w końcu to program rozrywkowy. Ale odwróćmy tę sytuację.

Ile widzieliście programów rozrywkowych, w których to mężczyzna przechodzi metamorfozę dla swojej kobiety, który pobiera lekcje tego, jak męsko chodzić, kroczyć, mówić, by zadowalać swoje koleżanki z biura.

Żeby kobiety, które mogą spojrzeć na niego, gdy robi zakupy, biega albo ćwiczy, poczuły się zadowolone, usatysfakcjonowane, uwodzone?

A ile jest realnych sytuacji, w których to kobieta przyjmowana do pracy musi mieć "odpowiednią aparycję", nosić szpilki, być pomalowana, żeby reprezentować firmę?

Tak długo, jak będziemy przyjmować takie sytuacje za normalność, podobne treści będą sprzedawane nam jako wskazówki.

Biednym, niezbyt mądrym, ale pięknym i nadającym się jeszcze do wytresowania istotkom, które jeśli (o zgrozo) nie umieją gotować, to przynajmniej wiedzą, jak seksownie schylić się po zakupy.