Nie tylko czosnek i cytryna. Oto urządzenie, które skutecznie walczy z wirusami

Monika Przybysz
Dlaczego chorujemy zimą? Odpowiedź tylko częściowo ma związek z tym że czasami zdarzy nam się mniej dokładnie otulić szalikiem podczas spaceru, czy wybiec z ciepłego pomieszczenia na mróz. Spadki odporności wykorzystują również przebiegłe wirusy, których namnażaniu sprzyja jeden, konkretny czynnik.
Fot. naTemat
O tym, że wirusy potrafią rozprzestrzeniać się w zastraszającym tempie, przekonaliśmy się w tym roku bardzo dosadnie. I choć Coronavirus pod wieloma względami jest wyjątkowy, to co do zasady może zachowywać się jak jego gryponośni “koledzy”. Może mieć, na przykład, te same preferencje, jeśli chodzi o klimat?

Dlaczego wirusy lubią suchy klimat?

Nad wspomnianym zagadnieniem pochylili się badacze z amerykańskiego uniwersytetu Yale, zadając sobie pytanie: gdzie wirusy jeździłyby na wakacje, gdyby mogły wziąć urlop?

Okej, tak naprawdę problem badawczy sformułowany był nieco bardziej naukowo, ale suchy żart jest tu zdecydowanie na miejscu: to właśnie dzięki niemu dobrze zapamiętacie bardzo istotną kwestię: wirusy lubią niską wilgotność powietrza.


Można nawet powiedzieć, że bardzo lubią, chociaż nie do końca chcą zdradzić dlaczego. Naukowcy postanowili je nieco w tej kwestii przycisnąć. W toku szeregu eksperymentów udało im się ustalić, że niska wilgotność znacząco utrudnia funkcjonowanie dróg oddechowych. Obecne w nich rzęski słabiej radzą sobie z usuwaniem cząstek wirusów i śluzu, kiedy powietrze jest przesuszone.

To jednak nie koniec: w sytuacji, gdy wilgotność spada poniżej poziomu komfortu, nasz organizm, a właściwie jego komórki oddechowe, gorzej radzą sobie z naprawą uszkodzeń, jakie wirusy grypy powodują w płucach. Suchość opóźnia również reakcję mechanizmów odpornościowych: zakażone wirusem komórki stają się bardziej “leniwe”, przez co mniej sprawnie uwalniają białka sygnalizacyjne, ostrzegające zdrowe komórki o wirusowym zagrożeniu.
Nawilżacz Oskar marki Stadler Form pomaga utrzymać odpowiedni "klimat" w mieszkaniuFot. naTemat

Niska wilgotność: jak wpływa na organizm?

I choć nie należy popadać w panikę, to jednak warto uświadomić sobie, że stopień wilgotności powietrza ma bezpośrednie przełożenie na nasze samopoczucie i zdrowie.

Do tej pory znacznie gorszy PR miała wysoka wilgotność. Doskonale wiemy, że drobinki wody, skraplające się po wewnętrznej stronie szyby nie są naszymi sprzymierzeńcami, podobnie jak zacieki czy, zgrozo, grzybne wykwity na suficie.

Suchość powietrza kojarzymy jednak bardziej z dyskomfortem niż realnym zagrożeniem, a to błąd. Przykład wirusów i ich uwielbienia dla suchego klimatu to jedno, ale dolegliwości, które może powodować, lub nasilać suche powietrze, jest więcej.

Doskonale wiedzą o tym z pewnością rodzice małych alergików czy astmatyków. Zwiększenie wilgotności w pomieszczeniach łagodzi infekcje górnych dróg oddechowych takich jak alergiczny nieżyt nosa, a nawilżanie śluzówki pomaga zmniejszać częstotliwość ataków kaszlu.

Co ciekawe, zwiększenie wilgotności powietrza ma również przełożenie na jakość snu. Jeśli twój partner chrapie tak, że nie jesteś w stanie zasnąć, być może przyczyną jest właśnie suchość dróg oddechowych. Rozwiązaniem obu problemów — chrapania i twojej bezsenności — może być stworzenie bardziej przyjaznego klimatu w sypialni. Jak tego dokonać? Możliwości jest sporo, my polecamy jeden konkretny sposób.
Fot. naTemat

Nawilżacz powietrza: na co zwrócić uwagę przy wyborze?

Oskar — tak właśnie ma na imię ów sposób. Oskar jest ewaporacyjnym nawilżaczem powietrza, produkowanym przez szwajcarską markę Stadler Form. Dlaczego warto zainteresować się właśnie nim?

Dobry design

Może design niekoniecznie powinien znaleźć się na pierwszym miejscu wyliczenie zalet nawilżacza, ale… Tylko na niego spójrzcie:

Zgrabna kostka, w przypadku mniejszego, czy bardziej podłużna, ale wciąż smukła, bryła większego Oskara - obie zostały naszkicowane ręką wprawnego projektanta i to widać. Nie znajdziecie tu niepotrzebnych detali, umieszczonych byle jak przycisków, nieprzemyślanych linii.

Kwestia ta jest, wbrew pozorom, bardzo istotna, bo nawet nawilżacz powietrza przeznaczony do niewielkich przestrzeni (“mały” Oskar poradzi sobie na 30 mkw) nieco miejsca zajmuje, a jeśli ma działać efektywnie, raczej nie może stać upchnięty gdzieś za szafą, niczym niechciana waza od teściowej.

Niezależnie od tego, jakiego Oskara przygarniecie, możecie mieć pewność, że idealnie wpasuje się w otoczenie, a nawet stanie się jego gwiazdą (jeśli macie takie ambicje, polecamy Oskara w wersji Chilli Red).
Fot. naTemat

Ewaporacyjny czy parowy?

A może ultradźwiękowy? Rodzajów nawilżaczy jest kilka i każdy z nich ma swoich zwolenników. Nawilżacze ewaporacyjne mają jednak szereg niekwestionowanych zalet.

Urządzenia, takie jak Oskar podnoszą wilgotność powietrza w sposób naturalny: jego dolna część to pojemnik na wodę. U góry znajduje się wiatrak. Po podłączeniu do prądu wiatrak zaczyna pracować, wymuszając przepływ nawilżonego wodą powietrza.

Ważnym elementem konstrukcji są również filtry wykonane z naturalnych materiałów: jego bazą są rośliny oraz włókna syntetyczne. To właśnie tym “plastrem miodu”, które w trakcie pracy przesiąkają wodą, zawdzięczamy optymalny poziom nawilżenia.
Fot. naTemat
Oskar posiada również drugi filtr — niepozorną kostkę, którą należy umieścić na dnie pojemnika z wodą. To tzw. “Cube”, czyli filtr naszpikowany jonami srebra, mającymi właściwości bakteriobójcze.
Fot. naTemat

Do dużego i do małego mieszkania

Nawilżacz będzie działał efektywnie tylko wtedy, gdy jego rozmiar i moc zostaną dostosowane do wielkości pomieszczenia. “Mały” Oskar poradzi sobie w 30-metrowej kawalerce, ale już w dużym mieszkaniu — nie.

Dla posiadaczy średnich metraży idealny będzie “podstawowy” Oskar — obsłuży pomieszczenie do 50 mkw. Największy w ofercie Stadler Form, Oskar Big, sprawdzi się natomiast w mieszkaniach do 100 mkw.

Pełna kontrola

Ważnym elementem, choć nie zawsze w nawilżaczach obecnym, jest higrostat. Dzięki tej funkcji możecie dostosować wysokość wilgotności w pomieszczeniu do waszych preferencji.

Specjaliści radzą, aby poruszać się w rejonach obejmujących 30 do 50 proc. Oskar sygnalizuje te wartości, mrugając niebieskimi kontrolkami. Im więcej się ich świeci, tym poziom wilgotności w pomieszczeniu wyższy.
Fot. naTemat
Jeśli czujemy, że w pomieszczeniu robi się zbyt sucho, wystarczy nacisnąć przycisk i zwiększyć moc działania wiatraka.

Mocną stroną Oskara jest kontrola: urządzenie poinformuje nas o konieczności wymiany filtra, zasygnalizuje również potrzebę uzupełnienia wody w zbiorniku. W przypadku tej ostatniej kwestii znów kłania się dobry design.
Fot. naTemat
Oskar został zaprojektowany tak, aby nie trzeba było go taszczyć do zlewu i z powrotem. Wystarczy lekko popchnąć klapkę znajdującą się z boku urządzenia i wlać odpowiednią ilość wody.

Komfort

Nawilżanie powietrza jest szczególnie istotne nocą: to właśnie wtedy lubią nasilać się ataki kaszlu, nie mówiąc już o epizodach ostrego chrapania. Właśnie dlatego przed zakupem nawilżacza należy koniecznie sprawdzić, jak głośno urządzenie pracuje.

Oskar jest cichutki. Zakres jego szumów waha się pomiędzy 26 a 39 db., zależnie od natężenia pracy wiatraka. W porównaniu z odgłosami chrapania to naprawdę niezauważalne odgłosy.
Fot. naTemat

Czy ja w ogóle potrzebuję nawilżacza?

Dobre pytanie, czy jednak nie powinniśmy zadać go sobie wcześniej?. Z drugiej strony, jeśli przeczytaliście tekst do końca, z pewnością macie podejrzenia, że klimat w waszym mieszkaniu może być nie do końca sprzyjający.

W takim wypadku nie wahajcie się, tylko przyjrzyjcie się Oskarowi bliżej. Sezon grzewczy potrwa jeszcze kilka miesięcy — warto spędzić go komfortowo.

Artykuł powstał we współpracy z marką Stadler Form.