5 toksycznych rad, w które wciąż wierzymy. Zamiast umacniać związek, rujnują go

Agnieszka Miastowska
Przepis na udany związek? Nie istnieje jeden, ile relacji, tyle obliczy miłości. Mimo tego zdarza nam się słyszeć albo powtarzać "uniwersalne" rady, które mają uleczyć każdą relację. Czy aby na pewno są one pomocne? Oto dlaczego czas przestać mówić "nigdy nie idźcie spać pokłóceni".
Porady związkowe, które szkodzą. Antyrady na dobry związek Kadr z serialu "Przyjaciele"

1. Nigdy nie chodźcie spać pokłóceni

Rada, by nie chodzić spać bez pogodzenia się, na pierwszy rzut oka brzmi dobrze, ale jest bardzo naiwna.

Każdy z nas inaczej odczuwa dany konflikt czy kłótnie i inaczej przeżywa emocje. To normalne, jeśli czujemy, że nie chcemy jeszcze rozmawiać z partnerem.

Nie ma nic gorszego niż przeprosiny "dla świętego spokoju", gdy nasze emocje jeszcze nie ostygły na tyle, by szczerze porozmawiać.

Noc czasem jest najlepszym momentem na przemyślenia, rano wiele wielkich konfliktów okaże się głupią sprzeczką, dlatego jeśli nie czujesz potrzeby rozmowy, idźcie spać pokłóceni. Ważniejsze niż sztywne zasady są wasze uczucia, szczera rozmowa i przeprosiny z głębi serca.

2. Kompromis to najlepsze rozwiązanie

Nie da się podważyć tezy, że związek czasem wymaga kompromisu. Chyba nikt nie zna pary w pełni zgodnej.


Model, w którym wszystko jest zawsze w rękach jednego z partnerów, także nie brzmi dobrze.

Jednak są sprawy, w których wcale nie musisz iść na kompromisy. Tak jak jedno dziecko wcale nie jest kompromisem dla pary, z której jedna osoba nie chce dzieci, a druga marzy o dwójce, tak ważne decyzje dotyczące ciebie samej musisz podejmować w zgodzie ze sobą.

Zdanie o kompromisie jest także furtką dla wykorzystywania w związku — w którym żadna strona nie będzie szczęśliwa, ale każda w pewnym stopniu się poświęci. To nie tak.

3. W związku nie można mieć przed sobą tajemnic

W końcu ślubowało się wierność i uczciwość, nawet jeśli nie oficjalnie na ślubnym kobiercu, to chyba tego oczekujemy od związków, prawda? I tak, i nie.

To, że jesteśmy lojalni w stosunku do partnera, nie wyklucza posiadania własnych "małych tajemnic". To, że jesteśmy w związku czy małżeństwie, nie oznacza, że staliśmy się jednym organizmem, który tak samo myśli, czuje i ma obowiązek wiedzieć o sobie wszystko i dzielić się każdym przemyśleniem.

Każdy z partnerów nadal jest indywiduum i ma prawo sam wyznaczać granicę tego, w jakim stopniu przed partnerem się odkrywa — czy mówi mu wszelkie swoje wstydliwe tajemnice z dzieciństwa, czy może są tematy, na które woli rozmawiać z przyjacielem, siostrą czy mamą. Dopóki twoje "tajemnice" nie krzywdzą partnera, nie powinnaś mieć wyrzutów sumienia.

4. Im więcej wkładasz w związek, tym więcej z niego wyciągniesz

Zapewne, gdyby tak było, wszystkie związki byłyby idealne. Wystarczy, by jedna strona się starała, a wysiłek włożony w związek wracałby do niej magicznym sposobem.

Niestety związek bywa małą areną walki o dominację i uwagę. Często jeden z partnerów jest bardziej zaangażowany w związek. Czasami, gdy partner traci nami zainteresowanie, robimy wszystko, by go przy sobie zatrzymać.

Niestety nie jest to uniwersalny sposób na związek. Czasem, gdy za bardzo się staramy, druga strona czuje się tak bezpiecznie, że po prostu sobie odpuszcza. Dlatego nie myśl nigdy, że twoja relacja nie wyszła, bo "za mało się starałaś" lub "nie byłaś wystarczająca".

5. Wina zawsze leży pośrodku

To hasło często powtarzane przez "troskliwych postronnych". "Ona go zdradzała, ale wina leży pośrodku". "On ją krzywdził, ale przecież wina leży pośrodku".

To hasło, które zdejmuje odpowiedzialność z "oprawcy", czy to w kwestiach tak poważnych jak przemoc fizyczna, psychiczne znęcanie czy zdrada lub zwykła nielojalność.

Ludzie zdradzają nawet w związkach, w których partnerzy robią dla nich wszystko. Sprawcy przemocy domowej podnoszą rękę na swoją rodzinę, bo mają ze sobą poważne problemy, a nie dlatego, że ktoś ich sprowokował.

Wina nie zawsze leży po środku, ale nie zawsze też leży po stronie jednego z partnerów. Często związki kończą się, bo tak po prostu musiało być. Czas przestać szukać winy w sobie.

Chcesz zasad? Stwórz je sama

Czasem ktoś radzi nam w naprawdę dobrej wierze, ale zasady, które sam stosował w swoim związku, wcale nie są uniwersalnym lekarstwem na relację. Każdy związek jest inny, a jeśli ustalone zasady dają ci poczucie bezpieczeństwa, to stwórz je sama. A raczej niezupełnie sama, tylko z partnerem.

Może zasadę "nigdy nie chodźcie spać pokłóceni" zmień na "nigdy na pytanie, czy coś jest nie tak, nie odpowiadamy nic"? Najważniejsze, by wasz związkowy regulamin pomagał wam realnie się porozumieć, zamiast stwarzać pozory sielankowości.