Trwa narodowe przegrzewanie dzieci. +10 stopni na dworze, a maluchy wyglądają jak ludziki Michelin

Magdalena Konczal
Matka spaceruje z dwójką dzieci. Sama ma na sobie cienki płaszcz, w dodatku rozpięty. Z kolei jej dzieci wyglądają, jakby były małymi bałwankami. Grube kombinezony, szale, czapki na głowach. Ledwo idą, tak bardzo obciążone są niepotrzebnymi ubraniami. Znacie to? Jesienią czy wczesną zimą bardzo często można zaobserwować takie obrazki.
Przegrzewanie dzieci to poważny problem - jak mu zapobiec? Pexels/ Tatiana Syrikova

Porzekadła babci ważniejsze od opinii lekarza


Rodzice nie mają świadomości, jak negatywnie na dziecko może wpłynąć zbyt grube ubranie. Wciąż jeszcze wierzymy bardziej w porzekadła babci, która pamiętając zimy sprzed 30-40 lat gania nas, byśmy dzieciom założyli grubsze spodnie czy dodatkowy polar. Tymczasem temperatury ostatnio wciąż jeszcze sięgają niekiedy nawet 15-17 stopni.
Zakładanie dziecku kolejnych, grubych warstw to nie tylko przykre przyzwyczajenie, które ogranicza jego ruchy. Przede wszystkim może ono powodować problemy zdrowotne i to wcale niebagatelne.


Wciąż jeszcze żyjemy w społeczeństwie, gdzie ludzie oburzają się na wieść, że dziecko morsuje, a nie czują niepokoju, kiedy maluszek paraduje ubrany w pięć warstw w temperaturze 20 stopni. Rodzice, chodzi o zdrowie waszych dzieci!

Co się stanie, gdy będziemy zbyt grubo ubierać dziecko?


– Pierwszą konsekwencją jest przegrzanie. Czasami rodzice myślą, że wirus czy bakteria mogą wpaść przez ucho i wówczas dziecko będzie przewiane. To nie jest prawda. Natomiast my w naszych drogach oddechowych mamy rzęski, które powodują, że patogeny są wydalane na zewnątrz. Jeżeli jest duża różnica temperatur – wchodzimy z gorącego do zimnego, to wówczas rzęski są sparaliżowane i nie działają jak należy – tłumaczy lekarz Monika Działowska, która w mediach społecznościowych znana jest jako "Pediatra na Zdrowie".

Rodzice powinni więc zwracać uwagę na to, by ubierać dziecko stosownie do pogody. Nie jest tak bardzo istotna pora roku, w końcu w dzisiejszych czasach niektóre jesienne dni są podobne do tych, które występują wczesną wiosną. Właśnie dlatego zawsze przed wyjściem powinniśmy zwracać uwagę na to, jaka jest temperatura.

Dzieci, które nie są już niemowlętami, powinny być ubierane tak samo, jak i my. Jeśli więc sami czujemy, że jest nam zbyt ciepło – możemy być pewni, że nasze dziecko również się przegrzewa.

W całym tym procesie najgorsze nie jest jednak to, że dziecko krzyczy "za gorąco mi!". Problemem okazuje się różnica temperatur. Im jest zimniej, tym grubiej rodzice ubierają swoje dzieci, nie mając świadomości, że gdy spocona pociecha zdejmie z siebie kolejne warstwy, będzie bardziej narażona na choroby.

Warto, by dziecko przebywało w niższych temperaturach. Jeżeli będzie bardzo ciepło ubierane, pobiega na powietrzu, spoci się i rozbierze, bo będzie mu za gorąco, to rzeczywiście może być narażone na częstsze infekcje – zauważa pediatra.

Dobrze jest więc dokładnie obserwować rzeczywistość i ubierać dziecko stosownie do warunków panujących na zewnątrz. Nie bójmy się też przeciwstawić popularnemu poglądowi głoszonemu przez ciotki-znachorki, żeby "na wszelki wypadek założyć mu kombinezon, bo może zmarznie".

Hartujmy dzieci!


Poza tym warto już od najmłodszych lat hartować dzieci. Nie chodzi oczywiście o to, by od razu zabierać je na morsowanie, czy kąpać w lodowatej wodzie. Wystarczą proste czynności, np. niepodkręcanie zbyt mocno kaloryferów, by w pomieszczeniu nie było za gorącą. Kiedy w domu jest za ciepło, różnica temperatur zwiększa się, a dziecko jest bardziej narażone na infekcje.

Kolejnym problemem jesienią i zimą jest przegrzewanie dzieci w samochodach. Rodzice niestety bardzo często, tłumacząc się krótką podróżą, postanawiają nie zdejmować dziecku kombinezonu czy grubej kurtki. To błąd.

Zdejmujemy wszystkie niepotrzebne warstwy, a kiedy chcemy wysiąść, ubieramy dziecko w samochodzie i dopiero wtedy zabieramy je na dwór. Nie jest zdrowe dla dziecka, by jeździło w kombinezonie, czapce i pociło się, a później wychodziło na niską temperaturę – mówi lekarz Monika Działowska.

Pamiętajmy więc o tym, by zadbać o komfort i zdrowie dzieci. Nie róbmy z nich ludzików Michelin, kiedy pogoda rzeczywiście tego nie wymaga. Rozprawmy się raz na zawsze z mitem, dotyczącym zbyt grubego ubierania dzieci i porządnie się zastanówmy, zanim założymy mu jeszcze jeden sweterek.