Matka odmówiła pomocy dziecku przez test na Covid. Scena ze szpitala to lekcja dla każdego rodzica

Agnieszka Miastowska
W czasie gdy lekarze i pielęgniarki pracują kilka dni pod rząd, antycovidowcy urządzają antymaseczkowe protesty. Jak się okazuje matki, które nie wierzą w pandemię, są w stanie nawet zaryzykować życie własnych dzieci. Dawid Ciemięga opisał na swoim Facebooku historię, z której wynika, że mama wolała, żeby jej dziecko nie dostało pomocy po wypadku niż zostało przetestowane na Covid. Gdzie są granice absurdu?
Matka nie zgodziła się na test dziecka na Covid. Ryzykowała jego życie Fot. Jakub Wlodek / Agencja Gazeta

Jedni się chronią, inni protestują

Druga fala pandemii uderzyła w nas mocniej niż przewidzieli rządzący. W życie wchodzą kolejne restrykcje, a wkrótce zostanie podjęta decyzja o nauczaniu hybrydowym lub zdalnym nawet młodszych klas szkoły podstawowej.

W czasie gdy lekarze i pracownicy medyczni ratują życie zarażonych, rośnie też grupa "covidosceptyków", którzy uważają pandemię za spisek. Nie można bagatelizować tej grupy ludzi — przed wirusem ochronieni będziemy, gdy wszyscy będą przestrzegać zasad, takich jak noszenie maseczek. Ludzie, którzy nie wierzą w pandemię, zagrażają nie tylko innym obywatelom, są w stanie narazić życie nawet własnych dzieci w imię poglądów niepopartych żadnymi naukowymi dowodami, o których lekarze mówią wprost "szkodliwe bzdury".


Lekarz Dawid Ciemięga udostępnił na swoim Facebooku relacje jednej z matek. Kobieta wstawiła zdjęcie swojego kilkuletniego synka z zakrwawioną raną głowy. Według jej relacji pojechała z dzieckiem na izbę przyjęć szpitala w Hrubieszowie.

Pogląd ważniejszy niż zdrowie

Lekarze przed przyjęciem chcieli wykonać dziecku test na Covid-19. Matka nie zgodziła się na test, bo jak podkreśliła w poście "to podnoszenie statystyk na koronkę". Uważała także, że dziecko nie kasłało, więc nie było podstaw do testu.

Jednak dzieci w większości przechodzą Covid bezobjawowo. Co nie oznacza, że nie zarażają. Dziecko wpuszczone na oddział mogłoby zarazić osoby starsze i schorowane, przebywające w szpitalu.

Kobieta wolała jednak zaryzykować zdrowie swojego dziecka, nie zgodziła się na test, a tym samym na przyjęcie dziecka do szpitala. W poście napisała jednak, że to lekarz nie zgodził się na udzielenie chłopcu pomocy.

Grupa zbuntowanych rośnie


Dawid Ciemięga komentując tę sprawę, podkreśla, że to kolejny dowód na to, że antycovidowcy nie cofną się przed niczym.

"Dziwicie się, że antycovidowcy bez skrupułów narażają życie innych i łamią restrykcje.
Oni narażają zdrowie i życie własnych dzieci, żeby tylko poczuć się ważnym na swoich grupkach fejsbukowych, gdzie pokazują, jak się buntują i zdobywają tym poklask" — pisze lekarz na swoim Facebooku.

Niestety nurt walki z maseczkami i obostrzeniami obecny jest nie tylko na zamkniętych grupach pandemiosceptyków. Kobiety na ciążowych forach chwalą się tym, że nie noszą maseczek.

Namawiają inne ciężarne, by te przed przyjęciem do szpitala nie poddawały się testom na Covid. Uważają, że to szpitalny spisek, służący odseparowaniu ich od dzieci po porodzie.

W tak trudnym czasie powinniśmy tym bardziej doceniać pracę lekarzy, pielęgniarek i szukać oparcia w naukowych autorytetach. Jeśli wszyscy nie będziemy przestrzegać obostrzeń, nie uchronimy się przed zakażeniem.

Kolejni pandemiosceptycy "nawracają się" dopiero, gdy sami okazują się chorzy. Buntując się, nie walczą tylko o swój wybór, ale także narażają życie własnych dzieci i wszystkich wokół.