Może być drogi, markowy, atestowany i... groźny dla dziecka. Oto jak wybrać fotelik samochodowy

Michał Jośko
Na polskich drogach śmierć zbiera przerażające żniwo. Najpoważniejszych wypadków jest coraz więcej – jedynie w roku 2019 zginęło w nich niemal 3 tysiące osób, dorosłych i maluchów. Dziś firma Volvo zorganizowała szkolenie, podczas którego Paweł Kurpiewski, biomechanik i ekspert analizujący wypadki drogowe, zdradził, jak uniknąć "samochodowych grzechów śmiertelnych". Przeczytaj ten materiał, który pewnego dnia może uratować życie; czy to małego człowieka, czy twoje.
Salon Volvo Car Warszawa Fot. naTemat
Idealny fotelik dziecięcy nie istnieje

– Wielu osobom wydaje się, że aby zapewnić swojej latorośli idealne bezpieczeństwo, wystarczy kupić atestowany produkt znanej marki. Czasami sugerujemy się tym, że dokładnie takiego samego używają jacyś celebryci, tudzież influencerzy z Instagrama. Naprawdę wielki błąd – mówi Paweł Kurpiewski, człowiek stojący za inicjatywą fotelik.info, od 16 lat zajmujący się kwestią bezpieczeństwa najmłodszych uczestników ruchu.

Owszem, dany model może być dostosowany wręcz idealnie do wagi, wzrostu i wieku twojego dziecka, a do tego świetnie przeszedł specjalistyczne testy zderzeniowe, a jednak... w twoim przypadku będzie bardzo złym wyborem. Dlaczego?


W polskich salonach znajdziemy setki modeli samochodów. Dołóżmy do tego fakt, iż w każdym z nich – w zależności od wersji wyposażenia – kanapa może mieć inny kąt nachylenia, inaczej wyprofilowane siedzisko. To wszystko sprawia, że fotelik, który w jednym aucie sprawdzi się idealnie, w innym nie zapewni odpowiedniej ochrony w razie wypadku.
Paweł KurpiewskiFot. naTemat
Czytaj także: Chcemy, aby drogi były bezpieczniejsze? Zacznijmy od poprawnego zapinania pasów i edukowania dzieci

– W telegraficznym skrócie: przypnij fotelik do kanapy i, trzymając jego bazę, zacznij poruszać w różnych kierunkach. Powinien pozostać naprawdę stabilny nawet wtedy, gdy samochód buja się już na amortyzatorach. Jakiekolwiek luzy świadczą o tym, że nie sprawdzi się w sytuacji podbramkowej.

Jeżeli wszystko zrobimy naprawdę dobrze, możemy liczyć na świetne zabezpieczenie nawet w najgorszych kraksach. Przykład? Znamy przypadek, w którym dziecko przeżyło zderzenie dwóch samochodów, gdy suma ich prędkości wynosiła 239 km/h – mówi Paweł Kurpiewski.

Na co postawić? Oczywiście kupując samochód w salonie Volvo, masz do dyspozycji produkty optymalnie dopasowane do konkretnych wozów. Nie chcesz nabywać fotelika w salonie samochodowym? A więc podjedź do sklepu z podobnym asortymentem i poproś o możliwość przymiarki; sprawdź, jak różne modele układają się na kanapie twojego auta. Nie kupuj przez internet!

Jeżeli chcesz znaleźć prawdziwy ideał, wejdź na stronę fotelik.info i zapisz się na trwającą ok. godziny konsultację (centra bezpieczeństwa tej firmy znajdują się w Gliwicach, Krakowie, Warszawie i Wrocławiu), podczas której jeden ze specjalistów udzieli ci naprawdę fachowego instruktażu.
Ekspozycja w stołecznym salonie VolvoFot. naTemat
Bezpieczna jazda WYŁĄCZNIE tyłem...

– "No ale przecież w ten sposób moje dziecko jest bardziej narażone na chorobę lokomocyjną", "nie będzie miało miejsca na nogi", "gdy jedzie przodem, mniej się nudzi i jest spokojniejsze"; nieustannie słyszę podobne słowa – opowiada Paweł Kurpiewski, prosząc, abyśmy przestali doszukiwać się na siłę hipotetycznych problemów.

Tutaj kluczowy jest fakt, iż momencie wypadku foteliki, w których dzieci siedzą tyłem do kierunku jazdy, są pięciokrotnie bezpieczniejsze od tych, w których mogą podziwiać widoki przez przednią szybę. Pięciokrotnie!

Jak dodaje ekspert, nierzadko pojawia się również pytanie dodatkowe: "a co, jeżeli dochodzi do uderzenia w tył samochodu"? W tym miejscu najistotniejsze jest to, że najprawdopodobniej prędkość tego rodzaju kolizji będzie znacznie niższa, niż w przypadku uderzenia przodem; statystycznie wynosi bowiem ok. 30 km/h.

... oraz w odpowiedniej pozycji

Plecy i głowa dziecka powinny znajdować się pod kątem 45 stopni do osi jezdni. Dlatego jak ognia powinniśmy unikać nie tylko fotelików leżących, lecz i takich, w których ów kąt jest mniejszy. W tym drugim przypadku nierzadko chodzi o wspomniany wcześniej nieodpowiedni dobór modelu fotelika do kanapy naszego samochodu.

Pamiętaj, jak ciężka jest głowa dziecka, dlatego twoja latorośl nie może podróżować w pozycji zbytnio wyprostowanej. W takich sytuacjach kręgi szyjne dziecka są narażone na zdecydowanie zbyt duże przeciążenia w trakcie zmiany prędkości jazdy.

– Dołóżmy do tego wszystkiego jeszcze jedną rzecz: nie kupujmy podstawek zwanych również poddupnikami. Takie rozwiązania, choć również mogą posiadać odpowiednie atesty, nie zastąpią fotelika dziecięcego. W razie poważnej poważnej kolizji nie zdają się praktycznie na nic, a w skrajnych przypadkach mogą doprowadzić nawet do złamania kręgosłupa – klaruje Paweł Kurpiewski.
Niewłaściwie dobrany fotelik po wypadkuFot. naTemat
A co z dorosłymi?

– Chociaż od momentu, w którym inżynier Nils Bohlin opracował na zlecenie firmy Volvo trzypunktowe pasy bezpieczeństwa minęło ponad sześć dekad, wciąż wielu z nas używa ich w sposób niewłaściwy. Ot, byleby je zapiąć i... żeby było nam możliwie wygodnie. A to podejście, które co roku zbiera krwawe żniwo – mówi doświadczony analityk wypadków drogowych.

Nie chodzi jedynie o to, że pasy nierzadko są skręcone. Polki i Polacy nie zwracają także uwagi na optymalne dostosowanie ich do wzrostu; nie myślą nawet o odwróceniu się w stronę słupka B, gdzie znajduje się regulator wysokości pasów. Efekt? Znajdują się albo zbyt blisko szyi, albo są zsunięte na zewnętrzną część ramienia. A w takich sytuacjach najzwyczajniej w świecie nie mogą zadziałać optymalnie.

Do tego Polacy kochają luz, w tym przypadku rozumiany jako pozostawianie przestrzeni pomiędzy ciałem a górną bądź/ i dolną częścią pasa, co sprawia, że gdy dochodzi do zderzenia, napinacze pirotechniczne nie mogą wykonać swojej pracy. Ba, zbyt duży luz pasów oraz ich niewłaściwe ułożenie mogą doprowadzić do sytuacji, w której te uszkodzą naszą wątrobę lub śledzionę (w zależności od tego, w którym fotelu zasiadamy).
Opowieść o foteliku-bohaterzeFot. naTemat
– To rzecz absolutnie kluczowa: górna część pasów musi przebiegać między piersiami, przez środek mostka, czyli najbardziej sprężystej części klatki piersiowej. Natomiast dolną powinniśmy ułożyć tak, aby przylegała ściśle do miednicy, poniżej kolców biodrowych przednich górnych – instruuje Paweł Kurpiewski.

Jak dodaje: trzypunktowe pasy bezpieczeństwa są wynalazkiem, który od roku 1959 (czyli momentu, w którym po raz pierwszy stał się elementem wyposażenia seryjnego samochodu, gwoli formalności: było to Volvo PV544) uratował ponad milion istnień. Natomiast odrobina wiedzy i niewielkie zmiany nawyków ułatwią osiągnięcie kolejnego celu – ochronę drugiego miliona; i dzieci, i dorosłych.

Materiał powstał we współpracy z firmą Volvo.