Jest odpowiedź MEN w sprawie likwidacji czerwonych pasków. Po raz kolejny zadrwili z uczniów

Ewa Bukowiecka-Janik
Walka z nieuczciwym systemem rekrutacji do szkół ponadpodstawowych trwa. W ostatnim czasie weszła nawet na wyższy poziom. Poseł Artur Dziambor złożył interpelację, którą napisał Marcin Stiburski, zatem rząd zmuszony był do odpowiedzi. Dokument dotyczy rezygnacji z punktowania czerwonego paska w wyścigu po miejsce w dobrej szkole średniej. MEN udzielił odpowiedzi i po raz kolejny zadrwił z uczniów.
MEN odpowiedział na interpelację w sprawie likwidacji czerwonych pasków fot. AG
Twórcy interpelacji kierują się dobrem uczniów. To nie pierwszy raz, gdy walczą z czerwonym paskiem, by dzieci przestały brać udział w chorym wyścigu o oceny, których stawianie również jest dla nich krzywdzące.

Ten konkretny dokument był próbą zniesienia dodatkowych punktów za czerwony pasek w procesie rekrutacji do szkoły średniej.

MEN o czerwonym pasku w rekrutacji

Przede wszystkim rzuca się w oczy fakt, że po lekturze dwóch akapitów odpowiedzi na interpelację ma się wrażenie, że specjalnie została ona napisana takim językiem, by nie czytać dalej. Urzędniczy bełkot w tym wypadku to eufemizm.


Dalsza część pisma informuje jedynie o tym, że uczeń musi mieć świadectwo. Bardzo odkrywcze.

Następnie czytamy: "Rezygnacja z przeliczania na punkty ocen wymienionych na świadectwie ukończenia szkoły podstawowej oraz otrzymaniem świadectwa ukończenia szkoły z wyróżnieniem i przeprowadzanie postępowania rekrutacyjnego tylko na podstawie wyników z egzaminu ósmoklasisty, będzie kwestionowane jako niesprawiedliwe i niewychowawcze z uwagi na brak uwzględnienia w postępowaniu rekrutacyjnym indywidualnej proporcjonalnej do możliwości ucznia oceny jego osiągnieć edukacyjnych na danym etapie edukacyjnym".

Czyli nieuczciwe miałoby być ignorowanie postępów ucznia na kolejnych etapach edukacji. Zgoda, jednak postępy te mierzone są w skali od 1 do 6, czyli ocen, które jak wiadomo nie są uczciwe z definicji. Bo piątka piątce nierówna. Zatem argumentacja MEN mija się z logiką.

Dalej czytamy o tym, że co prawda system obowiązuje wszystkich tak samo, jednak nauczyciel powinien "zdiagnozować indywidualne możliwości psychofizyczne i czynniki środowiskowe wpływające na funkcjonowanie ucznia w szkole". I wziąć je pod uwagę przy wystawianiu oceny. W porządku, ale znów: jak porównać ocenę do oceny? Nie da się.

Właśnie to prowadzi do niezdrowej i wyniszczającej walki o jak najwyższe noty, która często oznacza starania absurdalne: poprawianie piątek na szóstki i angażowanie się w zdobywanie wysokich ocen z przedmiotów, które nie są tym, co ucznia interesuje. Bo czerwony pasek to kilka punktów dodatkowych w rekrutacji do szkoły ponadpodstawowej.

Co na to MEN? "Organ prowadzący szkoły w powiecie, którego mieszkańcem jest kandydat, który nie został zrekrutowany do szkoły ponadpodstawowej, musi zapewnić miejsce w szkole ponadpodstawowej wchodzącej do sieci szkół" - czytamy.

Czyli podejście pt. "Nieważne gdzie, byleby się dostał, bo gdzieś musi, więc po co czepiać się detali i trudzić się zmianą prawa oświatowego". Brawo, bardzo wychowawcze...

Czerwone paski i rankingi świadectw będą nadal. A negatywne skutki emocjonalne? A gaszenie motywacji wewnętrznej do nauki? Cóż, to wydaje się być dla urzędników zupełnie nieistotne.