Zostało 9 dni, by pomóc małej Julce. Urodziła się w szczycie pandemii, walczy z okrutną chorobą
Mała Julka urodziła się w samym szczycie pandemii. Pewnego dnia jej mama zauważyła w oku dziewczynki niepokojący blask. Bogata we własne doświadczenia, wiedziała, że nie może on zwiastować niczego dobrego. Okazało się, że u Julii stwierdzono nowotwór złośliwy siatkówczaka obuocznego. Rodzice stracili grunt pod nogami.
Czteromiesięczna wojowniczka
Od czasu postawienia diagnozy Julka przeszła wiele operacji, które miały przywrócić jej zdrowie. Niestety sytuacja nie jest prosta, a wszystko zostało dodatkowo utrudnione przez pandemię koronawirusa.
Rodzice dowiedzieli się, że jedynym realnym ratunkiem dla dziecka jest kosztowna terapia prowadzona przez dr Abramsona w Nowym Jorku. Mama i tata Julki zostali zmuszeni, by w bardzo krótkim czasie uzbierać prawie milion złotych! Dzięki zaangażowaniu wielu ludzi dobrej woli udało się zebrać te pieniądze.
Kolejne komplikacje
Rodzice małej Julki dotarli do USA, gdzie dziewczynka miała być leczona. Jednak przed planowaną wizytą zaczęły występować komplikacje.
Oko Julii zaczęło puchnąć, pojawiły się także inne objawy: brak apetytu i niechęć do snu. Dr Ambramson oznajmił rodzicom, że niestety lewego oka nie da się już odratować — trzeba było je usunąć. Rodzice walczą, by dziewczynka mogła jeszcze kiedykolwiek widzieć.
— Na tę chwilę trwa walka o prawe oko. Jak wykazał rezonans magnetyczny, nowotwór na szczęście nie dał przerzutów. 9 lipca rozpoczęliśmy cykl chemioterapii. Aktualnie jesteśmy po dwóch i z niecierpliwością oczekujemy rezultatów — mówi Patrycja Lorenc, mama Julki w rozmowie z Mama:Du.
Duża kwota, mało czasu
— Kilka dni temu okazało się, że dotychczasowe leczenie Julki pochłonęło dużą część wpłaconego depozytu. Aby móc kontynuować leczenie byliśmy zmuszeni otworzyć kolejną zbiórkę. Z całego serca wierzymy, że uda nam się uzbierać podaną kwotę i, że nasza Julka będzie widziała. Ciężko jest prosić o pomoc, tym bardziej kolejny raz, jednak dla naszego dziecka jesteśmy w stanie poruszyć niebo i ziemię — dodaje mama dziewczynki.Wyobraźmy sobie, że taka sytuacja mogła spotkać każdą z nas, a przecież wiemy, jak ważne jest zdrowie naszych dzieci. Czasami wydaje nam się, że musimy robić wielkie rzeczy, by zmienić świat.
Tymczasem, gdybyśmy umówili się, że każda osoba, która czyta ten artykuł, wpłaciła 10 złotych, szanse na wyleczenie Julki znacząco by się zwiększyły. Co kupujesz za 10 zł? Kawę na mieście? Ulubioną gazetę? Za te same pieniądze możesz przyczynić się do uratowania życia tej dzielnej dziewczynki.
To co? Pomagamy!
Link do zbiórki Julii Czerepaniak Siepomaga: https://www.siepomaga.pl/julcia
Może cię zainteresować także: Na ten nowotwór cierpią 4 osoby w Polsce! Julka zachorowała w szczycie pandemii, potrzebuje pomocy