Jest petycja w sprawie wariantu D dla szkół. To może uratować nadchodzący rok szkolny!

Magdalena Konczal
Minister Dariusz Piontkowski ogłosił, że edukacja od września będzie realizowana w trzech odmiennych wariantach, w zależności od sytuacji epidemiologicznej w danym regionie. Jednak czy ministerstwo wzięło pod uwagę coś więcej niż elementarne zasady bezpieczeństwa? Np. jakość edukacji? Trudno w to wierzyć, dlatego powstał wariant D.
Na czym polega wariant D dla edukacji? fot. Tomasz Fritz/ Agencja Gazeta
Wariant A — zakłada, że placówki będą pracowały standardowo, w trybie stacjonarnym, oczywiście z zachowaniem wszystkich reżimów sanitarnych. Wariant B zakłada edukację hybrydową, a wariant C — całkowicie zdalną. Określone działania miałyby być podejmowane w poszczególnych regionach w zależności od sytuacji epidemicznej.

Wariant D został opracowany przez nauczycieli, ekspertów od edukacji i zaangażowanych rodziców. Wśród nich jest m.in. Wojtek Gawlik, założyciel projektu Edu-klaster. Wspólnie występują pod sztandarem #MisjaWrzesień.

Inicjatywa ta zrodziła się na Forum Nowej Edukacji, podczas którego odbywały się codzienne rozmowy on-line, dotyczące szkolnictwa. Rozmowy nie tyle miały na celu znalezienie sposobu na przetrwanie podczas pandemii, co na to, by szkoła i nauka stały się przyjaźniejsze dzieciom.


#MisjęWrzesień twoją nauczyciele i edukatorzy, którzy doskonale rozumieją wady pruskiego systemu edukacji. Dlatego powstał wariant D.

Na czym miałby polegać wariant D?

Wariant D miałby polegać na realizacji metody projektowej, a także korzystanie z narzędzi, umożliwiających naukę zdalną (np. Khan Academy). Zmieniłaby się jedynie rola nauczyciela, który miałby motywować ucznia do nauki, wspierać w rozwoju, by dziecko samo mogło stawiać sobie cele i obserwować własne postępy.

Cała idea miałaby polegać na koncepcji tzw. baniek społecznych, które przez twórców pomysłu, nazywane są bańkami szkolnymi. Wówczas każdej grupie uczniów byłby przypisany jeden konkretny nauczyciel (lub dwóch), który realnie spotykałby się z uczniami. Inni nauczyciele mieliby z klasą kontakt jedynie zdalny.

Wówczas nauczyciel odbywający z uczniami zajęcia stacjonarne musiałby w taki sposób zaplanować swoją organizację pracy, by możliwie jak najbardziej ograniczyć kontakty z innymi osobami.

— Założenie wprowadzenia dość ograniczonych zresztą obostrzeń w zakresie reżimu sanitarnego w szkole jest jedynie myśleniem życzeniowym, które w dużej grupie dzieci i młodzieży nie rokuje powodzenia. Szkoły mogą stać się potencjalnym rozsadnikiem koronawirusa, na równi z kopalniami i dużymi zakładami produkcyjnymi — mówi Wojtek Gawlik.

Wariant D dla edukacji - dobro i zdrowie uczniów

Wariant D może okazać się bardzo dobrym rozwiązaniem, ponieważ z jednej strony dbamy o zdrowie i bezpieczeństwo uczniów, a z drugiej zaspokajamy ich potrzeby społeczne. Podobne rozwiązania edukacyjne można dostrzec w innych krajach, np. w Finlandii, gdzie obecny jest jeden nauczyciel prowadzący.

Wojtek Gawlik zastrzega jednak, że by koncepcja mogła zostać zrealizowana, należałoby wprowadzić drobne zmiany w Ustawie Prawo Oświatowe oraz rozporządzeniu o ramowych planach nauczania.

Wariant D wpisywałby się także w nowoczesne metody kształcenia uczniów, które coraz częściej są postulowane przez rozmaite środowiska.

— Taka forma edukacji sprawia, że nauczyciel przestaje skupiać się na przekazywaniu uczniom wiedzy. Nauczyciel staje się osobą, która wspiera uczniów w samodzielnym poszukiwaniu, odkrywaniu i kreatywnym rozwiązywaniu problemów — przekonuje Wojtek Gawlik.

Wariant D w obliczu sytuacji epidemicznej może okazać się dla szkolnictwa rozwiązaniem najrozsądniejszym, dzięki któremu uczniowie jednocześnie będą mogli uczestniczyć w zajęciach stacjonarnych, ale nie będą w tak wielkim stopniu narażenie na zarażenie się wirusem.

Link do petycji, postulującej wprowadzenie wariantu D w edukacji znajdziecie tutaj.