Jej życie to dowód, że drobny gest może wywołać lawinę! Poznajcie Rosę, "matkę" walki z rasizmem
Zaledwie 60 lat temu, sąd orzekł, że segregacja rasowa w transporcie publicznym jest niekonstytucyjna. Choć czarnoskórzy zyskali takie same prawa, rasizm wcale się nie skończył – pozostał w mentalności ludzi, co zresztą widzimy do dzisiaj. Sytuacja, która ma miejsce teraz w USA, sprawiła, że zainteresowałam się tematem dyskryminacji osób czarnoskórych i właśnie wtedy trafiłam na historię niezwykłej kobiety. Jej ciche, ale stanowcze "nie" stało się iskrą, zapalającą innych do działania.
Zwykły dzień w 1955 roku
Dzień jak co dzień. Popołudnie w środku tygodnia. Rosa Parks wracała właśnie autobusem z pracy do domu. Pewnie była zmęczona. Przycupnęła, więc sobie na jednym z siedzeń – na tym przeznaczonym wówczas dla niej, osoby czarnoskórej.
Zaczął się robić tłok, w pojeździe pojawiały się kolejne osoby, które także chciały usiąść. Można by rzec, że kierowca autobusu zachował się tak, jak trzeba. Po prostu przestrzegał wówczas obowiązujących zasad, które nakazywały osobom czarnoskórym ustąpienia miejsca.
Podszedł więc do Rosy i jeszcze dwóch innych Afroamerykanów. Powiedział im, że mają zwolnić swoje miejsca. Dwie osoby posłuchały, ale Rosa odmówiła. "Nie wydaje mi się, że powinnam wstać" – usłyszał kierowca.
Kobietę aresztowano, a wieść o tym wydarzeniu pociągnęła za sobą lawinę. Drobny, ale bardzo odważny gest Rosy stał się początkiem wielkiej przemiany.
Życie Rosy Parks
Urodziła się jako Rosa McCauley w 1913 roku. Przerwała naukę w szkole, by móc się opiekować najpierw swoją babcią, a później matką. W 1932 roku wzięła ślub z Raymondem Parksem, który mocno wspierał ją w pragnieniach powrotu do nauki. Ostatecznie Rosa ukończyła szkołę i została krawcową.
Młodziutka dziewczyna, widząc wokół siebie nierówności społeczne, spowodowane segregacją rasową, postanowiła działać. Razem z mężem dołączyła do Krajowego Stowarzyszenia Postępu Ludzi Kolorowych. Została również liderką młodzieży w tym stowarzyszeniu.
Dzień po zwykłym dniu
Po odmowie ustąpienia miejsca w autobusie Rosa została skazana na karę grzywny i wyrok w zawieszeniu. Postanowiła się odwołać od tej decyzji. Jej jedno "nie", pociągnęło za sobą kolejne, a odważny gest zmusił ludzi do radykalnych działań.
W dniu procesu Rosy odbył się bojkot autobusów. Zamieszki – dużo większe niż się spodziewano – zaniepokoiły władzę. Ostatecznie po wielu kontrowersjach sąd orzekł, że segregacja rasowa jest niekonstytucyjna.
Konsekwencje jednego "nie" odbiły się negatywnie na całym życiu kobiety. Rosa straciła pracę i musiała przenieść się do Detroit. Wielokrotnie dostawała setki gróźb, codziennie obawiała się o życie i zdrowie swojej rodziny.
– Ludzie zawsze mówią, że nie wstałam, bo byłam zmęczona fizycznie, ale to nieprawda. Jedyne czym byłam zmęczona to ciągłe poddawanie się – napisała w swojej autobiografii. – Przez te wszystkie lata nauczyłam się, że jeśli podjęto już decyzję, to zmniejsza to strach. Wiedza o tym, co musi być zrobione, usuwa go.
Rosa Parks stała się symbolem walki z segregacją rasową. Do dziś nazywana jest "matką ruchu praw obywatelskich". Jest dowodem na to, że w obliczu niesprawiedliwości trzeba powiedzieć "nie". Może być dla nas inspiracją – szczególnie w obecnej sytuacji – do poprawy tego wciąż jeszcze nierównego świata.
Może cię zainteresować także: Powitała na świecie tysiące dzieci, uratowała setki istnień! Poznajcie Stasię, patronkę położnych