Czy twoje dziecko jest "zebrą"? Odpowiedź na to pytanie może wpłynąć na całe jego dorosłe życie
Pożądamy inteligencji – jednak czy zawsze jest ona darem i błogosławieństwem do pozazdroszczenia? Szukamy jej u innych. Często bezkrytycznie przypisujemy ją sobie. Właśnie ta "bezkrytyczność" może sprawić, że po książkę "Zbyt inteligentni, żeby żyć szczęśliwie" Jeanne Siaud-Facchin sięgnie wiele osób z myślą: "Hej, to o mnie, teraz wszystko się wyjaśni". Ale jest inny, ważniejszy powód, dla którego powinniście zdecydować się na lekturę. Tym powodem jest… szczęście naszych dzieci!
Nadinteligenta zebra – czyli kto?
Na wstępie warto rozszyfrować tytuł. Zbyt inteligentni – w książce nazywani są nadinteligentnymi, chociaż sama autorka przyznaje, że ta terminologia nie do końca oddaje clue sprawy, a i wiąże się z niezbyt pozytywnymi konotacjami. Dlaczego? Bo opisywane przypadki nie są lepsze, nie są gorsze, nie są "nad". Życie tych osób to często od dzieciństwa pasmo porażek, niedomówień, niezrozumienia, a nawet zaburzeń psychicznych wynikających z poczucia niedopasowania.
Określeniem, które psycholożka kliniczna i psychoterapeutka Jeanne Siaud-Facchin, uważa za najbardziej adekwatne, jest… zebra, bo "uwalnia od obciążających skojarzeń". Eksperta tłumaczy: "Paski zebry, podobnie jak nasze linie papilarne, są unikalne i pozwalają zebrom rozpoznać się nawzajem. Nie przestanę więc powtarzać, że nasze "dziwne zebry" potrzebują naszej uwagi, by harmonijnie żyć w tym wymagającym świecie. Wciąż będę bronić wszystkich "pręgowanych", bo ich "paski" mogą też być symbolem zadrapań, jakie funduje im życie".
Nadinteligencja "zebr" to zatem szczególna forma inteligencji (nastawiona na jakość, a nie ilość), nietypowy sposób funkcjonowania intelektualnego, uruchomienie zasobów poznawczych o innych podstawach mózgowych i bardzo specyficznej organizacji – autorka dokładnie tłumaczy to na podstawie wiedzy o liczbie połączeń nerwowych, a także pracy prawej i lewej półkuli. Tak, prawa półkula u takich osób dominuje.
Wrażliwi, przenikliwi... odrzuceni
Z tą szczególną formą inteligencji zawsze związane są również inne aspekty – wyjątkowa wrażliwość, pobudliwość, receptywność emocjonalna, nadwydajność mentalna, przenikliwość. Taki zestaw cech wpływa na całą osobowość, ale i sposób funkcjonowania w świecie, który, jak się okazuje, nie zawsze jest "łatwiejszy".
Dzieci nadinteligentne często są uważane za gorszych i mniej uważnych uczniów, mówi się, że są "zdolne, ale leniwe". Nieodkrycie ich potencjału może być naprawdę fatalne w skutkach. – Przebieg nauki szkolnej dzieci nadinteligentnych jest często bardzo chaotyczny, są one psychicznie kruche, mają niewyraźne poczucie własnego "ja" i bolesne relacje z otoczeniem – pisze Siaud-Facchin i podkreśla, że dlatego tak ważne jest diagnozowanie i pomoc takim osobom. Im wcześniej, tym lepiej.
Nadinteligencji psychiatrzy przyglądają się od bardzo dawna – w 1970 roku do tradycji francuskiej to pojęcie wprowadził psychiatra J. de Ajuriaguerra, tłumacząc w ten sposób angielski termin "higly gifted". Jednak dopiero od kilku lat ta cecha osobowości stała się tematem większej uwagi – badaczy, instytucji państwowych, ale także po prostu ludzi, którzy szukają odpowiedzi na pytanie: "Co jest ze mną nie tak?". Teraz szereg zagubionych w swoich emocjach dostaje odpowiedź: "Nic, wszystko z tobą dobrze, tylko musisz poukładać te klocki".
Nie tylko o dzieciach
Książka "Zbyt inteligentni, żeby żyć szczęśliwie" jest zatem świetną lekturą nie tylko dla rodziców, którzy dzięki niej będą mogli lepiej zrozumieć swoje dziecko i być może zdecydować się na konsultację ze specjalistą. To propozycja dla każdego dorosłego, który sam czuje się zagubiony w swoich emocjach lub dostrzega taką osobę (partnera, szefa, współpracownika, przyjaciela) w swoim otoczeniu i chciałby lepiej ją poznać, usprawnić komunikację.
Moją szczególną uwagę zwrócił ten fragment: "W sytuacji, gdy kontekst jest silnie naładowany informacjami, zwłaszcza emocjonalnymi, osoba nadinteligentna nie potrafi ukierunkować uwagi. Przełącza się wtedy na "tryb czuwania" i wpuszcza do mózgu tylko najważniejsze minimum danych. W takich chwilach wydaje się, że nie słucha, jakby była gdzie indziej. Działanie to bywa dla niej szkodliwe, a dla otoczenia – irytujące.
[…] Nieuważne słuchanie i brak refleksji stają się sposobem na zaoszczędzenie zasobów energetycznych mózgu. Człowiek nadinteligentny może sprawiać wrażenie nierozgarniętego, czasem bowiem reaguje i podejmuje decyzje bezmyślnie". Brzmi znajomo? Na 335 stronach znajdziecie dużo rzetelnych wyjaśnień, które pomogą wam poukładać się ze sobą i zaakceptować, że po prostu funkcjonujecie trochę inaczej. To pierwszy krok do "oswojenia" samego siebie i… odnalezienia radości życia. Fajny pomysł, prawda?
Artykuł powstał we współpracy z wydawnictwem Feeria.
Może cię zainteresować także: Błędne koło czarnej pedagogiki. Rodzice z tych 4 grup wychowają nieszczęśliwe dzieci