Przedszkolanka z 14-letnim stażem ujawnia kulisy swojej pracy. "Rodzice chcieliby, żeby było miło"

Katarzyna Chudzik
– Rodzice oczekują, żeby było miło. Oddają dziecko do przedszkola, odbierają i chcą, żeby wszystko było zrobione, a czas w domu był przeznaczony tylko na przyjemności. Chcą, żeby dziecko je "lubiło" – mówi w rozmowie z Maliną Błańską nauczycielka wychowania przedszkolnego Małgorzata Renkiewicz, która w zawodzie pracuje od 14 lat.
Małgorzata Renkiewicz była gościnią w programie Maliny Błańskiej YouTube.com
"W przedszkolu są zasady"
Przyznaje, że rodzice często uczą dzieci literek czy gatunków ptaków, ale nie uczą ich samodzielności. Nie tylko dlatego, że (zbyt) często się spieszą, ale nie chcą przysparzać dzieciom dodatkowego stresu.

– Przyszła do mnie mama, której syn nie chciał sprzątać po sobie zabawek w domu. Zapytała go, dlaczego, skoro w przedszkolu sprząta? Odpowiedział, że w przedszkolu są przecież zasady – mówi Małgorzata. Jej zdaniem zasady powinny panować również w domu, co wbrew niepokojom rodziców niweluje stres. Jeśli bowiem zasad nie ma, rodzic pozwala i pozwala dopóty, dopóki w końcu się nie wścieknie i nie zrobi awantury.


Tymczasem reguł bardzo często w domach nie ma. I choć sytuacje, że 3-latek, który przychodzi do przedszkola nie umie mówić, bo w domu porozumiewa się na migi, są rzadkością (ale się zdarzają!), to bardzo często dzieci nauczone są literek czy gatunków ptaków, ale już nie ubierania się czy samodzielnego korzystania z toalety. A – zdaniem przedszkolanki – już 2,5-latek powinien umieć "posprzątać po kupie".

Czy przedszkole jest koniecznością?
Zdaniem Małgorzaty Renkiewicz każde dziecko powinno chodzić do przedszkola, nawet jeśli jego sytuacja domowa jest na tyle wygodna, że ma z kim zostać w domu. Przedszkole jest mu potrzebne do rozwoju samodzielności, nauki radzenia sobie z emocjami, spełnienia potrzeb społecznych, które pojawiają się już koło 4. roku życia.

Poza tym rodzic często może nie dostrzec ewentualnych zaburzeń w rozwoju – nie ma ani porównania, ani obiektywnego spojrzenia – a im szybciej zostaną one dostrzeżone, tym łatwiej będzie je skorygować.

Skorygować można też nadużywanie przez maluchy technologii. Od niemowlęctwa dzieci używają bowiem "tablecików". – Dziecko nie bawi się klockami, tylko układa klocki na tablecie. To wcale nie jest rozwojowe – mówi Renkiewicz, wymieniając tego skutki: problem z relacjami, niedosyt poznawczy, bierne odbieranie rzeczywistości czy niechęć do uczenia się. Relacja z równieśnikami może ich choć odrobinę od tego odciągnąć.

Posłuchajcie też o innych błędach rodziców, które wymieniła nauczycielka wychowania przedszkolnego w rozmowie z Błańską: