Dominik nie chce już być "rycerzem w pancerzu ognia". Jego mama błaga o pomoc

Sandra Skorupa
Dominik miał 9 lat, gdy w wypadku z zapałkami zapaliła się jego koszula. Był wtedy na poddaszu i nawet nie krzyczał. W wyniku tych wydarzeń poparzeniu ulegała spora część jego ciała: podbródek, szyja, klatka piersiowa, prawa ręka i część pleców. Innowacyjne metody leczenia miały pomóc, jednak przeszczepy się nie przyjęły. Mama chłopca Sylwia Piskorska-Breksa w rozmowie z MamaDu wskazuje, że popełniono wiele błędów i prosi o pomoc, by razem z rodziną móc nadal walczyć o życie syna.
Zbiórka na poparzonego Dominika facebook.com / Pomóż w leczeniu Dominika w USA
Polska medycyna nie dała rady
Dominik Breksa doznał poparzeń II/III stopnia i początkowo leczony był w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Krakowie-Prokocimu. Tam dokonano wielu przeszczepów skóry z ud i podudzi. Mały pacjent przebywał w śpiączce i spędził miesiąc na oddziale intensywnej terapii. Następnie czekała go intensywna rehabilitacja, a na dziesiątki tysięcy kosztów, jakie musiała ponieść pani Sylwia, składali się jej bliscy.

Mimo usilnych starań specjalistów operacje nie dały oczekiwanych efektów. – Niestety zabiegi dokonywane na początku w Polsce nie dały poprawy. Naciągnięta twarda skóra przygniatała Dominikowi narządy wewnętrzne. Doktor, która przeprowadzała operację, była załamana, że zabiegi się nie udały. Konieczna była dalsza pomoc – mówi MamaDu Sylwia Piskorska-Breksa.


Po leczeniu w USA poprawa
W 2014 roku pani Sylwia poleciała z synem do USA. Tam w Los Angeles dr Peter Grossman usunął Dominikowi trwałe przykurcze we wszystkich oparzonych stawach, używając sztucznej skóry. Po powrocie w 2015 roku Dominik miał stać się innym dzieckiem. Był bardziej radosny i szczęśliwy, a podczas poruszania się nie towarzyszył mu ból.

– Dominik jednak wciąż rośnie, gdyż ma dopiero 16 lat i kolejne centymetry przed nim. Jego skóra coraz bardziej się napręża i teraz przypomina twardą skorupę – dodaje mama. Znosi to z pokorą
Chłopiec nie może uprawiać sportu, pływać i spędzać w ten sposób czasu z rówieśnikami. Cały potencjał przekłada więc na naukę. – Dominik bardzo na siebie uważa. Dużo się uczy, czyta wiele książek i dzięki swym staraniom dostał się do dobrego liceum. Mimo otwartych ran, bólu i blizn nie pokazuje, że jest słaby. Ma ogromną pokorę i stara się w tym wszystkim być mężczyzną – wyznaje pani Sylwia.

Rycerz w skorupie z marzeniami
Kondycja skóry Dominika jest tak poważna, że Fundacja Kawałek Nieba przypadek ten określiła sloganem "Rycerz w pancerzu ognia, który przydusza jego serce". Z kolei Polsat News swój reportaż zatytułował "Rozbić pancerz". Czy dziecko z takimi dolegliwościami może mieć marzenia? Oczywiście i wcale nie chodzi o wycieczkę do Disneylandu.

– Dominik interesuje się architekturą i intensywnie ćwiczy rysunek architektoniczny. On marzy o tym, by pójść studia w tym kierunku. Cieszymy się, że wszystko idzie ku dobremu, jeśli chodzi o umysł. To naprawdę go pasjonuje, tym bardziej że nikt w rodzinie nie ma nic wspólnego z tą dziedziną - podkreśla mama.

Pieniądze potrzebne na już
Mama Dominika zaznacza, że na dziś brakuje ponad 100 tys. zł. Poza tym natychmiast potrzebuje również ponad 220 tys. dolarów w związku z rekonstrukcją szyi i podbródka. – Najpierw muszę zapłacić, by wydano termin, w jakim operacja zostanie przeprowadzona, gdyż trzeba wcześniej wyhodować specjalne tkanki na podbródek i szyję – wyznaje kobieta.

W tym wszystkim bardzo ważny jest czas. Po pierwsze dlatego, że Dominik jako nastolatek wciąż rośnie. Po drugie wszelkie ustalenia, jeśli kwota nie zostanie uzbierana na czas, mogą stracić ważność, a terminy przepaść. Wówczas dziecko starci szansę na normalne życie.

Zbiórki na zabiegi Dominika prowadzą fundacje:
pomagam.pl
siepomaga.pl
kawalek-nieba.pl.