Sprawdź, czy twoje dziecko ma takie ślady. Jeśli tak, może poznało już niebezpieczną zabawę
Redakcja MamaDu
08 maja 2018, 17:00·1 minuta czytania
Publikacja artykułu: 08 maja 2018, 17:00
Poparzenia, rany, a nawet konieczność przeszczepu skóry to skutki nowej mody wśród nastolatków. Chodzi o to, by z jak najmniejszej odległości pryskać skórę dezodorantem tak długo, jak tylko da się wytrzymać. Wygrywają najwytrwalsi, jednak to również oni ponoszą największe straty.
Reklama.
O „deodorant challenge” po raz pierwszy zrobiło się głośno, gdy w ubiegłym roku Sara Pears Stanley, mama 12-letniej Kaitlyn opublikowała w mediach społecznościowych post skierowany do rodziców nastolatków. Dołączyła do niego zdjęcie, przedstawiające rękę swojej córki, na której dostrzec można było wyraźne punktowe blizny. „Fajnie wygląda, ponieważ na skórze tworzy się wzór”, komentowała dziewczynka w programie „This Morning”, do którego została zaproszona wraz z mamą.
Na jednym incydencie się nie skończyło. Media obiegły kolejne zdjęcia, tym razem poważnie poparzonych dziecięcych rąk.
18 kwietnia 10-letnia Ellie Prescott wróciła do domu z placu zabaw z poparzeniami drugiego stopnia. Ze strachu ukrywała obrażenia przed mamą, jednak kolejnego dnia ból był nie do zniesienia. Z rany wciąż sączył się płyn. Dwa tygodnie po incydencie lekarze wciąż nie wiedzą, czy przeszczep skóry będzie konieczny.
Gdy dziewczynka wróciła do szkoły z opatrunkiem na ramieniu, koledzy zapytali co jej dolega. Okazało się, że bardzo wielu z nich może pochwalić się podobnymi bliznami. Jednak do „wyzwania dezodorantu” wcale nie trzeba zostać zaproszonym - rówieśnicy Ellie poprosili ją na placu zabaw, by wyciągnęła rękę i bez uprzedzenia zrobili jej krzywdę.
Na szczęście, do tej pory nie ma doniesień, które świadczyłyby, że niebezpieczną zabawę poznali już polscy uczniowie.