Mężczyzna w chuście na twarzy zaprasza dzieci do auta. Naucz dziecko tej sztuczki – uratuje mu życie

Redakcja MamaDu
Rodzice z Poznania alarmują: nieznajomy mężczyzna w chuście na twarzy jeździ autem i zaprasza do niego dzieci. Proponuje podwiezienie do domu. Poznaniacy rozwiesili na ulicach ogłoszenia i poinformowali policję. Jednak można zrobić coś więcej, by ochronić własne dziecko.
W Poznaniu grasuje porywacz dzieci. Naucz dziecko tej sztuczki - uratuje mu życie Fot. YouTube/ Śląska Policja
Jak donoszą lokalne media, na os. Warszawskim w Poznaniu zamaskowany mężczyzna proponował 10-latkowi chłopcu przejażdżkę autem. Na Facebooku opisała to mama chłopca:

"Mojemu 10-letniemu synowi zostało zaproponowane wejście do auta obcego mężczyzny z chustką na twarzy. Mężczyzna był wysokim brunetem, jeżdżącym czarnym sedanem. Więcej informacji dziecko nie zapamiętało".

Jak się okazuje sprawą zajęła się policja. "Potwierdzam, że zgłosiła się do nas kobieta, która poinformowała o tym zdarzeniu. Obecnie policjanci działają w tej sprawie, m. in. sprawdzają osiedlowy monitoring" - mówił w rozmowie z "Głosem Wielkopolskim" podkom. Piotr Garstka, z biura prasowego wielkopolskiej policji.


Rodzice w trosce o swoje dzieci postanowili nagłośnić sprawę. Jednak można zrobić coś jeszcze.

Sztuczka, która ratuje życie
Jak wiadomo, porywacze używają różnych sposobów, by przekonać dziecko, by wsiadło do ich samochodu. Sprawdza się obiecywanie ulubionych lodów lub zabawek, co udowodnił eksperyment redakcji "Fakt". Wówczas dziennikarce udało się "porwać" małe dzieci z placu zabaw w zaledwie kilka sekund.

Z kolei śląska policja udowodniła, że działa też zachęcanie do wspólnej zabawy, zwłaszcza jeśli porywacz ma przy sobie coś atrakcyjnego, np. drona. Warto uczulać na to dzieci!

Co więcej, porywacze nierzadko sięgają po argument "twoja mama o tym wie", "przysłała mnie twoja mama" itp. To pretekst, by użyć sprytnej sztuczki, która niegdyś uratowała życie 11-letniej dziewczynce.

Porywacz powiedział dziewczynce, że jej brat miał wypadek, więc rodzice przysłali go po nią, bo sami są z nim w szpitalu. Wtedy jednak 11-latka, zamiast od razu wsiąść do auta, poprosiła mężczyznę o słowo-klucz. Hasło to ustaliła z rodzicami wcześniej właśnie na wypadek tego typu incydentów. Mężczyzna nie wiedział, o co chodzi, więc w popłochu wsiadł do auta i uciekł.

"Wymyśliliśmy słowo-klucz i to uratowało życie mojej córki"– powiedziała Brenda James dla Fox 10 Phoenix. "Nigdy bym nie pomyślała, że będzie konieczność wykorzystania słowa-klucza, to przerażające! Ale jestem dumna z córki, że pamiętała naszą rozmowę i skorzystała z niej”.

Wówczas miejscowy szeryf uznał, że to genialny pomysł, by ustrzec dziecko przed porwaniem i od tamtej pory oficjalnie poleca go wszystkim rodzicom.
Źródło: gloswielkopolski