Pijesz herbatę w torebkach – lepiej już nigdy tego nie rób. Oto, co masz w szklance
Herbaty w torebkach odpowiadają za 9/10 wartości sprzedaży tego naparu w Polsce. Tymczasem do produkcji zdecydowanej większości z nich używa się uszczelniającego i nadającego kształt polipropylenu, który uwalnia około 11,6 miliarda mikroplastiku i 3,1 miliarda nanoplastiku do jednego kubka herbaty! Co to oznacza?
Najpierw saszetki opróżnili, potem umyli i podgrzali w pojemnikach z wrzątkiem (95 stopni). Wykazali, że stężenie mikroplastiku znacznie przewyższa normę innych produktów spożywczych. Tymczasem oczyszczalnie ścieków nie są w stanie wyłapać tak małych zanieczyszczeń, więc zdecydowana większość mikroplastiku trafia do rzek, a potem do mórz i oceanów.
Mikroplastik jest więc w organizmach ryb (co zwiększa ich śmiertelność, a zmniejsza płodność) i tą drogą przedostaje się do organizmu człowieka. Nie oznacza to jednak, że wegetarianie są od niego wolni – mikrocząsteczki znajdują się również w soli morskiej, piwie i... właśnie tych nieszczęsnych torebkach herbaty. W aż 96 proc. z nich!
Nic więc dziwnego, że mikroplastik odkryto w ludzkim kale, a szacuje się, że połowa populacji ma te cząsteczki w sobie. Jak to wpływa na nasze zdrowie?
Torebki z bananów
Na szczęście firmy reagują na kryzys ekologiczny i związaną z nim coraz większą świadomość konsumencką. Na przykład brytyjska marka herbat Clipper ogłosiła, że wprowadza na rynek torebkę wykonaną w całości z naturalnych materiałów pochodzenia roślinnego (mieszanki abaki - wytrzymałego włókna wydzielanego z pochew liściowych banana manilskiego i biopolimeru wykonanego z niemodyfikowanego genetycznie materiału roślinnego, znanego jako PLA).
Może cię zainteresować: Czarna strona zielonej herbaty. Mało kto wie, kiedy ją pić, żeby nie szkodziła