"Czy ja zwariowałem, czy ktoś stracił rozum?". Terapeuta ostro o dziecięcych produktach w Ikei
– Czy ja zwariowałem, czy ktoś w szwedzkiej korporacji stracił rozum? – pyta na Facebooku znany psychoterapeuta ds. uzależnień, Robert Rutkowski, okraszając swoją wypowiedź zdjęciem naczyń służących do "zabawy w dom" z Ikei.
Plastikowe, kolorowe szklaneczki i kieliszki opatrzone są stosownym napisem przy metce. "Zachęca do odgrywania scenek, rozwijając u dzieci umiejętności społeczne poprzez naśladowanie dorosłych i wymyślanie swoich własnych ról."
– Kieliszek równa się alkohol. Małe dziecko widzi to jednoznacznie. Ileż razy widziałam dzieci "palące" paluszki? Podobnie jestem wrogiem napojów gazowanych w formie "szampana". Podświadomie uczy się dzieci, że urodziny bez takiego napoju są nie fajne. Zdecydowane NIE – napisał jeden z internautów.
Kluczowe są wzorce w rodzinie
W dyskusji zawiązał się również drugi obóz. Niektórzy twierdzili, że "zabawa w przyjęcie" i częstowanie misiów i lalek jest standardową zabawą, do której dzieci lubią używać miniaturowych wersji naczyń, a w małych kieliszkach podają np. lody.
– Dziecko od samego posiadania takich miniaturek nie zacznie się bawić w picie, jeżeli nie widziało wzorca u rodziców. Jak widziało wzorzec, to możliwe, że zacznie się bawić w picie i swoim kubeczkiem, naparstkiem, filiżanką do espresso czy nakrętką od szamponu.
Skojarzenia z "dorosłymi" zachowaniami mają głównie dorośli. Dzieciom większość rzeczy się zupełnie inaczej kojarzy i tutaj również wzorce skojarzeniowe biorą od rodziców. Stąd jedne dzieci we wczesnym wieku na widok banana się płonią i mają idiotyczne myśli, a inne nie – napisała jkolejna internautka.
Ten obóz jednoznacznie orzekł, że "niech się wstydzi ten, co widzi". A jak jest waszym zdaniem? Zapytajcie własne dzieci, do czego służą miniaturowe kieliszki i szklanki. Będziecie mieli – przynajmniej na gruncie domowym – gotową odpowiedź.
Może cię zainteresować także: "Poczułam upokorzenie i wykluczenie". IKEA przeprasza mamę sześciolatki