Psychiatra oburzony akcją "nie świruj". Twierdzi, że jest jak "polskie obozy śmierci"

Katarzyna Chudzik
Kilka dni temu w sieci pojawiła się kampania "Nie świruj, idź na wybory". O tym, dlaczego jest niedopuszczalna i w czym przypomina całą aferę z "polskimi obozami śmierci" rozmawiam z dr Maciejem Matuszczykiem – sekretarzem Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego. Jego słowa ważne są również dla rodziców, bo – szczęśliwie – nie tylko media i opinia publiczna wychowują najmłodsze pokolenie.
"Nie świruj, idź na wybory" oburzyło wielu Polaków Facebook.com
Polskie Towarzystwo Psychiatryczne opublikowało oświadczenie, w którym sprzeciwia się próbom stygmatyzacji osób z zaburzeniami i chorobami psychicznymi. Nie napisano w nim jednak wprost, że chodzi o kampanię “Nie świruj, idź na wybory”, w której znane osoby parodiowały osoby z zaburzeniami psychicznymi Związek czasowy jest oczywisty, w ostatnich dniach pojawiło się wiele komunikatów, filmów i grafik stygmatyzujących osoby chorych psychicznie. Tak jak państwo polskie reaguje za każdym razem, kiedy w mediach mowa o “polskich obozach śmierci”, tak my reagujemy, kiedy tworzy się nieprawdziwy wizerunek osoby z zaburzeniami psychicznymi, obraża się je i traktuje jak gorsze.


Żarty o Żydach są w debacie niedopuszczalne i to samo powinno dotyczyć dyskredytowania osób z zaburzeniami, które są przecież w słabszej formie i często nie mogą się bronić.

Kojarzy pan z mediów inne sytuacje, w których godność osób z zaburzeniami psychicznymi była naruszana?

Pamiętam np. reklamę "stop wariatom drogowym", w której też wykorzystywało się wizerunek osoby w kaftanie bezpieczeństwa. W komercyjnej reklamie ubezpieczalni!

Notorycznie, gdy ktoś ma problemy z decyzyjnością i działa w sposób sprzeczny, mówi się, że "ma schizofrenię". To nie hiperbola, to konkretny zamiar, którym jest dyskredytacja. Podobnie politycy – gdy chcą obrazić swoich oponentów, mówią, że tamci są chorzy psychicznie, używają słów czy gestów, których oczywistym celem jest obrażenie.

Pojawia się skojarzenie, że choremu psychicznie nie można ufać, nie warto go słuchać.

Tak, w kampaniach takich, jak “Nie świruj, idź na wybory” odbiorca może odnieść wrażenie, że osoba z problemami psychicznymi ma określony światopogląd, nie ma mocy politycznej czy obywatelskiej. Jest ośmieszona i niedecyzyjna. Oddalając zarzuty o "brak dystansu" dodam, że w tej kampanii problemem jest nie tylko słowo, ale również zestaw zachowań jednoznacznie kojarzących się z problemami psychicznymi.

Czy sformułowanie "ale masz schizę" powinniśmy traktować równoznacznie z "nie bądź takim Downem", czyli uznawać je za skandaliczne?

Oczywiście. Jeśli używamy nazw chorób albo ich skojarzeń do określenia działań człowieka, to jest to niedopuszczalne. Na początku XX wieku łacińskie formy słów “debil” i “idiota” uchodziły za określenia osób upośledzonych umysłowo. Dziś używa się go na potęgę, dalej ma negatywne konotacje, ale nie kojarzą się już tak jednoznacznie z chorobą psychiczną.

W Polsce bardzo często używa się nazewnictwa grup mniejszościowych do obrażenia kogoś – wystarczy wspomnieć cygana czy geja – co wynika z braku tolerancji dla inności, rozumianej również jako innego stanu umysłu. My, jako Polskie Towarzystwo Psychiatryczne, powinniśmy za każdym razem na to reagować.

W oświadczeniu napisano również, że nie zgadzacie się na dzielenie ludzi na tych z zaburzeniami i zdrowych.

To było najważniejsze przesłanie. Każdego z nas może spotkać kryzys psychiczny albo choroba. Znam wiele osób, które były stabilne i świetnie radziły sobie w życiu, ale później jakieś wydarzenie sprawiło, że rozpoczął się poważny kryzys. To nie zależy od naszej inteligencji, wykształcenia, poziomu życia, dotychczasowych doświadczeń.

Nie życzę nikomu, żeby w takiej sytuacji stał się ofiarą uprzedzeń, które sam wcześniej – mniej lub bardziej świadomie – utrwalał.