Oto dlaczego polskie dzieci nie znoszą jadać w szkole. Wyniki badań pozbawiają złudzeń

Ewa Bukowiecka-Janik
Jedzenie na szkolnych stołówkach mało komu kojarzy się z przyjemnością. Na posiłek jest bardzo mało czasu, bo szkoły rzadko mogą pozwolić sobie na długą przerwę obiadową. Trzeba pędzić, bo po obiad ustawiają się całe kolejki, a jeśli zjawisz się za późno, to nawet nie usiądziesz... Oto jak w XXI wieku jadają uczniowie.
Co się dzieje na szkolnych stołówkach? Wyniki badań Fot. Paweł Sowa / AG
Badanie "Ocena stanu szkolnych stołówek" przeprowadzone zostało na potrzeby programu "Extra Szkolna Stołówka". Ujawniło ono m.in. że niemal co trzeci rodzic uważa, że stołówka nie jest komfortowym miejscem, w którym dziecko może zjeść posiłek bądź nie ma na ten temat wiedzy.
mat. prasowe
Jednocześnie niewielu rodziców przejmuje się tym, w jakim stanie jest szkolna stołówka, gdy wybiera szkołę dla dziecka. Z jednej strony nic dziwnego – każdy zna polskie realia. Z drugiej, wielka szkoda. Warunki, w jakich jadają nasze dzieci, odbijają się na ich zdrowiu.


Dzieci jedzą w pośpiechu, a to może się skończyć fatalnie. Szybkie jedzenie grozi refluksem oraz niestrawnością – gdy niedokładnie pogryziemy pokarm. Jednak nawet jeśli nie odczuwamy tu i teraz konsekwencji jedzenia w pośpiechu, możemy je z czasem zobaczyć... na wadze. Dodajmy, że polskie dzieci są najszybciej tyjącymi w Europie.

Gdy jemy szybko, mózg z opóźnieniem dostaje informację, że żołądek jest pełny, przez co może zdarzyć się, że zjemy więcej, bo dłużej będziemy czuć głód. To również wyjaśnienie chęci na deser.

Poza tym mało czasu na jedzenie w czasie lekcji i kiepskie warunki na stołówce nierzadko są powodem, że dzieci wcale z nich nie korzystają, lub nie dojadają posiłków. Uczniowie narzekają za stołówkowe zapachy, nieestetycznie podane jedzenie, ciasnotę przy stole i ogólne warunki w pomieszczeniu. Tam, gdzie jest duszno i niewygodnie nikomu nie chce się jeść...

Ponadto wśród najczęstszych uwag do polskich stołówek pojawiają się: brak tac i serwetek, niedopasowanie wielkości krzeseł do uczniów, nieestetyczne wnętrza (i nie chodzi o kolor ścian...) oraz za mało miejsca przy stołach. Powodów, by w szkole nie jadać, jest cała masa.
mat. prasowe
Co ciekawe, swego czasu za stołówki wzięła się minister Zalewska. W styczniu 2018 roku ogłoszono, że w każdej szkole mają powstać stołówki, w których posiłki przygotowywane byłyby przez firmy cateringowe. Firma ta nie tylko dostarczałaby posiłki, ale także musiałaby wspomóc szkołę w przygotowaniu kuchni i stołówki.

Drugą ważną zmianą byłoby wydłużenie przerwy z 20 minut do 40, a trzecią duża kampania promocyjno-edukacyjna, która podobnie jak miało to miejsce w Wielkiej Brytanii za sprawą Jamiego Olivera, wskazała uczniom, jak powinni prawidłowo się odżywiać.

Jak wiadomo, na planach się skończyło. Dlatego szkoły powinny same zadbać o własne stołówki i aktualnie jest ku temu spora szansa.

Ruszyła 3. edycja programu "Extra Szkolna Stołówka" dla szkół podstawowych, którego inicjatorem jest marka Delma. Dzięki niemu szkoły mają szansę wygrania remontu stołówki, by miejsce to mogło być estetyczne i funkcjonalne, zapewniając uczniom komfort podczas spożywania posiłków. W czasie trwania programu aż 3 placówki zdobędą 20 000 złotych, które przeznaczą na rewitalizację szkolnej stołówki.

Dotychczas w programie wzięło udział ponad 850 szkół, a wyremontowanych zostało aż 10 szkolnych stołówek.