Gorszące notatki z lekcji religii oburzyły internautów. Mamy odpowiedź szkoły

Ewa Bukowiecka-Janik
"Za moich czasów nie uczyli nas nienawiści tak otwarcie" – brzmi jeden z komentarzy pod zdjęciem, na którym widzimy notatki z lekcji religii ucznia II LO w Krośnie. Dyskryminujące, stygmatyzujące i obraźliwe treści miał podyktować pewien ksiądz, który dopiero zaczął swoją karierę w szkole...
Treść notatek z lekcji religii oburza. Co na to szkoła? fot. Facebook/ Patryk Beniamin Fic
Jedna z pierwszych lekcji religii w tym roku szkolnym miała dotyczyć genderyzmu. Uczniowie dowiedzieli się, że istnieje 6 argumentów przeciw gender, choć gdyby trzymać się prawidłowych definicji, ksiądz powinien raczej genderyzm wyznawać. Za Wikipedią: "genderyzm to przekonanie, że istnieją (lub powinny istnieć) tylko dwie płcie kulturowe, męska i żeńska, i że są one nierozerwalnie związane (lub tożsame) z płcią biologiczną, a więc z anatomicznymi cechami płciowymi".

Nie czepiając się "szczegółów" można domyślić się, że katecheta wyjątkowo dobitnie wyraził, co sądzi na temat wszystkich, którzy wymykają się powyższej formule (dla przypomnienia: LGBTQ+).


"Argumenty przeciw gender:
a) sprzeciwianie się woli Stwórcy
b) genderyzm odrzuca uzupełnianie się płci
c) neguje obiektywną prawdę o biologicznej płci człowieka
d) prowadzi do absurdów i naruszenia godności człowieka
e) pogorszenie sytuacji demograficznej
f) zwolennicy gender nie wahają się eksperymentować na dzieciach" - czytamy w notatkach ucznia. Post ze zdjęciem notatek oburzył setki internautów. W dyskusji znaleźć można komentarze uczennic z Krosna, które piszą, że to ich "dzisiejsza lekcja" i że mają w zeszytach dokładnie to samo. Z wypowiedzi jasno wynika, że ksiądz, który podyktował oburzające treści, dopiero zaczął pracę w szkole.

Co na to szkoła? – Opisaną na Facebooku sprawę znam jedynie z mediów. Nie wpłynęła żadna skarga ze strony uczniów czy ich rodziców. Oczywiście podejmę kroki zmierzające do wyjaśnienia sprawy i dopiero wtedy będzie możliwe zajęcie stanowiska i podjęcia określonych działań – opowiada redakcji MamaDu, Witold Deptuch, dyrektor szkoły.

– W związku z tym mogę się jedynie odnieść do słów, które znajdują się w zeszycie, jako osoba prywatna. Jeżeli takie słowa padły na lekcji, to oczywiste, że są nie do zaakceptowania, są krzywdzące i nieprawdziwe. Jeżeli takie słowa zostały wypowiedziane przez nauczyciela naszej szkoły, to jest mi bardzo przykro z tego powodu. Nasza szkoła zawsze uczyła i uczy zasad tolerancji, otwartości, szacunku do każdego człowieka niezależnie od tego, kim jest. I nic się nie zmieni. Jednostkowy przypadek nie wpłynie na kierunek pracy wychowawczej realizowanej w II LO – deklaruje dyrektor.

Sprawę domniemania, że autorem tekstu jest nowo zatrudniony ksiądz, Witold Deptuch komentuje następująco: – Jeżeli potwierdzi się to, co wiem nieoficjalnie, to chodzi o bardzo młodego nauczyciela (nauczyciel kontraktowy), który w zasadzie uczy się jeszcze zawodu. Nauczycielem naszej szkoły jest od 10 dni, więc może jeszcze nie zapoznał się szczegółowo z programem wychowawczo-profilaktycznym szkoły – napisał dyrektor.

Cóż, pozostaje wierzyć, że dyrekcja wyciągnie konsekwencje i wnioski. Fakt, że nauczyciel ma małe doświadczenie, nie ma przecież nic wspólnego z tym, jakie ma poglądy...

Co więcej, w dyskusji pod postem padło pytanie, dlaczego uczniowie chodzą na religię, skoro tak jawnie szydzą z treści lekcji. "Osoby niepełnoletnie nie mogą zrezygnować z religii bez zgody rodzica, więc realia są takie, że część uczniów uczęszcza na te zajęcia wbrew własnej woli" - wyjaśnia jedna z uczennic.