To zdjęcie to dowód na cud natury. Przyjrzyjcie się, co się dzieje w główce dziecka

Ewa Bukowiecka-Janik
Pamiętacie z dzieciństwa ten magiczny dotyk mamy? A może znają go też wasze dzieci? Na stłuczone kolano, palec czy jakąkolwiek bolączkę najlepsze jest "mamo, pocałuj". Działa od ręki, a teraz są na to dowody naukowe!
Co się dzieje w mózgu dziecka, gdy mama całuje je w główkę? Niezwykłe odkrycie naukowców fot. Facebook
Mama i jej maleńkie dziecko przytuleni wjeżdżają do wielkiej tuby. Maszyna wydaje piskliwe dźwięki, słychać jej głośną pracę. Na szczęście dziecko zasypia. Teraz można "zajrzeć do jego główki". Zrobienie jednego zdjęcia zajmuje kilka minut. Poruszenie się choćby na milimetr powoduje, że obraz się rozmazuje.

Kobieta ze zdjęcia to Rebecca Saxe, która zawodowo zajmuje się badaniem funkcjonowania ludzkiego mózgu. W ramionach trzyma swego synka, dwumiesięcznego Percy'ego. Codziennie poddają się sesji 25. takich zdjęć! Mama musi zrobić wszystko, by jej dziecko wytrzymało w bezruchu. To niełatwe, zwłaszcza że elementem eksperymentu jest... całowanie dziecka w czółko. Tak, dokładnie to – skutki całowania dziecka po główce chcieli zbadać naukowcy. Wyniki przeszły ich najśmielsze oczekiwania!


Wiele osób miało jednak wątpliwości, czy robienie aż tylu zdjęć nie zaszkodziło dziecku. Uspokajamy: nie zaszkodzi. Rezonans magnetyczny to nie to samo, co rentgen. Do wykonania badania nie używa się promieniowania, którego w istocie należy oszczędzać nie tyle dzieciom, co w ogóle ludzkości. MRI wykonuje się przy użyciu bezpiecznych fal radiowych. Ponadto, warto podkreślić, że badania naukowe są zatwierdzane przez komisje bioetyczne.

Magiczny całus
Gdy Rebecca i jej dziecko leżeli razem w wielkiej rezonansowej tubie, maszyna zapisywała, co działo się w ich głowach. Takie zdjęcia najczęściej robi się w poszukiwaniu guza, zablokowanych naczyń krwionośnych, lub w celach naukowych – by sprawdzić, jak dany czynnik wpływa na pracę narządów. Jednak nigdy nie badano dwóch oddziałujących na siebie mózgów jednocześnie.

Zdjęcia zachwycają i wywołują przeróżne skojarzenia. Dla jednych to sztuka, mająca na celu uświadomić kruchość ludzkiej istoty. Dla innych to alegoria bliskości między mamą a dzieckiem – każda z mam mogłaby być kobietą ze zdjęcia, a każde dziecko sfotografowanym dzieckiem. Inni nie mogą nadziwić się, jak różni się mózg osoby dorosłej od mózgu dziecka – na tym zdjęciu dobrze można to dostrzec.

Jednak lekarze widzą tu jeszcze coś. Oto jedno z najbardziej niesamowitych zjawisk neurobiologii. "I tak okazało się na przykład, że całowanie małej główki powoduje, że w mózgu dziecka wydzielają się ogromne pokłady hormonów i neuroprzekaźników takich jak oksytocyna, dopamina czy serotonina. Ten pierwszy, zwany hormonem miłości powoduje, że pomiędzy dzieckiem a rodzicem buduje się niepowtarzalna więź. Ten drugi, który pobudza w mózgu ośrodki nagrody, sprawia, że mamy motywację do działania. Serotonina zaś sprawia, że lepiej regulujemy nasze emocje" - wyjaśnia na Facebooku Joanna Kalembka, która prowadzi bloga dla rodziców Edukowisko.

Jak wiadomo, hormony to nie tylko szczęście, ale i zdrowie. Amerykańska psychoterapeutka Virginia Satir głosiła, że "by przeżyć, trzeba nam czterech uścisków dziennie. By zachować zdrowie, trzeba ośmiu. By się rozwijać – dwunastu". Przytulenie ma cudowną uzdrawiającą moc! Buziaki w czółko też.

Potwierdzają to też doświadczenia innych mam: "Mój trzeci syn był urodzony w 35tc. Podczas porodu doznał wylewu krwi do mózgu. Cudowna położna, która się nami opiekowała, poradziła mi, żebym jak najwięcej go przytulała i głaskała po główce, całowała. W bardzo szybkim czasie cofnęły się wszystkie zmiany w jego główce, a z biegiem czasu w rozwoju prześcignął nawet swoich rówieśników urodzonych o czasie. Bardzo szybko zaczął mówić pełnymi zdaniami, prawidłowo odmieniając słowa, używając czasów oraz trudnych wyrażeń. Ma niesamowita umiejętność utrzymania równowagi, jest niezwykle sprawny fizycznie. Jednym słowem: tak, warto".
Źródło: smithsonianmag.com