Pismo, które 10-latka przyniosła ze szkoły oburzyło rodziców. "I jeszcze muszę to podpisać"
"Takie coś przyniosła dziś moja córka (klasa 4.) z pierwszej lekcji techniki. Zastanawiam się, czy nie jest to lekka przesada. Strasznie dużo informacji... I jeszcze muszę się pod tym podpisać. Moje dziecko też" - napisał na otwartej grupie na Facebooku pewien tata. W poście widzimy zadrukowaną kartkę A4. "Dobra motywacja do nauki" - ironizują internauci.
fot. screen Facebook/Szkoła Minimalna
"Witamy w klasie czwartej" - piszą pod postem nauczyciele. Jak się okazuje, taki opis systemu oceniania dziecko może dostać z każdego przedmiotu. Czyli łącznie kilkanaście stron. Dla jednych to formalność i obowiązek nauczyciela, dla innych uczciwe i jasne przedstawienie sprawy, dla pozostałych podkładka "żeby nie było afery na wywiadówce".
Rodzice piszą, że takie kartki ignorują, jednak wielu zwyczajnie się stresuje. Nie ma się co dziwić. Lista rzeczy do zrobienia i zapamiętania jest długa, podpis zobowiązuje.
Jednak z komentarzy można wywnioskować, że nie wszyscy nauczyciele to robią i nie należy się stresować miejscem na podpis. Jeśli podpiszemy dokument, to znaczy, że przyjęliśmy jego treść do wiadomości, jeśli nie podpiszemy, to nic to nie znaczy - zasady oceniania i tak obowiązują i dotyczą wszystkich. Zatem jeśli również dostaliście podobne kartki, nie przejmujcie się zbytnio. Taka szkoła, trudno.
Ciekawszym jest fakt, że w przedmiotowym systemie oceniania niektórzy zauważają nieprawidłowość: napisane jest w nim, że uczeń otrzymuje oceny za "zachowanie i aktywność". Tymczasem zachowanie nie może mieć wpływu na ocenę z przedmiotu. I odwrotnie: oceny przedmiotowe nie powinny mieć wpływu na ocenę z zachowania.
Oczywiście to, że wyrazicie swój sprzeciw w postaci niepodpisania takiego dokumentu niewiele zmieni. Jednak warto mieć świadomość za co wasze dzieci powinny, a za co będą oceniane.
Może cię zainteresować: "Moja 7-latka przyniosła ze szkoły cyrograf". Oto, co każą podpisać pierwszoklasistom