List księży miał być lekcją przed 1 września. Oto, jak się straszy dzieci i oczernia rodziców

Katarzyna Chudzik
W minioną niedzielę arcybiskup Adam Szal opublikował na stronie Archidiecezji Przemyskiej "list pasterski", który miał być dla rodzin z dziećmi drogowskazem na nadchodzący rok szkolny. List odczytano we wszystkich kościołach archidiecezji, ale jego treść wywołuje na plecach ciarki.
Metropolita przemyski (Adam Szal) napisał list o dość dyskusyjnej treści Archidiecezja Przemyska/przemyska.pl
List arcybiskupa
– Jednym z najgroźniejszych zjawisk społecznych jest obecnie wyraźna tendencja rodziców do rezygnacji z wychowywania własnych dzieci. Wynika to z kierowania się w pedagogice zawężonym i nierealistycznym spojrzeniem na człowieka, w którym przecenia się możliwości dzieci i młodzieży, a ignoruje ich słabości i potrzebę pracy nad sobą. Bez wsparcia ze strony rodziców i wychowawców młodzi ludzie okazują się sami dla siebie poważnym zagrożeniem – pisze arcybiskup, który z psychologią i pedagogiką nie ma wiele wspólnego – jest doktorem teologii.


Rezygnacja z wychowania?
"Wyraźnej tendencji do rezygnacji z wychowywania własnych dzieci" w naszej rzeczywistości jednak nie zauważono. Więcej – ojcowie dużo częściej niż dawniej w pełni angażują się w wychowywanie potomstwa, a większość rodziców jest świadoma zachodzących w małym człowieku procesów psychologicznych. Oznacza to, że wychowuje swoje dzieci nie tylko świecąc przykładem, ale również rozmawiając i tłumacząc. Coraz mniej osób wybiera autokratyczny styl wychowania. Coraz mniej mam tłumaczy swoje decyzje sformułowaniem "bo ja tak mówię", coraz mniej ojców tłumaczy swoją niekonsekwencję czy hipokryzję wyświechtanym frazesem "co wolno wojewodzie, to nie tobie mały smrodzie".

Kiedyś dzieci częściej wychowywało podwórko, dziś znacznie aktywniej niż dawniej, robią to rodzice. Być może arcybiskup miał na myśli stricte "wychowanie w wierze" – jeśli tak, to nie podkreślił tego wystarczająco. Ale i w tym nie ma w tym nic dziwnego – zaledwie 1/3 Polaków regularnie bierze udział w katolickich mszach, gdyby więc "wychowywali dzieci w wierze", działaliby niezgodnie ze swoimi przekonaniami.

Szacunek dla innego... i obrona przed nim, bo jest wrogi
– Wychowanie w wierze uczy, przestrzega, napomina, a przede wszystkim kształtuje postawę szacunku i wrażliwości wobec ludzi. (...)Drodzy rodzice i dziadkowie, nie wstydźcie się swojej wiary! Rozmawiajcie z dziećmi o Bogu, pielęgnujcie zwyczaje i tradycje religijne. Zabierajcie dzieci do kościoła. Brońcie ich przed obcymi i wrogimi naszej kulturze i religii nachalnymi ideologiami! – pisze arcybiskup.

Rzeczywiście – gdyby zarówno hierarchowie kościelni, jak i świeccy wierzący stosowali się do nauk Nowego Testamentu ("kochaj bliźniego swego..."), wychowanie w katolickiej wierze kształtowałoby postawę szacunku i wrażliwości wobec ludzi. Sam jednak arcybiskup w kolejnym zdaniu pisze o obronie przed "obcymi i wrogimi" ideologiami, tym samym odcinając się od jedenastego przykazania.

Po wydarzeniach w Białymstoku (który jest najjaskrawszym, ale nie jedynym przykładem) można założyć, iż "obcą i wrogą ideologią" jest w tej nowomowie LGBT. Oznacza to, że arcybiskup Szal, człowiek wykształcony i wzywający do wychowania w wierze, wzywa do obrony przed ludźmi, którzy – nie z własnego wyboru przecież – nie są heteronormatywni. Nijak ma się to do szacunku i wrażliwości.

Szkoła powinna być katolicka?
Dalej arcybiskup przekonuje, iż proces formacji religijnej, mający swoje podstawy w domu, powinien być kontynuowany w szkole, przede wszystkim (ale nie tylko) na lekcjach religii. Twierdzi, że w tej kwestii nauczyciele powinni "mówić jednym głosem", co oznacza ni mniej, ni więcej nad to, że szkoła świecka winna być katolicką.

– W czasach, w których w imię źle rozumianej wolności świat odchodzi od obiektywnej i objawionej prawdy, trzeba nam jeszcze bardziej docenić Słowo Boże – przekonuje duszpasterz, który nie wiadomo dlaczego uznał, iż wiara w Boga i pisma chrześcijańskie stanowią o "obiektywnej prawdzie" na temat świata.

Tymczasem setki dzieciaków i rodziców usłyszało jego słowa i nie dostrzegło w nich manipulacji.