"Idziesz na śniadanko w hotelowej restauracji, a tam...". To, co zrobili ci rodzice, odebrałoby apetyt każdemu

Alicja Cembrowska
To jeszcze dziecko. Przecież nic się nie stało. Dla maluszków trzeba być wyrozumiałym, a ich rodzicom słowa nie można powiedzieć? Niestety coraz więcej przykładów pokazuje, że dla niektórych dziecko stało się wymówką w każdej sytuacji i usprawiedliwieniem każdego zachowania.
Niektórym rodzicom wydaje się, że obecność dziecka tłumaczy każde zachowanie Lexie Barnhorn/Unsplash
– Kiedy idziesz sobie na śniadanko w hotelowej restauracji, a tam... Na szczęście madka miała nocnik ze sobą... Uuuf... – tak podpisane zdjęcie pojawiło się na profilu "Troll Hotelowy" i wywołało niesmak wśród osób komentujących. Twórca profilu twierdzi, że pierwotnie pojawiło się w innym miejscu, ale jego autor nie chce podać, gdzie zostało zrobione. Jednak nie to jest tutaj najważniejsze. Chodzi o sam fakt. Zdarzało się już, że rodzice zmieniali niemowlęciu pampersa na stole w restauracji, 3-latka robiła kupę na środku centrum handlowego przy aprobacie mamy, a kilkulatek sikał do kubeczka po napoju w galerii. Ostatnim "wakacyjnym hitem" stała się opowieść pewnej mamy, która z synem Kacperkiem pojechała na Kretę. Teraz do tej grupki dołącza maluch siedzący na nocniku w restauracji.


"Przecież to tylko małe dziecko" to hasło łączące wymienione przykłady. Obserwatorzy, osoby z zewnątrz takie sytuacje jednak średnio rozpatrują w kategoriach wieku. Kupa to kupa. I nikt nie chce jej widzieć czy czuć podczas posiłku. Niektórym rodzicom chyba trudno nastawić empatię na taki poziom, by obejmowała nie tylko ich pociechę, ale również inne osoby.

Krytyka nie jest powodowana "nienawiścią do dzieci". To raczej przypomnienie, że żyjemy w społeczeństwach i jednak od dorosłych ludzi wymaga się przestrzegania pewnych norm. Rozumiem, że może w domu rodzice praktykują metodę zaprezentowaną na zdjęciu, jednak w restauracji nie są sami. I nie każdy musi patrzeć, jak ich dziecko siedzi na nocniku.