Mojej siostrze, która trochę ponad rok temu została mamą, nigdy nie przyszło do głowy, aby pieluchę zmieniać na oczach jedzących ludzi. Kiedy nie ma przewijaka, można się wkurzyć, ale można też sobie poradzić. I zawsze sobie radzi, choć to cholernie niewygodne.
Moja redakcyjna koleżanka, kiedy usłyszałam o czym piszę, skrzywiła się niemiłosiernie. Delikatnie zapytałam, czy ona, szczęśliwa mama przedszkolaka, zmieniała dziecku pieluszki w miejscach publicznych. Odetchnęłam z ulgą, gdy usłyszałam: „Nigdy nie zdarzyło mi się przewijać dziecka na stoliku w restauracji pośród ludzi, którzy właśnie konsumują
posiłek. Jest to przede wszystkim nie do przyjęcia ze względu na higienę, jak i kulturę. Wiem, że
niemowlęcakupa „nie wybiera” czasu i miejsca, ale mam też świadomość, jak bardzo potrafi cuchnąć i jakie zarazki rozprzestrzeniać. Ludzie, którzy robią takie rzeczy są pozbawieni wyobraźni, empatii i kultury”.