Dzieciaki oszalały na punkcie tego gadżetu, z każdego podwórka robią imprezownię. A rodzice mają spokój...

List do redakcji
Głośniki bezprzewodowe to technologiczny hit ostatnich lat. Chętnie używamy ich w domach, czy na wakacjach i coraz częściej kupujemy je dzieciom. Jednak jak się okazuje, młodzież nie zawsze wie, jak ich używać, by nie przeszkadzać innym. Znacie ten problem?
Młodzież i dzieci bez oporu w każdym miejscu publicznym głośno słuchają muzyki Unsplash.com
Do redakcji MamaDu napisała pani Małgorzata, mieszkanka jednego z warszawskich osiedli.

"Mieszkam na dużym blokowisku i obserwuję pewien trend. Trwa on drugi sezon (bo nasila się latem), ale w tym roku jest silniejszy. Każde boisko czy, o zgrozo, plac zabaw zamienia się w wielką imprezownię. Jednak nie chodzi o młodzież błąkającą się z piwem po zmroku. Chodzi o dzieci w wieku wczesnoszkolnym z bezprzewodowymi głośnikami.

To jest prawdziwa inwazja! Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że rodzice kupują to dzieciom 'bo wszyscy mają', a jednocześnie nie uczą ich zasad użytkowania. Bo taki głośnik robi dużo hałasu i ten hałas jest wszędzie!


Sobota, 10 rano. Wieszam pranie na balkonie. Na podwórko między blokami mój 8-letni sąsiad wjeżdża na rowerze w rytmie polskiego rapu. Tekst ogranicza się do kilku przekleństw. Obok bawią się przedszkolaki, które nie powinny tego słuchać. Zresztą, mój mały sąsiad też nie powinien. O tym, że słucha serii przekleństw, jego rodzice pewnie nie wiedzą, a jeśli wiedzą i się zgadzają, to pewnie nie przeszkadza im też fakt, że to mało kulturalne tak nawalać muzą.

Impreza trwa też na boisku i pod sklepem spożywczym. Niektóre z plenerowych dyskotek się przemieszczają – nieraz spotkałam grupę jadącą rowerami i słuchającą głośno muzyki. Są też tacy, którzy zamiast założyć słuchawki, odpalają głośnik, np. robiąc zakupy w markecie, albo, co najgorsze, w tramwaju!

Nie powiem, czasem fajnie jest się przyglądać, jak dziewczynki słuchają modnych utworów i układają do nich choreografię na chodniku. Nie mam nic przeciwko umilaniu sobie gry w kosza fajną muzyką. Ale naprawdę, decybele z umiarem! Nie widzę powodu, by pół osiedla musiało słuchać tego, co my, a tym bardziej cały sklep czy autobus.

Dookoła są ludzie! W wózkach śpią niemowlaki, dorośli, którzy przez dzieciaki z głośnikami nie mogą nawet porozmawiać, seniorzy wrażliwi na dźwięki, i tak dalej...

A gdzie są w tym czasie rodzice tych dzieci? Rodzice mają spokój. Wątpię, by zgadzali się na taką nawalankę w domu. Gdyby się zgadzali, dzieciaki nie eksplorowałyby tak przestrzeni publicznej. Błagam, jeśli nie chce wam się tłumaczyć dzieciom, co to znaczy szacunek do otoczenia, kupujcie im słuchawki. Zaoszczędzicie: i pieniądze, a nam – ludziom wokół – nerwów”.