Zabrakło szczepionek w aptekach. Z ich zdobyciem mają problem również lekarze
Szczepionka przeciw wirusowi HPV (wirusowi brodawczaka ludzkiego) prawie zupełnie likwiduje możliwość zachorowania na raka szyjki macicy. Powinno się szczepić przeciwko niemu już nastolatki (zarówno dziewczynki, jak i chłopców), jeszcze przed rozpoczęciem współżycia płciowego. Tymczasem większość farmaceutów przyznaje, że od pół roku szczepionek w hurtowniach – a w następstwie również w aptekach – po prostu nie ma.
– Jednego roku szczepi się troszeczkę więcej, innego troszeczkę mniej osób i trudno jest na zapas zgromadzić szczepionki. Zwłaszcza że taka szczepionka, która kosztuje znaczne pieniądze, przeterminowuje się i potem po prostu trzeba to wyrzucić - wskazuje dr Borkowski w rozmowie z PAP.
Oszacowanie, ile szczepionek jest potrzebnych jest o tyle trudne, że w Polsce szczepienia przeciwko HPV nie są obowiązkowe, liczby szczepionych nie da się więc obliczyć z góry. Tym samym oznacza to, że nie są refundowane – jedna dawka kosztuje 500 złotych, choć coraz więcej samorządów decyduje się na ich finansowanie – tak jest m.in. w Gdańsku, Gdyni, Krakowie czy Poznaniu.
Od jesieni szczepionki mają być również finansowane w Warszawie, a urzędnicy liczą, że "problemy z dostępnością szczepionek nie pokrzyżują tych planów".
Może cię zainteresować także: Lepiej przechorować czy zaszczepić? Lekarz odpowiada na najczęstsze pytania rodziców