"Takich jak pani nie badam". Komentarze z gabinetów ginekologicznych wbijają w fotel
Unikam lekarzy, jak ognia, nigdy więcej nie pójdę do ginekologa – brzmi to dosyć ponuro, jednak trudno się dziwić oporom niektórych kobiet, bo gdy słyszy się takie słowa na temat swojego ciała...
W marcu pisałyśmy o przerażającym raporcie, który ujawnił, jak są w gabinetach ginekologiczne traktowane kobiety z niepełnosprawnościami. – Raz lekarz powiedział mojej mamie, że on takich jak ja nie bada – przyznała autorkom badania jedna z pacjentek mazowieckiego gabinetu ginekologicznego. – Lekarz kiedyś powiedział: "a co tam pani może być, nie rodzi pani, nie ma chłopaka – dodała kolejna.
Niestety takie sytuacje z gabinetów powodują, że wiele kobiet obawia się wizyty, nie bada się regularnie, a w konsekwencji uświadamiające hasła kampanii społecznych odbijają się od ściany. To przykre, bo każdej kobiecie, niezależnie od wyglądu, nadwagi czy niepełnosprawności należy się opieka i zrozumienie. I regularne kontrole oczywiście!
Nadwaga jako źródło wszystkiego
Na fali artykułu o nieprzyjemnościach, które miały okazję usłyszeć kobiety niepełnosprawne, odezwała się do naszej redakcji pani Zuzanna. Zwróciła uwagę na jeszcze jedną grupę pacjentek, które niestety spotykają się z upokarzaniem przez ginekologów. Chodzi o panie z nadwagą lub otyłością .
– Mam cysty na jajnikach i od ponad pół roku nie potrafię się zmusić do pójścia do ginekologa po tym, jak pan ginekolog widząc mnie, zdiagnozował cukrzycę (tak na pierwszy rzut oka, po USG stwierdził, że jajników za bardzo nie widzi, ale moim jedynym problemem jest cukrzyca). Przepisał mi, bez choćby prostego badania glukometrem, leki obniżające poziom glukozy we krwi, żebym schudła – opowiada pani Zuzanna.
I dodaje, że to nie była pierwsza tego typu sytuacja. – Jasne, nadwaga jest problemem, ale ja unikam lekarzy jak ognia, bo boję się tego typu zachowań. I na pewno nie jestem jedyna...
Lekarz nie powinien komentować wyglądu
To niestety akurat prawda. Niedawno o podobnym incydencie opowiedziała mi znajoma, która po prostu bała się iść do ginekologa. Nie jest w zbyt dobrej kondycji psychicznej i tak, dla niej sukcesem było zapisanie się na wizytę. Trafiła jednak na człowieka, który tylko spotęgował jej lęki.
Po pierwszym komentarzu na temat tego, że rodziła dwa lata temu, a nie pozbyła się nadprogramowych kilogramów, zrobiło jej się przykro, ale nadal gotowa była poddać się badaniu. Jednak lekarz nie zrezygnował. "Zażartował", że teraz to już pewnie i tak nie uprawia seksu, więc właściwie, z czym przychodzi. Potem poprosił o przygotowanie się do badania (wskazał łazienkę) i odparł, że w sumie nie będzie mówił o higienie kobiecie, która ma problem z zadbaniem o własne ciało.
Wszyscy się chyba zgodzą, że gabinet lekarza nie jest przestrzenią na takie słowa. Komentowanie czyjegoś wyglądu, ciała, urody jest zwykłym chamstwem. Oczywiście z nadwagą i otyłością trzeba walczyć, jednak nie takimi metodami. Zawstydzanie i poniżanie osób grubszych źle świadczy jedynie o osobie, która sobie na to pozwala.
Pamiętajcie, że każdy taki incydent możecie zgłosić. Ginekolodzy powinni być uwrażliwiani na to, że pacjentki bywają różne. Dla jednej uwaga na ten wyglądu czy ciała będzie mało bolesna, dla innej może skończyć się traumą i odkładaniem wizyt kontrolnych lub całkowitą z nich rezygnacją.
Może cię zainteresować także: Na Podlasiu kobiety mają gorzej. Muszą rodzić, ale ginekolog i USG to zbędny luksus