"Uciskasz 5 minut i po zawale". Jerzy Zięba odleciał ze swoimi zdrowotnymi poradami
Teoretycznie? Tak, mamy wolność, a w internecie znajdzie się miejsce na każdą opinię. Praktycznie? Sprzyja to oszustwom, manipulacjom, dezinformacji. Co innego, jednak gdy przypadkowy pan X napisze kłamliwy komentarz, a gdy zrobi to osoba uznawana przez niektórych za autorytet, którą śledzą tysiące osób, wierząc, że odzyskają zdrowie.
Wiele osób wierzy, że działalność Jerzego Zięby jest krytykowana, ponieważ wielkim koncernom farmaceutycznym zależy, żeby "ludzie chorowali i to przewlekle", by kupowali drogie leki i przechodzili kuracje, na których "ktoś zarabia". A właśnie Zięba, proponując metody alternatywne, "nie daje im (koncernom i lekarzom) zarabiać".
Właściwie to każdy może wierzyć, w co chce. Problem pojawia się w momencie, gdy porady "znachorów" są szkodliwe i mogą mieć tragiczne skutki. Jakiś czas temu na Mamadu.pl pisałyśmy o polecanych przez osoby z kręgu Jerzego Zięby sposobach na zbicie gorączki u małego dziecka.
Teraz mężczyzna podzielił się z obserwatorami swoją metodą na zawał serca. Według niego wystarczy, że wykałaczką lub widelcem, czymś, co ma ostre zakończenie, będziemy stymulować miejsce pomiędzy nosem a ustami. – Pięć minut i po zawale. To może uratować komuś życie. Takie podstawy dobrze jest wiedzieć – przekonuje Zięba.
Najprawdopodobniej to pokłosie licznych skarg i zastrzeżeń na działalność Zięby. Ta konkretna akcja prokuratury prowadzona jest na wniosek Rzecznika Praw Pacjenta.
Może cię zainteresować także: "Jeńców brać nie będziemy". Lekarz wytacza najcięższe działa przeciwko antyszczepionkowcom