Ósmoklasiści musieli odbyć rytuał religijny przed egzaminem. "Może jeszcze zbierają na tacę?"

Katarzyna Chudzik
Z różnych stron Polski docierają do nas sygnały, że przed egzaminem ósmoklasisty uczniowie mieli odmówić modlitwę. Wierzący uważają, że to "nikomu przecież nie zaszkodzi", niewierzący uważają, że miejsce kultu religijnego jest w kościele i na lekcjach religii, a publiczne modlitwy w świeckiej placówce noszą znamiona naruszenia Konstytucji.
Przed ósmoklasistami jeszcze trzeci dzień egzaminów Agencja Gazeta
– Do nas uczniowie przyszli po egzaminach i powiedzieli, że musieli odmówić "Ojcze Nasz" i jakąś drugą modlitwę, której nie byli w stanie rozszyfrować. W komisji były dwie siostry zakonne i jeden Franciszkanin, którzy zarzekają się, że inicjatywa wyszła od uczniów. My jesteśmy tym zbulwersowani, bo to jest świecka szkoła. I wiemy, że jest w niej wielu uczniów, którzy na religię nie chodzą, a sam fakt, że do nas przyszli i o tej modlitwie opowiedzieli, świadczy o tym, że nie spłynęło to po nich jak po maśle, było to dla nich dziwne i nie na miejscu. A odbyło się już 2 dni pod rząd – mówi p. Agnieszka, nauczycielka z Włocławka.


Niektórzy komentują dość złośliwie, że "szariat tuż tuż", inni pytają, ile zebrano na tacę i żartują, że "tyle ludzi pilnujący księża zobaczyli na sali, to z automatu odpalili mszę", jeszcze następni proszą, żeby "nie dzielić" i nie stresować dzieci, które wystarczająco zestresowane są przecież samymi egzaminami i strajkiem nauczycieli.

"Moja córka nie chodzi na religię"
W niektórych szkołach w Krakowie, Międzyrzeczu, Koszalinie czy Włocławku na te apele jest już za późno, a oburzeni rodzice powołują się na Art. 53 Konstytucji RP, który głosi, że "nikt nie może być zmuszany do uczestniczenia ani do nieuczestniczenia w praktykach religijnych".

Tymczasem uczeń, który stoi wśród osób modlących się głośno pod dyktando nauczyciela, uczestniczy w praktykach religijnych. Biorąc pod uwagę, że egzamin jest obowiązkowy, a zatem uczeń musi się na nim pojawić, to głośna modlitwa jest niczym innym, jak zmuszaniem go do udziału w praktykach religijnych. Praktykach grupy w społeczeństwie dominującej, ale przecież nie jedynej.

Zdarzają się pośród nauczycieli i rodziców głosy, iż modlitwa przed egzaminem jest naruszeniem protokołu, a zatem uzasadnionym pretekstem do podważenia wyników egzaminu.

– Ja nie sądzę, żeby to było naruszenie protokołu, ale zdecydowanie jest to naruszenie dobrych obyczajów. Moja córka nie chodzi na religię i jest niewierząca, a musiała stać i niemo poruszać ustami w rytm modlitwy, której nie znała. Wróciła do domu zadowolona z treści na egzaminach, ale podminowana rytuałem religijnym. Czuła się nieswojo, nie na miejscu, a przecież nie mogła wyjść. Jeśli ktoś jest wierzący, to co za problem dla niego, żeby pomodlić się w duchu? Albo iść przed egzaminem do kościoła? – pyta Klaudia, mama ósmoklasistki z Warszawy.