Jak sprawić, by dziecko nam ufało? Wprowadź zasadę 3 minut, a szybko zobaczysz efekt

Alicja Cembrowska
Brak czasu, obowiązki, dużo pracy, zabieganie, stres, napięcie. W natłoku codziennych zajęć zapominamy, a nieraz szukamy wymówek, by usprawiedliwiać się, że nie poświęcamy uwagi bliskim. A to szczególnie istotne dla dzieci, które uczą się czułości, budowania relacji i więzi. Pomocna może być "zasada 3 minut". Znacie ją?
W jaki sposób witacie się z dzieckiem? Psycholog poleca wprowadzić zasadę trzech minut Prawo autorskie: nadezhda1906 / 123RF Zdjęcie Seryjne
Każdy rodzic poświęca dziecku uwagę – to oczywiste. Odprowadza i odbiera z przedszkola lub szkoły. Przygotowuje posiłki. Rozmawia. Odrabia lekcje. Czyta książkę wieczorem lub ogląda bajkę. Eksperci wskazują jednak, że szalenie istotnym elementem dnia jest znalezienie kilku minut na całkowite zogniskowanie uwagi na konkretną osobę.

Niedawno w Mamadu.pl pisałyśmy o "10 minutach bliskości", w których chodzi o to, by codziennie wyjaśniać z dzieckiem wszystkie niesnaski, jakie zrodziły się danego dnia. By rozmawiać o sytuacjach, które obudziły trudne emocje.


Teraz popularność zdobywa "zasada trzech minut" psycholog Natalii Sirotich. Zakłada ona, że poza standardowym kontaktem z dzieckiem, przeznaczamy trzy minuty na konkretny rytuał, który pogłębi więź. W tym przypadku chodzi o przywitanie po powrocie z pracy lub nawet chwilowym opuszczeniu domu.

Jakie miałoby to być przywitanie? Wylewne i radosne, jakby cię nie było tydzień, pokazujące, że tęskniłeś, chociaż wyszedłeś tylko do sklepu. Psycholog radzi, aby kucnąć, tak, by nawiązać kontakt wzrokowy z dzieckiem, a następnie przez trzy minuty się przytulać i pytać, jak minął mu ten czas bez rodzica. Warto takie przywitanie praktykować za każdym razem, gdy odbieramy pociechę z przedszkola lub szkoły.

Dla dziecka to znak, że jest ważne. Te trzy minuty każdego dnia zbudują w nim poczucie, że rodzica interesują jego emocje, przeżycia, doświadczenia. Że to, co się działo w jego życiu, jest istotne. Że ma w rodzicu oparcie, może mu ufać, a co za tym idzie, zwierzać się, z nawet najbardziej błahych spraw. Na pewno jest to świetny sposób na otwarcie dialogu. O wiele lepszy niż nerwowe chwycenie dziecka na rękę i krzyknięcie "idziemy".

Nie oznacza to oczywiście, że ten codzienny kontakt powinien ograniczać się do tego 3-minutowego rytuału. Chodzi bardziej o budowaniu więzi po rozłące, po czasie spędzonym osobno. Te pierwsze chwile spotkania są tymi, w których dziecko bardzo chce podzielić się emocjami, dlatego warto z tego korzystać. Zarówno rozmowa, jak i dotyk pozytywnie wpływają na relację. Spróbujecie, czy może już to praktykujecie?
Źródło: brightside.me