To nie kwestia serca, lecz mózgu. Dlaczego spośród wielu, wybieramy właśnie tę osobę?

Wiktoria Dróżka
Jak to się dzieje, że zakochujemy się w tej, a nie innej osobie? Na czym polega działanie tzw. chemii? Dlaczego spośród wielu wybieramy ją lub jego? Dlaczego nie każda atrakcyjna osoba budzi w nas takie samo zainteresowanie? Miłość romantyczna to eksplozja emocji, silne pobudzenie fizjologiczne, które zmienia działanie naszego mózgu. Seria naukowo przeprowadzonych eksperymentów jest próbą odpowiedzi na to, czym dokładnie jest szalona miłość i "chemia", która tworzy się między dwojgiem ludzi.
Kiedy mówimy o romantycznej miłości? 123rf.com
Jak działa chemia w miłości?
Przez wiele lat uważano, że siedliskiem romantycznej miłości jest serce. Dziś już wiemy, że za gorące uczucia odpowiedzialny jest mózg. Serce wysyła sygnały, ale to narząd ośrodkowego układu nerwowego decyduje i steruje szeregiem procesów. O tym, czy chemia jest, czy jej nie ma, decydują 3 neuroprzekaźniki – oksytocyna, dopamina, fenyloetyloamina. To ich aktywność w mózgu sprawia, że szalejemy za daną osobą. Właśnie dlatego Helen Fischer, antropolog z Rutgers University i autorka książki "Why We Love: The Nature and Chemistry of Romantic Love" mówi bez ogródek: – Miłość to narkotyk. To naturalne środki pobudzające.


Dopamina jest odpowiedzialna za romantyczną miłość, noradrenalina za zauroczenie, oksytocyna za więź, serotonina za typowe rozkojarzenie. Najważniejsza z nich jest jednak fenyloetyloamina, gdyż kontroluje ilość całej reszty. Wszystkie te cztery neuroprzekaźniki sprawiają, że szalejemy z miłości i cieszymy się związkiem. W chwili zakochania się neurony tańczą wokół mózgu jak szalone. Dr Richard Davidson z Uniwersytetu WisconsinMadison odnalazł region, który obecnie jest uważany za ośrodek miłości i jest to podwzgórze, fragment przodomózgowia należący do tzw. układu limbicznego, który obejmuje ewolucyjnie najstarsze struktury mózgu.

Sama obecność neuroprzekaźników to jednak za mało, żeby przeżyć prawdziwe uczucie. Zakochaniu się towarzyszy szereg innych specyficznych zjawisk. Na odczuwaną chemię wpływ ma również temperament, który wiąże się z biologicznym zestawem określonych cech.

Wiążemy się z rodzajem temperamentu
Wspominana już Helen Fischer w 2004 roku wyznaczyła cztery profile chemiczne, w których główną rolę odgrywają hormony: serotonina, dopamina, testosteron i estrogen. Była to jej przełomowa próba wyjaśnienia tego, dlaczego łączymy się z tą a nie inną osobą. Zdefiniowane przez siebie typy osobowości nazwała kolejno Badaczami, Budowniczymi, Dyrektorami i Negocjatorami.

U Badaczy szczególnie silnie wyrażają się cechy, które kojarzymy z genami związanymi z tzw. układem dopaminowym. To osoby ciekawe, spontaniczne, optymistyczne, twórcze, poszukujące nowości i chętnie podejmujące ryzyko. Z kolei serotonina wiąże się z takimi cechami jak ostrożność, lojalność, przywiązanie do tradycji, przestrzeganie zasad, towarzyskość.

Ludzi obdarzonych tymi przymiotami nazwałam Budowniczymi. Na układ nerwowy Dyrektorów – zarówno mężczyzn, jak i kobiet – silnie działa testosteron. Są zdecydowani, logiczni, bezpośredni, mają zmysł analityczny i skłonność do rywalizacji. Natomiast z estrogenem i oksytocyną łączy się m.in. umiejętność myślenia całościowego i oglądania sytuacji z szerokiej perspektywy, zdolności językowe, empatię, intuicję, altruizm, życzliwość i emocjonalność. Te zalety posiadają Negocjatorzy obu płci.

W swojej książce opisała dziesięć możliwych kombinacji partnerskich: Badacza z Badaczem albo z Budowniczym, Negocjatorem, Dyrektorem itd. Ludzie są jednak różni, a miłość zbyt skomplikowana, aby typy osobowości tłumaczyły, czemu łączymy się z tą, a nie inną osobą.

Wbrew ogólnym zasadom
Czasami uczucie wybucha, łamiąc wszelkie teorie, reguły, wykracza poza naukowe definicje. Rodzi się niezależnie od wieku, rasy, religii, majątku, koloru skóry. Psychologowie w wyjaśnieniu takich przypadków odnoszą się do genów i osobowości, na którą składają się indywidualne przeżycia i doświadczenia wyniesione z wczesnego etapu życia.

Helen Fischer, zbadała 32 szaleńczo zakochanych osobach, 17 z nich było zakochanych z wzajemnością, a 15 właśnie dostało "kosza". Zostali podłączeni do rezonansu magnetycznego mózgu (MRI), jednak zanim zrobiła to badaczka, zadała kilka pytań, jedno powtarzało się zawsze – "Ile procent dni i nocy myślisz o tej osobie?". Usłyszała odpowiedzi: "Cały dzień", "Non stop", "Nie mogę przestać". Ostatnie badanie brzmiało: "Czy umarłbyś za nią lub za niego?", badani odpowiadali – "Tak!".

Skanowano mózgi osób również wtedy, gdy pokazywano zdjęcia ukochanych i po krótkiej przerwie zdjęcie neutralne, żeby zaobserwować moment uniesienia, jak również stan spoczynku mózgu. Aktywowało to niewielki obszar mózgu – pole brzuszne nakrywki. Ten ośrodek jest swego rodzaju fabryką dopaminy, a do jej zwiększonego wydzielania dochodzi właśnie wtedy, gdy kochamy.

Obszar ten był aktywny niezależnie od tego, czy osoby zakochały się niedawno, czy też od lat były w udanym związku, u wszystkich zaobserwowano aktywność pewnego obszaru w mózgu – pola brzusznego nakrywki. W ten sposób, Helen Fischer zrozumiała, że miłość to nie emocje, a coś więcej. Uznała, że kieruje nami popęd, pochodzący z siły napędowej tej części mózgu, która chce i pragnie.

Filozofia romantycznej miłości wyrasta z buntu i poszukiwań
Miłość to jeden z silniejszych systemów umysłowych na ziemi, który niesie wiele radości, ale i smutku. To jeden z trzech systemów powstałych z łączenia się w pary i reprodukcji. Pierwszy to popęd seksualny – potrzeba zaspokojenia, W.H. Auden nazwał go "nieznośnym swędzeniem nerwów". Rzeczywiście na tym to polega, człowiekowi doskwiera głód. Popęd wyewoluował, by wyciągnąć nas z domu w poszukiwaniu partnerów. Drugi to miłość romantyczna – uniesienie. Trzeci to przywiązanie, spokój i bezpieczeństwo, odczuwane z partnerem.

Obiekt uczuć nabiera "specjalnego znaczenia", cały świat skupia się wokół niego. Główna cecha miłości to pożądanie, chęć bycia razem, seksualnie i emocjonalnie. Odpala się "silnik" w tej osobie i mocno jej pragniesz, aż w końcu bliskie jest to obsesji. Odnajdujemy ślady tego stanu w piosenkach, wierszach, filmach, rzeźbach, obrazach, legendach o miłości.

Miłości silnie pragniemy, ale ciężko nam ją dogłębnie zrozumieć, odnaleźć logikę, wyjaśnić zależności. Według Helen Fisher odpowiedź na pytanie: "dlaczego ciągnie mnie właśnie do niej/niego?", uzyskamy tylko wtedy, gdy przeanalizujemy swoją osobowość i potencjalnego partnera, dokonanej na podstawie aktywności chemicznej mózgu. Radzi, więc jedno – nie decydujmy zbyt szybko o tym, czy dana osoba jest dla nas, czy to właśnie z nią mamy szansę na długi i trwały związek. Dajmy sobie trochę czasu.
Źródło: Focus