"Model życia na matkę-Polkę wybrały na mój koszt". Co matki myślą o programie "Mama 4 plus"?

Alicja Cembrowska
Rząd przyjął program "Mama 4 plus", czyli projekt ustawy o rodzicielskim świadczeniu uzupełniającym. Będą o nie mogły ubiegać się matki, które urodziły i wychowały przynajmniej czworo dzieci i nigdy nie pracowały zawodowo lub nie wypracowały minimalnej emerytury.
Propozycja PiS dotycząca emerytury podzieliła matki Prawo autorskie: romrodinka / 123RF Zdjęcie Seryjne
Program "Mama 4 plus"
Emerytura dla matek została zapowiedziana na konwencji PiS już w kwietniu 2018 roku. We wrześniu wicepremier Beata Szydło informowała, że projekt programu jest gotowy i czeka na akceptację rządu, jednak w listopadzie Elżbieta Rafalska mówiła, że rząd nie zdąży z całą procedurą do 1 stycznia 2019 roku. Realny wydawał się marzec.

Nowe prawo ma kobietom gwarantować wypłacanie po osiągnięciu wieku emerytalnego comiesięcznej emerytury minimalnej, czyli 1100 zł brutto. Czy matki już w marcu mogą spodziewać się pieniędzy?

– Minister Rafalska zapowiada, że emerytury dla matek wejdą w życie 1 marca, ale przesunięcie terminu przyjęcia projektu nieco skomplikowało sprawę. W styczniu nie ma już bowiem żadnego posiedzenia Sejmu, na którym posłowie mogliby zająć się projektem. Najbliższe dopiero 20-22 lutego, tuż po nim posiedzenie Senatu. Żeby ustawa była gotowa do 1 marca, prace musiałyby się toczyć bardzo szybko, a Senat nie mógłby wnieść żadnych poprawek. Takie przypadki są w tej kadencji dość częste, więc podobnie może być i tym razem – czytamy na stronie prawo.pl.


W pierwszym roku obowiązywania przepisów emerytury dla mam mają kosztować ponad 801 mln złotych.

Co matki myślą o projekcie "Mama 4 plus"?
Po wtorkowej konferencji prasowej premiera Mateusza Morawieckiego i minister Elżbiety Rafalskiej, grupy na Facebooku się zagotowały. I to nie tylko te, gdzie opiniami dzielą się kobiety i/lub mamy. Okazuje się, że nie każdemu pomysł z emeryturami dla matek się spodobał.

Wielu uważa, że projekt to kolejna próba "przekupstwa", wspierania bezrobocia, rozdawnictwa i pobudzanie postaw roszczeniowych. Co zadziwiające najbrutalniejsze słowa padają z ust kobiet, które mają mniej dzieci lub nie mają ich w ogóle.

– Matka jednego, dwójki czy trójki dzieci to już nie matka, mam rozumieć?
– Też bym chciała być doceniona. Wychowywałam dzieci i pracowałam, przekroczyłam budżet o kilka groszy i nawet zasiłku nie dostałam.
– To rozdawnictwo jest chore! Chcesz mieć pieniądze, to pracuj.
– Program powinien nazywać się "Patologia plus".
– Nagroda za bycie bezrobotnym? Super. Tylko dlaczego nie daje się dodatków matkom, które i pracowały i wychowywały dzieci?
– Co mi przeszkadza? To, że niektóre kobiety model życia na "matkę Polkę" wybrały na mój koszt.
– To już wiadomo, skąd podwyżki składek ZUS dla przedsiębiorców i małych firm...
– Szlag mnie trafia, przecież to szkodzi kobietom!

"A co wam to przeszkadza?!" – zapytała natomiast jedna z pań. W odpowiedzi czytamy, że to niesprawiedliwe, że "nikt nie każe się rozmnażać" i jak się chce mieć dzieci, to trzeba na nie zarabiać, a nie liczyć na pomoc kraju, którego, jak dodaje kolejna osoba uczestnicząca w dyskusji, na to nie stać.

Inna mama nie kryje swojego oburzenia, chociaż sama ma czworo dzieci. Napisała, że zawsze wracała do pracy po urlopie macierzyńskim i płaciła podatki, a teraz kobiety, które z pracy zrezygnowały całkowicie "śmieją jej się w twarz". Wiele osób podkreśla, że "państwo, które zawsze pomoże" samo produkuje tych, którym się nie chce, bo mogą żyć z zasiłków i podaje przykłady swoich mam, cioć, babć, którym udawało łączyć się pracę z wychowywaniem dzieci.

To tylko kilka, delikatniejszych opinii na temat emerytur dla matek. Co myślicie o tym projekcie? Oburzenie niektórych kobiet jest zasadne?
Napisz do autorki: alicja.cembrowska@mamadu.pl
Źródło: rp.pl