W szkołach powstają rankingi złotej 10-tki. Polski system oceniania funduje dzieciom koleją traumę

Ewa Bukowiecka-Janik
Zbliża się koniec semestru. W szkołach nadszedł czas ostatnich kartkówek i poprawek – czas wystawić oceny półroczne. Chyba każdy z nas pamięta ten stres i każde "podciągnie mi pan ocenę? Brakuje mi do 5.0/4.0/paska" (niepotrzebne skreślić). No właśnie: niepotrzebne!
123rf
Na profilu facebookowym "Wspieram dziecko" pojawił się post, w którym jego autorka wyraża swoje przerażenie wyścigiem po jak najlepsze oceny. "W szkołach powstają rankingi złotej 10-tki, a władze miast z dumą wręczają stypendia. Padają wyniki: średnia 6,0; 5,9; 5;8 itd. Rodzice wzruszeni odbierają dyplomy uznania, przekonani, że wychowali dziecko idealne..." – pisze pani Karolina.

Nie sposób się nie zgodzić – wszelkie rankingi tworzone na podstawie ocen przyznawanych mniej lub bardziej sprawiedliwie, zawsze sprawiają, że ktoś jest poszkodowany. Dla dzieci to szczególnie bolesne – zła ocena nie działa na motywację, dobra nie zawsze świadczy o znakomitej wiedzy z danego przedmiotu.


"Rankingi szkolne są sztuczne, oceny są sztuczne, świadectwa są sztuczne. Może zamiast stypendium za sztuczną średnią 6,0, prawdziwe wsparcie działań badawczych, projektów wynikających z prawdziwych umiejętności i predyspozycji uczniów? Chyba czas zakończyć to przedstawienie..." – pisze autorka postu. Jednak zainteresowanie komentujących – rodziców i nauczycieli – szczególnie zainteresował fragment o uczniach "szóstkowych" i "piątkowych". Że to mało prawdopodobne, by było ich tak wielu, skoro sam Albert Einstein miał kłopoty z pisaniem i czytaniem jako dziecko... "Oczywiście są dzieci wybitnie zdolne, ale nigdy nie będzie to jednostka idealna w dwunastu przedmiotach!" – pisze pani Karolina. I tu odezwali się internauci...

Piątkowi służą trójkowym
Poza tym, że wielu rodziców i nauczycieli również dostrzega absurd systemu oceniania i jego negatywne skutki dla rozwoju dzieci, to niestety w ich komentarzach widać, jak mocno pokutują mity dotyczące ocen. Co więcej, niektóre opinie to dowód, że zła, jakie wyrządzają uczniom ich oceny, jest więcej, niż mogłoby się wydawać...

"Kto jest do wszystkiego, ten jest do niczego", "Szóstkowi pracują dla trójkowych, piątkowi są urzędnikami", "dzieci ze średnią 5.0 i wyżej tak realnie nic nie potrafią, a co gorsze niczym się nie interesują" – to tylko niektóre z komentarzy. Tak, to opinie na temat dzieci! Nie mniej szufladkujące, jak szufladkujące jest stawianie piątek i jedynek. Włos staje dęba!

Sama byłam uczennicą piątkową. Przez 9 klas gimnazjum i podstawówki wystarczyło, że odrabiałam lekcje na kolanie na korytarzu i robiłam jakieś notatki na lekcjach, by mieć pasek rok w rok najczęściej za średnią 5.0. I co z tego? Zupełnie nic. Dopiero teraz, kiedy czytam, że piątkowi są do niczego i nie mają własnych zainteresowań, trafia mnie szlag. Nie, nie dlatego, że czuję się urażona po latach. Po prostu wiem, że to nieprawda.

Takich jak ja było w mojej szkole wielu i sama znam teraz takie dzieciaki. Szereg piątek to nie dla każdego i nie w każdej szkole wielkie wyzwanie. Można nie czytać lektur (tylko książki, które nas obchodzą) i mieć same piątki z polskiego. Naprawdę! Poza tym, że są dzieci bardziej i mniej zdolne, trzeba mieć też sporo szczęścia. Wiele zależy też od nauczycieli. Średnia naprawdę o niczym nie świadczy. Także o tym, czy ma się zainteresowania i dla kogo będzie się pracowało za 20 lat.

"Zarzuty, że dzieciaki piątkowe i szóstkowe to nieporadne życiowo istoty zdolne tylko do wkuwania i ślepego wypełniania poleceń jest wyssany z palca. Znam mnóstwo świetnych dzieciaków i już aktualnie dorosłych ludzi, którzy mają wysokie wyniki szkolne, pasje, swój punkt widzenia, krytyczne podejście, zamiłowanie do sportu i poczucie humoru. Generalizacja, że piątkowi pracują dla trójkowych jest bezmyślnym szufladkowaniem” – napisała jedna z komentujących. Przez kilka osób została wyśmiana.

Podobnie było w przypadku tej opinii: "Szufladkowanie – strasznie nieładnie. Znam dziewczynkę, która w gimnazjum miała średnią ocen 5.95. W I klasie technikum pisała testy maturalne z rozszerzenia z 5 przedmiotów na 100, laureatka konkursów... sportowa sztafeta, najwyższa średnia w szkole. Druga klasa, I semestr też ponad 5.7 Dziewczynka spędza niewiele czasu przy książkach, wiem, bo mam ja w domu. Zazdrość to bardzo brzydka cecha".

Reakcje obu stron pokazują jedno – oceny robią znacznie więcej złego niż obniżanie samooceny czy podcinanie skrzydeł. Niska średnia? Wstyd, opinia nieuka i lenia. 5.0? Kujony pozbawione zainteresowań, nastawione od dziecka na sukces. Serio...? Darujmy dzieciakom.