"To wbrew naturze, to demoralizacja". Książka o seksie podzieliła rodziców i ujawniła smutną prawdę
Czy rozmowa o seksie jest demoralizacją? Jaki wiek jest właściwy, by porozmawiać z dzieckiem o stosunku płciowym, ciele, tym, co zwykło nazywać się tematami tabu? Książka "Odpowiedz mi! Dzieci pytają o intymne sprawy" podzieliła rodziców, a dyskusja wokół niej pokazuje smutną rzeczywistość wielu rodzin.
Powiedzieć, że w Polsce trwa słowna wojna na temat edukacji seksualnej, to jak nie powiedzieć nic. A to awantura o broszurę, a to oburzenie rodziców, że ich niewinne dzieci są notorycznie seksualizowane, to znowu zatrważające raporty, że wiedza o seksie i ciele wśród młodych jest praktycznie zerowa.
Tym razem poszło o książkę "Odpowiedz mi! Dzieci pytają o intymne sprawy" Katheriny von der Gathen z ilustracjami Anke Kuhl. Wersję dostosowaną do polskiego czytelnika wydało Wydawnictwo Dwie Siostry. Dowiemy się z niej na przykład, co to jest masturbacja, czemu dziewczynki mają cipkę, czy wszystkie siusiaki są takie same, ale również co to jest miesiączka, okres dojrzewania, gwałt, jak wygląda poród i ile trwa seks. To tylko kilka z 99 zagadnień poruszonych przez dzieci. Tak, dzieci, bo to one miały zadać nurtujące je pytania.
Książka dedykowana jest dzieciom powyżej 10. roku życia, jednak zarówno we wstępie, jak i na stronie wydawnictwa możemy przeczytać, że to rodzic powinien zdecydować, kiedy i czy w ogóle oddać w młode dłonie akurat tę pozycję. – To wy najlepiej znacie swoje dziecko i umiecie najtrafniej ocenić, jakie treści będą w danym momencie najbardziej adekwatne do jego potrzeb.
Fot. Mamadu
No i stało się. Samozwańcza armia "moralnie poprawnych" zalała profil Dwóch Sióstr. W czym problem, skoro nikt nikogo do zakupu książki nie zmusza? Nie jest ona dyskretnie podsuwana dzieciom w szkołach? W tym, że nadal niektórzy żyją iluzją, że dzieci nie wiedzą, co to seks, nie rozmawiają o nim, nie są ciekawe, co kolega/koleżanka ma w majtkach. To chyba taka źle rozumiana "dziecięca niewinność".
– Skandaliczna książka. Dzieci z klas 1-3 nie są zainteresowane sprawami seksu. Wiem, bo mam syna w podobnym wieku. To wszystko to manipulacja środowisk LBTG (pisowania oryginalna – przyp. red.). Pytania wyszły od dorosłych. Ludzie bądźcie rozsądni i nie kupujcie takich książek swoim dzieciom. To wbrew naturze i demoralizuje nasze dzieci – dowiadujemy się od jednej z mam. A spora grupa komentujących jej wtóruje, głosząc, że to obrzydliwe, niszczące młode umysły i niedopuszczalne.
Stanowisko, że "moje dzieci nie pytają, więc na pewno się tym nie interesują" okazało się bardzo popularne. Ja jednak od razu zastanowiłam się, czy skoro nie pytają, to na pewno dobry znak. Nie możemy zapominać, że większość najmłodszych ma dostęp do Internetu, w kieszeni telefon i, o zgrozo, chodzi do szkół, kontaktuje się z rówieśnikami.
Fot. Mamadu
Rozmawiajmy, uczmy
Co zrobisz, jeżeli przyjdzie dziecko i zapyta, co to gwałt? Albo jak się uprawia seks? Będziesz zakłopotany, zawstydzona? Rzucisz mimochodem, że jest za małe na takie tematy? Możesz tak zrobić, ale jednocześnie mieć pewność, że następnym razem nie zgłosi się do ciebie z wątpliwościami. Będzie szukało samo. W Internecie, wśród kolegów. Teraz przypomnij sobie, ile mitów ty dowiedziałeś się w młodości. "Od starszego" kolegi, "od doświadczonej" koleżanki.
Możesz też się przygotować. Porozmawiać po swojemu, wytłumaczyć lub skorzystać z pomocy. Przecież to nie wstyd, że nieraz nie wiemy, jak, kiedy... Ważne jednak, by zrozumieć, że ciało i sam seks nie są wstydem. Nie wpajajmy naszym dzieciom, że te ważne aspekty naszego życia powinny łączyć się z poczuciem zażenowania. Pamiętajmy, że już 10-letnie dziewczynki miesiączkują, rosną im piersi, więc warto uświadamiać zarówno im, jak i chłopcom, że zmieniające się ciało jest normalne i naturalne.
– Ta książka została polecona przez "Die Zeit" dla dzieci od ośmiu lat, stąd o niej wiem. Moja córka ma ją od jakiegoś roku, w naszej szkole podstawowej została ona również polecona na zebraniu rodziców, wiele osób już ją zresztą miało, w tym my. Książka stoi w biblioteczce dla uczniów w naszej szkole – napisała jedna z kobiet.
Fot. Mamadu
Inna mama wskazała, że dzieci w szkole jej córki, które nie chodzą na zajęcia z WDŻ i tak wszystkiego się dowiadują – na korytarzu, w szatni. Ktoś inny dodał, że negatywne komentarze zarzucające pozycji "seksualizację najmłodszych" to dowód, że właśnie takiej lektury brakowało na naszym rynku.
Mówienie o seksie bywa kłopotliwe
Głos w dyskusji zabrało również samo wydawnictwo. – [...] Postanowiliśmy wydać taką książkę. Wybraliśmy tytuł, który ma wielkie szanse, by dobrze spełnić tak postawione zadanie. Bezstronny, napisany bez oceniania i z poszanowaniem różnych punktów widzenia. Rzetelny, ale dopasowany do wrażliwości młodych odbiorców. Rzeczowy, ale niepozbawiony poczucia humoru.
– Dużo dyskutowaliśmy o książce i o przekładzie, długo zastanawialiśmy się nad doborem niektórych słów i sposobem przedstawienia niektórych kwestii, nie we wszystkim się zgadzaliśmy. Choć dołożyliśmy wszelkich starań, by znaleźć dobre rozwiązania, zdajemy sobie sprawę, że odbiór "Odpowiedz mi!" może być różny, tak jak różna jest wrażliwość czytelników w odniesieniu do tej tematyki. Uważamy jednak, że książki takie jak ta są po prostu potrzebne – czytamy w stanowisku wydawnictwa.
We wstępie książki czytamy natomiast: – Seksualność to delikatny temat. Mówienie o niej bywa kłopotliwe, czasem budzi kontrowersje i prowokuje spory, więc często się go unika. Zwłaszcza w rozmowach z dziećmi, które przecież zadają rodzicom pytania także o ten aspekt życia. Jako dorośli nie powinniśmy zostawiać ich bez odpowiedzi, nawet jeśli otwarte podjęcie pewnych kwestii wydaje się nam ogromnym wyzwaniem. W takich sytuacjach niezwykle pomocna może być książka, w której dziecko znajdzie wyjaśnienie swoich wątpliwości, a dorosły – punkt wyjścia do dalszej rozmowy.
Wiesz, o czym rozmawia twoje dziecko?
Mieliście kiedyś okazję dołączyć do facebookowych grup dla dzieci/młodzieży? Tak, teoretycznie 10-11 latkowie nie mogą mieć kont w mediach społecznościowych. Praktycznie mają i korzystają z nich na równi ze starszymi kolegami.
Chłopcy z podstawówki szukają "zboczonych koleżanek", dziewczynki 12-13-letnie udostępniają do oceny zdjęcia w obcisłych spodenkach. Dzieci udostępniają fotografie roznegliżowanych kobiet, rozmawiają o aborcji, seksie i homoseksualizmie. Za pomocą "łapek" głosują, czy bycie gejem/lesbijką jest normalne. Spotkałam się tam z mową nienawiści równie okrutną, jak w "dorosłych" komentarzach. Chyba wszyscy domyślamy się, skąd w najmłodszych takie postawy, prawda?
Każdy rodzic jest przekonany, że to nie dotyczy jego dziecka. Na pewno nie wstawia półnagich zdjęć na grupy, nie rozmawia o seksie, nie ogląda pornografii. Jednak takie założenie jest bardzo niebezpieczne. Oddalamy od siebie problem, udajemy, że to nie nasze zmartwienie, a tym samym odbieramy sobie możliwość interwencji, rozmowy, uświadomienia dziecku spraw, których może po prostu jeszcze nie rozumieć.
Zdecydowalibyście się na taką książkę dla swojego dziecka?
Napisz do autorki: alicja.cembrowska@mamadu.pl