Wykonanie pracy domowej jak Mission Impossible. Tę historię zrozumie każdy rodzic

Wiktoria Dróżka
Czasami zadania szkolne sprawiają, że atmosfera zacisza domego zamienia się w bojową misję. Walka o życie z nożem na gardle. Ostatnio ze zdumieniem, a zarazem rozbawieniem przyglądałam się kobietom i matkom, które dzielnie stylizują dynie i swoje dzieci dzień przed halloweenowym szaleństwem. Odniosłam wrażenie, że naprawdę dały się wkręcić w magię duchów, domów strachów i słodką zabawę z cukierkami. Nie myliłam się. Historia, którą krąży w mediach społecznościowych i najpewniej jest autorstwa blogerów "Nadmorscy", rozbawia do łez mnie i setki internautów. Musicie ją poznać.
Historia o dyni i zbieraniu jesiennych liści rozbawiła internautów Fot. Pixabay / Olichel
Misja to mało powiedziane. Oprócz niecenzuralnych słów, które po części oddają emocje, ta historia naprawdę rozbawia. To coś w stylu: humor rodzica i dziecko, które przypomina sobie o zadaniu domowym, gdy teoretycznie jest już za późno na zrobienie czegokolwiek. Nie w tym przypadku jednak. Rodzice podjęli wyzwanie.

Autorzy wpisu pochodzą z okolic Gdańska, chociaż historia sama w sobie jest raczej anonimową anegdotą powielaną w mediach społecznościowych. Mama opisała, jak jej dom został postawiony w tryb pełnej gotowości. A wszystko dla dyni i listków jesiennych.
Komiczna scena: "Kamery srery"
Najbardziej zabawny moment to chyba ten, gdy dorośli ludzie, niczym w zabawnym filmie, próbują zdobyć, a ostatecznie ukraść dynię. — Karykaturalnie schylona w rowie dyskutuję przez telefon ze Starym, który mówi, że sklepy pozamykane, ale pod MarketemNieDlaPospólstwa jest instalacja artystyczna. Bierz, mówię, bierz! Ale on się boi, uwaga, że kamery.


Historię zamyka dziecko, a raczej jej lekkie roztargnienie i ogólny luz. — Starsza budzi się, tupta do salonu i mówi, że jej się PRZYPOMNIAŁO, że panifychofafczyni mówiła, że te listki i dynia to DLA CHĘTNYCH. Więc jeśli w lokalnych wiadomościach usłyszycie, że w okolicach Gdańska ktoś masowo kradnie dynie albo że odnotowano jakieś dziwne wycie i zawodzenie w lesie, chyba wilki, to nie martwcie się. To tylko my. — w głupkowatym nastroju.

Czy ta historia jest prawdziwa, czy zmyślona to zapewne wielu rodziców poznało to na własnej skórze — niewzruszone dziecko na ostatnią chwilę, wieczorem nagle przypomina sobie, że musi zapłacić za wycieczkę, przynieść ciasto czy wykonać plakat akurat "na jutro". Już sama ilość reakcji dowodzi, że wielu pociechom zdarza się "zapomnieć".

W tym przypadku humorystyczny opis wręcz nadaje się na film. — Popłakałam się ze śmiechu — pisze jedna z internautek pod postem.