"Ta reklama stygmatyzuje dzieci". Matki oburzone, Romuald Dębski: nie ma się co obrażać

Katarzyna Chudzik
Większość z nas słyszała w radiu reklamę suplementu diety dla noworodka urodzonego przez cesarskie cięcie. "Żerują na poczuciu winy matek" - twierdzą internauci.
Suplementy diety dla noworodków po cesarce mają jednak sens? 123rf.com
– Znowu wymyślono coś, na czym można zarobić, bo przecież matka dla dobra dziecka kupi wszystko – napisała jedna z mam na internetowym forum. – Jak to pierwszy raz usłyszałam reklamę "Coloflor Cesario", to miałam wrażenie że to jakiś zarzut – urodziłaś przez cesarskie cięcie, a więc MUSISZ podawać suplement! Jak słyszę tą reklamę w radiu, to zmieniam stację – zawtórowała jej na Facebooku koleżanka.

– Wychodzi na to, że po cesarce dzieci jakieś gorsze? Paranoja jakaś – pisze kolejna. Komentarze zdają się nie mieć końca.

Wydźwięk reklamy trudno jest zrozumieć inaczej. Brzmi bowiem jak celowa stygmatyzacja dzieci, które nie urodziły się drogą naturalną. Stygmatyzacja, która pociąga za sobą poczucie winy matek, a co za tym idzie – kupno produktu zawierającego rafinowany olej słonecznikowy, skrobię, maltodekstrynę i liofilizowane żywe kultury bakterii.


"Nie ma co się obrażać"
Twórcy suplementu twierdzą, że przewód pokarmowy płodu jest jałowy, a jego kolonizacja zależna jest od wielu czynników. Mikroflora jelitowa dzieci urodzonych przez cesarskie cięcie może być zaburzona nawet do 6 miesięcy po porodzie. Jej odmienność powoduje, że u noworodka częściej może występować biegunka, choroby alergiczne czy stany zapalne przewodu pokarmowego. Wspomina się również o astmie i autyzmie (!).

– Nie ma co się na to obrażać, bo to prawda. Dziecko, które nie przechodzi przez drogi rodne kobiety nie nabywa mikroorganizmów matczynych, które korzystnie wpływają m.in. na kształtowanie jego układu odpornościowego. W niektórych krajach dzieciaka po cesarskim cięciu smaruje się nawet wydzieliną z dróg rodnych kobiety. I to z całą pewnością działa, natomiast nie jestem przekonany, czy te apteczne produkty są takie najlepsze. Na pewno jednak nie zaszkodzą – tłumaczy ginekolog Romuald Dębski.

Zdaniem mam "tworzenie preparatu dla dzieci po cesarce to już skrajna przesada i naciągactwo". Może jednak nie jest to aż tak głupie?