"Przepis na wojownika przekazali im ojcowie". Czy "silny facet" musi bać się łez?

Wiktoria Dróżka
W jakiej kondycji są współcześni mężczyźni? Odkrywana na nowo męskość i ojcostwo przestają przypominać stare wzorce, ale nowocześni mężczyźni, tak jak dawniej, boją się płakać. Żywe stereotypy mężczyzn twardzieli blokują ich relacje i dociskają do muru. Jak sobie radzą, jeśli nie płaczą?
Mężczyźni ukrywają swoją niemoc. Fot. fasphotographic / 123RF Zdjęcie Seryjne
Emocjonalne kalectwo
Robią to, co ich ojcowie – chowają emocje. Schowany w sobie mały chłopiec, który unika sytuacji, w których mógłby pokazać siebie jako żywego mężczyznę to współczesny mężczyzna siadający w gabinecie psychologa. Wstydzą się płakać, bo to niemęskie, to nie dla nich. Mimo że są momenty, że mają ogromną ochotę to zrobić.

Skąd wzięło się to przekonanie? Skąd myśl, że nie wolno, co robi to im samym i ich rodzinom? Wydawać by się mogło, że to już rzadko spotykany archaizm, a współcześni mężczyźni są od niego wolni. Nic bardziej mylnego. Wewnętrzny zakaz na łzy działa na nich destrukcyjnie. Stłumione emocje powracają z dwojoną siłą w nieoczekiwanym momencie.


"Przepisy" na wojownika i myśliwego "sprzedali" im dziadkowie, ojcowe, poprzednie pokolenia. I tak wizerunek mężczyzny, który nie płacze do dziś jest silnie zakorzeniony w naszej kulturze. Kobiety spytane o to, jakie cechy są typowo męskie też na pierwszym miejscu nierzadko wymieniają siłę fizyczną i psychiczną. Silne ramię ma być symbolem ich bezpieczeństwa i siły.

Łzy wciąż nie dla ojców
Dawniej ojcowie (być może nieświadomie) przekazywali, że praca, kanapa przed telewizorem i naprawianie samochodu w garażu to ich siła i władza. Dziś mężczyźni dokonują zupełnie innych wyborów. Starają się być bardziej w relacji niż poza nią.

Współcześni mężczyźni rozumieją wagę emocji w relacjach z dziećmi, ale nie do końca wiedzą, jak to zrobić. Droga do tego, aby być dobrym rodzicem, nie jest łatwa. Pomni własnych doświadczeń z emocjonalnie nieobecnymi ojcami próbują. Do tego jest potrzebna ogromna świadomość przede wszystkim siebie, własnych emocji, uczuć i stanów. Taki wgląd w siebie i przeszłość staje się dla mężczyzn życiową misją.

Silnie wdrukowany stereotyp, który mówi, że chłopaki nie płaczą
Chcą być autentyczni w swojej codzienności, ale płakać nie chcą lub nie potrafią. Okazywanie emocji i uczuć jest według nich wciąż „niemęskie”. A to właśnie adekwatne reagowanie do sytuacji, która dane emocje wywołuje, jest ważnym krokiem do bycia „prawdziwymi” mężczyznami, czyli takimi, którzy niczego nie muszą udawać.

Dziwne, podejrzane i nienaturalne zdaje się, to gdy tego wyrażać nie potrafią. Tak naprawdę chce im się ryczeć, gdy choruje ich dziecko, tracą kogoś bliskiego albo gdy życie ich przerasta. Smutek ten blokują, a on może z czasem wywołać depresję.

Ojcowie, którzy pozwalają sobie na autentyczność, są blisko dzieci. Otwarci na własne emocje, bez problemu potrafią też rozpoznać potrzeby najbliższych. Płacz to oznaka, że czujemy, że jesteśmy wrażliwi. Czemu się więc wstydzić? Wrażliwość nie oznacza braku siły.