Zakaz aborcji popiera tyle samo prawicowców, co lewicowców. Seksuolog tłumaczy

Katarzyna Chudzik
Można odnieść (słuszne) wrażenie, że Polska jest podzielona. Jednak zdaniem seksuologa Zbigniewa Izdebskiego opinie dotyczące "pigułek po" czy aborcji podobne są wśród sympatyków każdej frakcji politycznej. Lewica upodobniła się do prawicy.
To nie sympatia do partii politycznej decyduje o poglądach dot. spraw związanych z seksualnością pixabay.com
Cztery lata temu profesor Zbigniew Izdebski przeprowadził badania, które miały znaleźć zależność między seksualnością a deklarowanym sprzyjaniem określonej partii politycznej. O ile wtedy wnioski były jasne, seksuolog przyznał w rozmowie z tygodnikiem "Wprost", że wiele się od tamtej pory zmieniło. Nie tak łatwo już powiązać seksualność z sympatiami politycznymi.

Zdaniem seksuologa "Polacy gubią się w określaniu swojej politycznej przynależności" i "ważniejsze są dla nich poglądy rozumiane szeroko niż wąskie określanie przynależności partyjnej". Wynika to z faktu, że diametralnie zmieniła się scena polityczna i "nie wiadomo już, gdzie jest prawica, a gdzie lewica".


Różnice między Polakami są niewielkie - obecnie istniejący tzw. "kompromis aborcyjny" jest akceptowalny dla 70. proc wyborców lewicowych i centrowych oraz dla 63 proc. wyborców prawicowych. Natomiast za absolutnym zakazem aborcji jest 27 proc. prawicowców i 21 proc. lewicowców (!). Możliwość zalegalizowania związków jednopłciowych popiera zaledwie 40 proc. osób po lewej stronie i 22 proc. tych po prawej.

Stosowanie "pigułek po" jako antykoncepcję awaryjną popiera 58 proc. wyborców lewicowych i 46 proc. prawicowców. Medialne waśnie na ten temat sugerowałyby, że różnice są znacznie większe. Że "nasz dom murem podzielony" jest partyjnie.

Wyborcy PiS-u rozpoczynają współżycie rok później
Prof. Izdebski cztery lata temu przeprowadził badania, które dziś również warto przypomnieć, nawet jeśli różnice między wyborcami nieco się zatarły.

Otóż wynikało z nich, że sympatycy PiS-u zaczynają uprawiać seks rok później niż głosujący na PO i SLD. Elektorat PiS-u zdecydowanie mniej czasu (niewiele ponad kwadrans) przeznacza również na grę wstępną. Najwięcej różnic zaobserwowano w stosunku do seksu oralnego ( wyborcy PiS-u: 39 proc., PO: 48 proc., SLD: 54 proc. ) i masturbacji ( PiS: 44 proc., PO: 57 proc., SLD: 61 proc.).

Wyborcy różnili się między sobą również podejściem do pornografii. Aż 45 proc. wyborców prawicowych (33 proc. lewicowych) uważa, że filmy pornograficzne powinny być zakazane. Jednocześnie 27 proc. prawicowego elektoratu (39 proc. lewicowego) ogląda tego typu materiały.

1 proc. elektoratu
W wywiadzie dla "Wprost" prof. Izdebski przyznał, że na seksualność Polaków ogromny wpływ ma Kościół. Nie na tyle jednak, żeby zrezygnowali z seksu przedmałżeńskiego - taką wstrzemięźliwość praktykuje zaledwie 1 proc. elektoratu.

Źródło: WPROST