Chciała nakarmić dziecko w zakrystii. Oburzony ksiądz odesłał ją w "lepsze" miejsce

Wiktoria Dróżka
Chrzest w kościele i płaczące dzieci to pewnego rodzaju norma. Stresujące wydarzenie dla niemowlaków i ich rodziców. "Co robić, gdy zacznie płakać?" – to pytanie często zadawane przez mamy. Na pewno pomóc może dobra atmosfera w kościele, ale nie zawsze o nią łatwo, nawet w tak dużym mieście, jak Warszawa.
Uwaga podczas chrztu księdza Marka Chróścika mogła zaboleć niejedną matkę. 123rf/ Dmitry Kalinovsky
Z karmieniem to do toalety...
– Wczorajsza sytuacja zostawiła mi zadrę – tak o chrzcie ukochanej córki pisze moja dobra znajoma. Sytuacja, która spotkała ją w Parafii Podwyższenia Krzyża Świętego w Warszawie, podczas chrztu swojego długo wyczekiwanego dziecka, pozostawia niesmak, w niej samej smutek i poczucie upokorzenia. Znamy się ze studiów i jestem przekonana, że do tego wydarzenia była bardzo dobrze przygotowana, stosownie ubrana i taktowna. Jest wierząca, więc o chęci zemsty czy walki na duchownych też nie ma mowy. W tej historii chodzi o pokazanie, co spotka kobietę, karmiącą mamę w miejscach świętych...


Bliska znajoma podzieliła się ze mną sytuacją ze chrztu swojego dziecka, która sprawiła, że ten dzień nie będzie kojarzył się jej tylko z pierwszym, tak ważnym sakramentem dziecka, ale z uczuciem upokorzenia przez osobę duchowną.

W trakcie spotkania przygotowawczego ksiądz, który miał udzielać sakramentu, zapewnił, że dzieci można karmić w zakrystii. – Moja Julka bardzo płakała w kościele, więc po zakończeniu "rytuałów" chrzcielnych poszłam do zakrystii ją nakarmić – opowiada znajoma.

Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie jedna fatalna uwaga. – Usiadłam w drugim pomieszczeniu od wejścia, aby nikogo "nie urazić" widokiem dziecka pijącego mleko od matki. Przyszła siostra zakonna – zagadała do mnie, że dzieciątko zgłodniało, przyszedł kościelny i nic. Przyszedł ksiądz i natychmiast wyprosił mnie, mówiąc, że mam karmić w toalecie. Poczułam się upokorzona, bo siadłam z boku, miałam specjalną sukienkę do karmienia – kontynuuje.

Słowa księdza zapamięta do końca życia
To zdarzenie rzeczywiście jest warte uwagi, bo przecież nie możemy pozwalać na to, że uroczystość kościelna wiąże się z krytyką, poczuciem władzy księdza i upokorzeniem mamy i dziecka. Mocno niestosowne jest wysłanie karmiącej kobiety do toalety. Atak pozostawił zadrę wbitą przez duchownego w tym świętym miejscu, w tym ważnym dniu. Szkoda, bo to zapewne zostanie w pamięci tej rodziny.

– Karmię w wielu miejscach, m.in. w parku i jedyny komentarz, jaki usłyszałam przez te cztery miesiące życia Julki, to od pani w średnim wieku: "najpiękniejszy widok świata" – zwierza się znajoma. Co mam odpowiedzieć, w kościele jest inaczej?

Nie tylko słowa, ale i czyny się liczą. O tym powinni pamiętać świeccy i duchowni. Aby dać szansę księdzu na wyjaśnienie, napisałam do niego e-maila z prośbą o komentarz. Otrzymaliśmy odpowiedź:

"Szczęść Boże!

Bardzo cieszę się, że Pani pisze, gdyż jest możliwość wyjaśnienia sprawy bez eskalacji emocji. Wiem, jak bardzo ważne jest karmienie piersią (jestem synem położnej), i sam jestem propagatorem tej formy karmienia dzieci. Jednak jest to dla mnie bardzo intymna sprawa.
Jako mężczyzna mam prawo tak to odbierać. Można przecież przykrywać pierś choćby pieluszką.

W naszym kościele jest kilka miejsc, gdzie można to zrobić w sposób, który będzie dobrym kompromisem dla stron.

Z Panem Bogiem" – napisał ksiądz.

Napisz do nas: wikoria.drozka@mamadu.pl