Podręcznik do polskiego to "kara boska". Uczniowie zamiast czasowników uczą się modlitw
"Jutro pójdę w świat" to podręcznik do języka polskiego dla klasy szóstej. Jego treść przykuła uwagę jednego z rodziców, który swoje oburzenie wyraził w poście na Facebooku. Jak się okazuje, kontrowersyjne treści z książki już kilka lat temu wzięła pod lupę Fundacja Wolność od Religii. Niestety bez skutku.
"Z książki dowiesz się np. dlaczego należy świętować niedzielę, czyli dzień Boży (w tym, dlaczego źli są ci, którzy nie świętują), poczytasz o tym, że Pismo Święte jest dziełem boskim i dlatego odgrywa wyjątkową rolę w dziejach, zapoznasz się z homilią Jana Pawła II i kilkoma religijnymi hymnami" – relacjonuje Waligóra.
Jego uwagę przykuł też rozdział "Dbam o Polskę", z którego dzieci dowiedzą się "jak za Polskę umierać". Zdaniem oburzonego ojca nie ma w nim nic o różnorodności kulturowej ani o tym, że istnieją na świecie inne religie. Pod postem wtórują inni rodzice. Publikację udostępniło około 1000 osób.
Na koniec Waligóra wyraża nadzieję, że z edukacją jego dzieci nie będzie źle dzięki "rewelacyjnym nauczycielom". "Ale nie ma wątpliwości, że ten system hakuje umysły tysięcy dzieciaków w Polsce" – dodaje i pyta, czy da się coś z tym zrobić.
Z tym pytaniem redakcja Mamadu zwróciła się do Fundacji Wolność od Religii. Jak się okazuje, już w 2015 roku fundacja interweniowała w sprawie podręcznika. – Niestety MEN nie uznał, że jest tam coś niewłaściwego – napisała nam Dorota Wójcik.
12 marca 2015 r. Fundacja Wolność od Religii wysłała pismo do Ministerstwa Edukacji Narodowej w sprawie treści umieszczonych w podręczniku do j. polskiego "Jutro pójdę w świat" dla klasy szóstej.
"Na pismo wysłane w tej sprawie do wydawcy podręcznika (WSiP) nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Zwróciliśmy się zatem do MEN o zmianę dyskryminujących i błędnych zapisów znajdujących się w podręczniku wydanym w 2014 r." – dowiadujemy się z oficjalnej strony fundacji.
Odpowiedź ministerstwa zawiera opinie rzeczoznawczyń. Według jednej z nich "tekst popularnonaukowy może zawierać opinie autora, jak np.: 'Biblia jest dziełem nie tylko ludzkim, lecz i Boskim. Nie mogłaby powstać bez udziału Boga – bez objawienia człowiekowi Prawdy i bez natchnienia ludzkich autorów Pisma Świętego. To On działa w nich i przez nich.'".
Autorem powyższego cytatu jest ksiądz Waldemar Chrostowski, który według dr hab. Doroty Zdunkiewicz-Jedynak "nie jest przywołany w podręczniku jako jakiś ksiądz, który składa świadectwo swojej wiary; Waldemar Chrostowski jest polskim profesorem tytularnym w zakresie teologii, wybitnym polskim biblistą i uznanym autorytetem w dziedzinie biblistyki (...)".
Tak czy inaczej, dla wielu, w tym członków Fundacji Wolność od Religii, powyższy fragment nie brzmi jak tekst naukowy, lecz właśnie deklaracja wiary.
"Z przyjętej w języku polskim definicji tekstu popularnonaukowego wynika, iż oparty jest on na badaniach naukowych i potwierdzonych m.in. empirycznie faktach. Istnienie Boga jest przedmiotem religijnej wary, a nie naukowym faktem. Tekst ks. Chrostowskiego jest tekstem konfesyjnym, a nie popularnonaukowym. Lekcją, podczas której nauczyciel może uczyć o istnieniu nadprzyrodzonych sił, jest w Polsce lekcja katechezy, a nie języka polskiego. Sugerowanie naukowego charakteru tekstu ks. Chrostowskiego jest indoktrynowaniem ok. 8 proc. uczniów, którzy wynoszą z domu wiedzę, iż wiara w bogów ma charakter mitu, a nie wiedzy naukowej" – argumentuje fundacja.
Inny fragment, który oburzył Marcina Waligórę, "Świąteczne obrazki" również przykuł uwagę fundacji. To tekst opracowany przez ks. Tadeusza Miłka i przedrukowany z "Przewodnika Katolickiego".
"W tekście tym ksiądz katolicki opowiada, dlaczego niedziela jest dniem 'Pańskim, Bożym i najlepszym z możliwych' i jak powinno wyglądać jego świętowanie. Interpretacja ta narusza nie tylko praktyki i wiedzę przekazywaną uczniom rodziców innych aniżeli rzymsko-katolickie (np. judaizmu) wyznań, ale również rodziców niewierzących. Tekst opatrzony jest plakatem, w którym litera T układa się w krzyż będący symbolem chrześcijaństwa. Na 173 stronie znalazła się kolejna nieprawdziwa informacja, tj: 'W tradycji wszystkich narodów naszego kręgu cywilizacyjnego niedziela zawsze była dniem modlitwy'." – pisała do ministerstwa fundacja.
Czy skoro interwencja sprzed lat, kiedy partią rządzącą była Platforma Obywatelska, nie konserwatywne Prawo i Sprawiedliwość, nie pomogła, dziś jest szansa na neutralne, niezindoktrynowane podręczniki? Próbować zawsze warto, jednak częstotliwość dyskusji wokół przywrócenia świeckości polskiej szkole w ostatnich miesiącach nie wróży nic dobrego.
Źródło: wolnoscodreligii.plMoże cię zainteresować: "Polki mają żenić się z Żydami i Murzynami". Awantura o "podręcznik" dla 6-latków