Pazura oberwała, bo pochwaliła się szkolną wyprawką. Te ceny mogą zwalić z nóg

Redakcja MamaDu
Zaczął się rok szkolny, a więc wszystkie mamy kompletują wyprawkę. Podobnie Edyta Pazura, która zaprezentowała wyprawkę swoich dzieci na YouTubie. Niestety nie wszystkim widzom spodobały się jej wybory. Poszło nie tylko o zbyt wysokie ceny.
Edyta Pazura zaprezentowała wyprawkę na kanale YouTube Fot. YouTube/Maybe Baby
Po kilka plecaków dla każdego z dzieci, designerskich, sprowadzanych ze Stanów, z imiennymi aplikacjami. Modne notesy kosztujące po kilkadziesiąt złotych. Profesjonalne lunchboxy, kubki termiczne, bidony, piórniki, przytulanki na pocieszenie.

Nie ma wątpliwości, że Edyta Pazura nie zmieściłaby się w kwocie 300 zł na dziecko, jakie na wyprawkę oferuje rządowy program. Cena praktycznie każdego z artykułów może przyprawić o zawrót głowy rodziców, którzy na taką rozrzutność nie mogą sobie pozwolić.
YouTube/Maybe Baby
Cenowy zawrót głowy
Największe zainteresowanie komentujących wzbudziły właśnie ceny. Wystarczy wspomnieć, że popularna przytulanka – myszka w pudełku – która ma być "misiem na szczęście" dla małej uczennicy, kosztuje 79 złotych. A trudno uznać ją za niezbędny element wyprawki.


Kolorowe drinkboxy i snackboxy kosztują około 50 zł za sztukę. Każde dziecko potrzebuje jeden pojemnik na przekąski i jeden na napój, co daje już 200 złotych. A designerski piórnik to koszt – bagatela – 150 zł.

Co ważne, wszystkie te gadżety to dodatkowe obciążenie plecaka. A nauczyciele i lekarze wciąż apelują, żeby plecaki dzieci jak najbardziej odciążać.

Jeden to za mało?
Zarówno 9-letnia Amelia, jak i 6-letni Antek, mają po kilka plecaków. Edyta Pazura poleca szczególnie modele z usztywnianymi plecami, które zamówiła ze Stanów. Argumentuje, że plecaki mają wysuwaną rączkę i kółka, dzięki czemu dziecko nie musi dźwigać całego ciężaru na plecach.

Niestety – co potwierdzają fizjoterapeuci – plecaki z kółkami wcale nie są lepsze niż tradycyjne.

– Na pewno dużą zaletą plecaków na kółkach jest to, że nie obciążają kręgosłupa. Niemniej minusem może być to, że gdy dziecko ciągnie plecak jedną ręką, jego konstrukcja wymusza nieprawidłową pracę tułowia, który znajduje się w pozycji ze skłonem bocznym w rotacji. Z kolei sztywny stelaż nie układa się anatomicznie na plecach, co również jest niekorzystne – mówi Joanny Stodolnej-Tukendorf, fizjoterapeutka z FootMedic.
"Pożywka dla porywaczy"
Internautom nie spodobało się też podpisanie plecaków imionami dzieci. Wielu zarzuciło Pazurze, że w ten sposób naraża je na niebezpieczeństwo.

– Personalizowane plecaki wcale nie są dobre. Osoby obce, które mają złe zamiary wobec dzieci, mają podpowiedź, co do imienia. Dziecko może uwierzyć, że ta osoba rzeczywiście je zna – napisał jeden z internautów.

Także Dorota Zawadzka, znana jako Superniania psycholog dziecięca, odradzała swojego czasu podpisywanie ubranek dzieci, wózków czy właśnie plecaków. Jednak każdy medal ma dwie strony i pod jej postem na Facebooku wypowiadali się m.in. ratownicy medyczni, którzy twierdzili, że w razie nieszczęścia, gdy przy dziecku nie ma rodziców, takie wszywki są pomocne. Ułatwiają bowiem nawiązanie kontaktu z dzieckiem.

"Kto bogatemu zabroni?"
Choć ceny niektórych gadżetów i decyzje Edyty Pazury nie wszystkim przypadły do gustu, to wiadomo, że jak każda matka po prostu chce dać swoim dzieciom wszystko, co najlepsze.

Nie zapominajmy jednak, że wybierając artykuły dla dzieci, na pierwszym miejscu musimy stawiać wygodę i praktyczność. Co z tego, że plecak, piórnik czy termos będą miały oryginalny wygląd i logo znanej firmy, jeśli nie pójdzie za tym funkcjonalność.

A jak wam spodobała się wyprawka skompletowana przez Edytę?