Religia dwa razy w tygodniu, logopedii i gimnastyki brak. "Witaj w polskim przedszkolu"

Katarzyna Grzelak
Rok szkolny jeszcze na dobre się nie zaczął, a internet już huczy od szkolnych problemów. Tym razem jedna z mam opisała, jak w przedszkolu jej córki wygląda sytuacja dzieci, które nie uczęszczają na zajęcia z religii. Jej post wywołał burzę wśród rodziców i wychowawców.
Religia w przedszkolu nie jest obowiązkowa Fot. Michał Łepecki / Agencja Gazeta
Pani Monika w przedszkolu córki usłyszała, że ma podpisać zgodę na uczestnictwo jej dziecka w lekcjach religii. Zapytała więc, ilu rodziców złożyło wniosek o wprowadzenie takich zajęć, bo – zgodnie z przepisami – o religię w przedszkolu lub szkole muszą zawnioskować rodzice.

Okazało się, że żadnego wniosku nie ma, ale zgodę i tak trzeba podpisać. Pani Monika odmówiła. Zapytała za to, jak zorganizowany będzie czas dla tych dzieci, które rezygnują z zajęć.

– Pytam się: jak będą wyglądały zajęcia dla mojego dziecka? Pani nauczycielka: będzie siedziała w tej samej grupie z panią wspierającą nauczycielkę; dopytuję – czyli będzie uczestniczyć w zajęciach, będzie wszystko słyszała i będzie się czuła wyobcowana – ukarana siedzeniem oddzielnie? – pisze wzburzona mama.
Okazuje się, że przedszkole nie zapewnia żadnych zajęć zastępczych dla dzieci nieuczęszczających na religię. Przedszkolaki, których rodzice nie podpisali zgody, są więc wykreślone z religii tylko w teorii. Bo w praktyce i tak będą na zajęciach. Po prostu w drugim końcu sali.


Religia w przedszkolu
Zgodnie z wytycznymi MEN religia i etyka to zajęcia dobrowolne, a każda placówka ma obowiązek właściwie zadbać o uczniów, którzy w zajęciach nie biorą udziału.

– Powinien on (dyrektor szkoły – przyp. red.) wybrać rozwiązanie, które wszystkim uczniom – zarówno biorącym udział w zajęciach z religii i/lub z etyki, jak i nieuczestniczącym w zajęciach z tych przedmiotów – zapewni właściwą opiekę i bezpieczeństwo. Dodatkowo należy umożliwić ewentualnym chętnym udział w zajęciach z obu omawianych przedmiotów – czytamy na stronie ministerstwa.

W rzeczywistości rodzic najczęściej słyszy, że "nie ma warunków". – Mojego syna wyprowadzano do grupy maluchów jako jedyne dziecko – napisała jedna z mam pod postem pani Moniki. – Takie rozwiązanie to masakra dla psychiki dzieci – odpowiedział ktoś inny.

Ksiądz ważniejszy
Przedszkola ratują się jak mogą. Wśród internautek znalazła się kobieta, która od lat pracuje w przedszkolu.

– Nauczyciel nie ma tu nic do powiedzenia. Pracuję w przedszkolu, jestem przeciwna zajęciom z religii i na tym się kończy moja moc. U mnie w przedszkolu, z dziećmi, które nie korzystają z tych zajęć, nauczyciel wychodzi na ten czas do innej sali – napisała internautka.

– U nas to również moje dziecko musiało wychodzić z własnej sali. Religia dwa razy w tygodniu, a logopedii i gimnastyki korekcyjnej brak – oto polska rzeczywistość – napisała jedna z internautek.

– Witaj w szponach polskiego systemu edukacji. Tak to właśnie wygląda. Nie spotkałam się niestety z państwowym przedszkolem, w którym nie byłoby religii – skomentowała inna.

– Przechodziłem to. Usiłowałem przenieść religię na pierwsze lub ostatnie godziny pracy przedszkola. Nie da się. Okazuje się, że ksiądz jest ważniejszy niż dzieci – napisał kolejny komentujący.

Kara dla dziecka
– Jak można tak postępować? Przynieś jeszcze groch i linijkę, skoro już córka dostaje karę za brak udziału w zajęciach z religii. Zadziwiające jest, że osoby, które na co dzień kompletnie zapominają o dekalogu, tak zacięcie bronią lekcji religii – napisała pod postem jednak z mam.

Dla dziecka – szczególnie w wieku przedszkolnym – takie jawne wykluczenie z grupy rówieśniczej to ogromne obciążenie psychiczne i emocjonalne. Problem jednak nie kończy się wraz z końcem przedszkola, a wręcz przeciwnie – z wiekiem się pogłębia.

Wiele mówi się o tym przy okazji pierwszej komunii świętej. Wówczas nawet część szkolnych zajęć – szczególnie w małych miejscowościach – jest podporządkowana przygotowaniom do pierwszego sakramentu dzieci.

– To konformizm rodziców, zamiast samodzielnie nauczać swojej wiary, przerzucają obowiązek na państwo. Samorządy to klepią, wieszają krzyże w placówkach edukacyjnych, nie przestrzegają regulaminu, czyli rodzice nie składają wniosków o lekcje/zajęcia religii, tylko z góry się zakłada, że mają być i się przystosowuje zajęcia, program do nich. I reszta ma to wykonywać, i to ja teraz muszę udowadniać, że działają niezgodnie z prawem – grzmi dalej pani Monika.

Trudno nie przyznać jej racji. Jednak polskie szkoły i przedszkola pozostają świeckie jedynie z nazwy.