Afera o nowo otwarty żłobek 24/7. "Wolałabym sprzedać nerkę niż oddać córkę do przechowalni"

Katarzyna Grzelak
Żłobki i przedszkola czynne całą dobę i siedem dni w tygodniu? To nie żart, a "odpowiedź na zapotrzebowanie rynku" – twierdzi założyciel jednego z takich punktów. Wśród rodziców całodobowe punkty opieki budzą jednak kontrowersje. Co z rytmem dnia dziecka? Co z jego poczuciem bezpieczeństwa? I czy 24h w nazwie naprawdę oznacza całodobową opiekę?
Całodobowy żłobek dla niektórych jest koniecznością Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta
– To dzieje się naprawdę. Właśnie przeczytałam informację o nowym warszawskim żłobku. Jego przewaga nad innymi: czynny całą dobę – napisała Paulina na profilu bloga Nie sama, bo mama. – Biedne dzieci – podsumowała i tym sposobem wywołała dyskusję o całodobowych przedszkolach i żłobkach.

Część z komentujących przyznała jej rację. – Dokładnie... biedne dzieci! – Powiedz, że to nieprawda? – Ja jestem na nie. Szanujmy poczucie bezpieczeństwa swoich dzieci – komentowały inne mamy.

Z drugiej strony pojawiło się wiele głosów, że taki żłobek jest idealnym rozwiązaniem dla rodziców, którzy mają prace zmianowe, dyżury w różnych godzinach albo tych, którzy nie mają blisko rodziny, a chcieliby na chwilę wyrwać się z domu.


Czasem to "jedyny ratunek"
Paulina wszystkie te bolączki rozumie, bo samotnie wychowuje roczną córeczkę. – Jako samotna matka doskonale wiem, jak trudno pogodzić pracę zawodową z opieką nad dzieckiem. Zwłaszcza, gdy pracuje się w systemie zmianowym bądź wykonuje się wolny zawód, w którym nie ma ram czasu pracy – mówi w rozmowie z MamaDu.
– Nie wyobrażam sobie jednak, by rytm życia mojej córki zaburzany był pobytem w żłobku do późnych godzin wieczornych czy nocnych. Rozumiem, że komuś takie rozwiązanie może się podobać, czy wręcz okazać się jedynym ratunkiem w trudnej sytuacji zawodowej – podkreśla.

Paulina zaznacza jednak, że sama nie zdecydowałaby się na umieszczenie dziecka w takiej placówce. – Dla mnie żłobek czynny 24h to raczej przechowalnia i na pewno nie chciałabym, by moja córka czekała w niej, aż ją odbiorę – tłumaczy.

"To odpowiedź na zapotrzebowanie rodziców"
Niespełna miesiąc temu na warszawskim Gocławiu otwarto Akademię Szczęśliwego Dziecka. Żłobek przyjmuje dzieci w wieku od 4 miesięcy do 4 lat i pracuje 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu. Krzysztof Conio, założyciel żłobka, w rozmowie z MamaDu tłumaczy, dlaczego zdecydował się na otwarcie całodobowej placówki.

– Pomysł wyszedł z zapotrzebowania rynku i z próśb wielu mam. Wśród moich znajomych i krewnych znalazły się mamy, które mają problem ze znalezieniem opiekunki do dziecka nawet w ciągu dnia. A w godzinach wieczornych i nocnych to już jest naprawdę duży problem – tłumaczy Conio.

– Nasz żłobek to nie przechowalnia, to jest pomoc dla rodziców, którzy pracują w nocy, czy muszą gdzieś wyjść w późnych godzinach, a nie mogą zabrać dzieci. Nie mają babci, teściowej, rodziny, nie mogą znaleźć opiekunki – podkreśla. Dodaje, że często chodzi o trudne i nagłe sytuacje losowe – gdy rodzic musi np. jechać do szpitala.

Zasypiają i budzą się radosne
Krzysztof Conio zaznacza, że chociaż żłobek otwarto kilka tygodni temu, to już zauważył duże zainteresowania opieką godzinową nad dziećmi. Szczególnie w godzinach wieczornych, kiedy zwykłe żłobki i przedszkola nie pracują. Przy czym – podkreśla – żłobek naprawdę jest czynny 24 godziny na dobę.

– Jeśli ktoś przyprowadzi dziecko wieczorem i chciałby je odebrać w nocy, to akurat uważam, że to jest dla dziecka szkodliwe – żeby je wybudzać i zabierać, kiedy rodzic jest gotowy – mówi. Conio przyznaje, że rozumie tych, którzy twierdzą, że zaprowadzanie dziecka na noc do żłobka nie jest dobre.

– Jednak widzę po dzieciach, które do nas przychodzą, które jeszcze nie są śpiące, jak one miło i fajnie zasypiają wśród tych zabawek, w tym innym, nowym dla nich miejscu. I budzą się też radosne. Nie spotkałem się do tej pory, żeby dziecko cierpiało czy obudziło się niezadowolone i z płaczem – zaznacza.

Podkreśla też, że dzieci, którym zdarza się zostać w żłobku na noc, to stali bywalcy Akademii. Maluchy dobrze znają więc otoczenie i ciocie, które się nimi opiekują.

"Dla dziecka to gigantyczny stres"
O to, czy nocowanie w żłobku – czyli zupełnie nowym i obcym miejscu – może być dla dziecka szkodliwe, zapytałyśmy Katarzynę Kucewicz, psycholożkę i psychoterapeutkę z Ośrodka Psychoterapii i Coachingu INNER GARDEN. Psycholog twierdzi, że dla dziecka jest to gigantyczny stres.

– Mimo różnych przeciwności losowych, warto roztropnie podchodzić do pozostawiania dzieci na tak długo, bo może mieć to fatalny wpływ na więź z rodzicami, może tez być pierwszym krokiem do budowania u dziecka wewnętrznego przekonania, że jest niepotrzebne, uprzedmiotowione, nieważne. Czy zostawienie na noc w obcym miejscu bez wyjaśnienia, z obcymi ludźmi, bez naszej zgody byłoby dla nas, dorosłych, komfortowe? – pyta Kucewicz.

Podkreśla, że jeśli chcemy lub musimy zostawić dziecko, warto je na to przygotować. – Dobrze jest przy tym nie lamentować i nie popadać w nadmierną egzaltację, ani z drugiej strony w chłodną obojętność. Jeśli dziecko jest starsze, to warto wytłumaczyć krok po kroku, co się będzie działo, z młodszymi dziećmi zaś należy stopniować samotność. Zacząć od zostawienia na krócej i sukcesywnie wydłużać czas – mówi psycholog.

Zaznacza, że – jeśli mamy taką możliwość – najlepiej pozwolić dziecku zapoznać się z miejsce i z opiekunami, z którymi zostanie. – Ważne, by dziecko znało miejsce, w którym zostaje, bo jeśli będzie kompletnie zdezorientowane, to stres się spotęguje – mówi.

Napisz do autorki: katarzyna.grzelak@mamadu.pl