"Syndrom drugiej doby" dotyka każdego niemowlaka. Lekarze o nim nie uprzedzają
Pierwsza doba po porodzie to cisza przed burzą. Jest spokojnie. Ty i maluszek odpoczywacie po wielkim wysiłku, regenerujecie siły. Słusznie! Bo już następnego dnia może być zupełnie odwrotnie... Syndrom drugiej doby ma na szczęście swoje medyczne wyjaśnienie.
Wiele mam drugiego dnia po porodzie przeżywa wielki stres i prawdziwy koszmar. Dziecko krzyczy, pręży się, ciągle chce ssać, choć czasem i to nic nie daje. Przychodzą na myśl pytania, czy ze zdrowiem maluszka na pewno wszystko w porządku. Tymczasem okazuje się, że w znakomitej większości przypadków nie ma się czym martwić.
Syndrom drugiej dobry – to mija
Dla noworodka świat jawi się jako męczące miejsce, w którym jest za jasno i za głośno. Dlatego jedyna rzecz, która może ukoić lęk to twoja bliskość. Dziecko szybko zorientuje się, że jego nowym ulubionym miejscem jest bycie przy piersi, więc naturalne jest, że w drugiej dobie dziecko jest "nieodkładalne". Na tym etapie nie ma się co martwić i wyrokować. Etap potrzeby ciągłej bliskości jest przejściowy, a potrzeba "wiszenia na piersi" nie jest wynikiem braku pokarmu.
Maluszek w życiu płodowym cały czas wsłuchuje się w odgłosy twojego ciała – bulgotanie w jelitach, regularne bicie serca. Przez większość tego czasu jest też ciasno otulony. By w drugiej dobie zapewnić dziecku i sobie odrobinę spokoju, można próbować otulić dziecko kocykiem i kłaść blisko swojego brzucha oraz serca. W ten sposób do malutkich uszu dotrą znajome dźwięki i zapachy, które mogą pomóc uspokoić dziecko.
Tak maleńkie dziecko czuje się bezpieczniej, ssąc, dlatego jeśli masz pewność, że jest najedzone, możesz odsunąć mu opuszek palca zamiast piersi. Po 20 minutach możesz próbować odłożyć dziecko do łóżeczka czy kołyski. Taka praktyka i czas stwarzają dziecku spore szanse na zapadnięcie w głęboki sen. Po kilku lub kilkunastu próbach dziecko oswoi się z nowymi realiami i będzie spokojniejsze.
Źródło: babyology.com.au