Zakładasz, a to spada. Znów zakładasz i patrzysz na tego swojego słodkiego niemowlaka – pierwsze dziecko, istny cud świata – i cos ci nie gra. No bo czy to naturalne? Czy to koniecznie, żeby dzieciom zakładać te cudaczne, maleńkie rękawiczki? Dołączane do zestawów z bodziakami, pajacami i czapeczkami stały się jednym z podstawowych elementów wyprawki.
Ja miałam 4 pary. A może pięć? Pod kolor każdego zastawu w różnych wariantach rozmiarowych. Nie wiem, jak to się stało, ale gdy zobaczyłam je na maleńkich rączkach mojego syna – a ich założenie na początku wcale nie było takie łatwo – poczułam, że coś jest nie tak. „To bez sensu” – pomyślałam.
Zdjęłam je na amen i spakowałam jako pierwszą rzecz w karton: „dla innych, przyszłych dzieciatych” – a nuż w rodzinie, czy wśród przyjaciół pojawi się niebawem niemowlę (albo dzieci będą miały dla lalek).
Podrapie się!
Jak się okazuje, instynkt mnie nie zawiódł. Te z was, których maluchy miały podrapane buźki – jak to było w przypadku moich dzieciaków – przekonały się, że mięciutkie pazurki owszem robią ślady, czasami małe ranki na twarzy, ale one naprawdę szybko się goją i nie ma tragedii. A co najważniejsze, dziecko ma więcej możliwości na poznawanie świata – w końcu przez dotyk też to się odbywa. To w opuszkach palców znajduje się mnóstwo receptorów i zakładając mu „niedrapki” możemy nieco zahamować jego rozwój. Zablokujemy mu możliwość poznawania odmiennych faktur, czy odczuwania różnicy temperatury.
– Noworodek, rodząc się, nie ma orientacji w przestrzeni i dopiero uczy się tzw. czucia głębokiego, propriocepcji. Dziecko uczy się poznawania swojego ciała, tego, gdzie ono się kończy, a gdzie zaczyna świat. Zakładając rękawiczki, a tym samym utrudniając dziecku dotykanie swojej buzi, pozbawiamy go możliwości przeżycia ważnego etapu rozwojowego. To tak jakby zabrać kredki przedszkolakowi, który chce rysować, albo podkładać nogę komuś, kto uczy się chodzić – na siostraania.pl tłumaczy położna Ewa Janiuk.
Zmarzną mu rączki
Niektóre szkoły rodzenia nadal radzą zasłaniać dłonie maluchom, chroniąc je przed zimnem i wspomnianym już zadrapaniem twarzy. Jednak zauważmy, że każdy niemowlak ma chłodne dłonie i nie ma co z tym walczyć. Poza tym nie bez przyczyny jeszcze w naszych brzuchach zdarza się, że dziecko ssie piąstki i paluszki.
Zakładając rękawiczki, blokujemy dziecku możliwość zrelaksowania się. Do tego skazujemy je na dotykanie twarzy przez barierę materiału albo ssanie tejże bawełny. Twarz dziecka oraz okolice ust są mocno unerwione i przez to wrażliwe na bodźce. Wolne paluszki i dłonie to bezpośredni kontakt ze światem, z mamą, jej skórą. Przecież doskonale wiemy, że każdy dotyk, głaskanie, przytulanie ma ogromną moc i kluczową wartość zwłaszcza w pierwszym roku życia dziecka.
W brzuchu mamy dziecko trzyma rączki bardzo blisko twarzy i niejednokrotnie uspokaja się poprzez ssanie paluszków, kciuka, piąstki. Umiejętność samouspakajania się jest bardzo ważna.